51

2.5K 388 26
                                    

Jin nie pojawiał się w szpitalu przez następne trzy dni. Potrzebował odpoczynku, kilku chwil na złapanie oddechu i zrozumienie, w jakiej sytuacji się znajduje.

Jung całkowicie to rozumiał.

Sam czuł się często zmęczony, ale potrafił z tym walczyć. Był w końcu lekarzem, nie mógł pozwolić sobie na załamania. Jin był młody, miał wiele przed sobą. Miał również wiele czasu na przyzwyczajenie się do zmęczenia.

Trzy dni po wypadku, Jimin pojawił się pod drzwiami starszego przyjaciela.

Miał kilka spostrzeżeń, którymi chciał się podzielić.

Oczywiście Jin w napływie podekscytowania od razu począł go wypytywać, jednak Jimin zdecydował, że będzie mówił tylko przy ciastkach i herbacie. 

Dało się załatwić. Starszy musiał trochę poczekać i dopiero, gdy zasiedli razem przy stole, wrócił do tematu.

- Jimin, nie możesz mnie dłużej trzymać w niepewności. - jęknął niezadowolony, patrząc błagalnie na przyjaciela, którego w tamtej chwili bardziej interesowało ciasto.

- Naprawdę, wytrzymasz jeszcze pięć minut. Dopiero wróciłem z pracy, chciałem też odpocząć. Liczyłem, że to zrozumiesz. - westchnął Jimin, po czym wepchnął kolejny kawałek ciasta do ust.

- Cholera, Jimin, to naprawdę poważna sprawa. Musisz zrozumieć. NamJoon jest naprawdę nieprzewidywalny. Nie chciałbym, żeby coś mu się stało, a jego stan się pogarsza. Każda chwila jest ważna. Biorę za niego odpowiedzialność. 

- Dobrze. - młodszy otarł usta z resztek ciasta i wyprostował się. - Pogrzebałem trochę w papierach.

- I?

- Część dokumentów po prostu zniknęła. W raportach napisane było, że dołączono dokumenty w sprawie dziedziczenia firmy i najważniejsze akta. Nie mam pojęcia jakim cudem nikt tego nie zauważył, ale tych papierów nigdzie nie ma. Naprawdę. 

- Szukałeś wszędzie?

- Inaczej bym tutaj nie przyjeżdżał. Ktoś próbuje coś ukryć i musi mieć dobre wtyki. 

- Dobre wtyki, powiadasz? 

Jin na chwilę pogrążył się we własnych myślach. Znał jedną osobę, która na sto procent miała dobre wtyki. Podejrzenia wskazywały na Jeona, ale sprawa była zbyt tajemnicza, żeby wyciągać jakiekolwiek wnioski. 

Najbardziej martwił go kończący się staż. Dyrektor ostatnimi czasy zauważył pogorszenie stanu u NamJoona i prawdopodobnie wyczekiwał końca pracy Jina bardziej niż gwiazdkowych prezentów. 

Zostały mu dwa tygodnie na rozwiązanie sprawy.

Ani dnia więcej.

Musiał się pospieszyć. 

NamJoon nie mógł czekać.

- Zawieziesz mnie do szpitala?

(ZAKOŃCZONE) Psychiatryk | NamJinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz