Mijały sekundy, minuty, godziny.
Eren stał za barem, wycierając kufel po piwie. Jego zielone tęczówki obserwowały pijanego, czarnowłosego mężczyznę. Po mimo tego, że zielonooki zamienił z nim zaledwie parę słów, ten ciemnooki chłopak wydawał się być bardzo interesujący. Na pierwszy rzut oka wydawał się zimny, oschły...jednak Jäger wiedział, że tak naprawdę taki nie jest. Chciał go poznać, poznać za wszelką cenę.
- Eren. - usłyszał głos swojego szefa. Szatyn odstawił szklane naczynie i odwrócił się w stronę blondwłosego. Podniósł delikatnie głowę i spojrzał w niebieskie oczy Erwina, uśmiechając się przy tym.
- Słucham? - zapytał grzecznie, jak uczyła go w dzieciństwie mama.
- Muszę odwieść Levi'a do domu, zamkniesz bar? - zapytał Smith, zarzucając na siebie brązowy płaszcz. Przez chwilę Jäger nic się nie odzywał, układając sobie w głowie to, co usłyszał.
- Może ja to zrobię? - zapytał po chwili.
Smitha zdziwiła propozycja młodszego. Myślał, że Eren zgodzi się zamknąć bar a tu taka niespodzianka. Chłopak chce odwieść do domu zupełnie obcego, w dodatku pijanego mężczyznę.
- Na pe...
- Tak. - Eren uśmiechnął się miło do szefa.
- No...dobrze, zaraz napiszę ci adres i zadzwonię po taksówkę.
Eren skinął uśmiechnięty głową i ruszył w stronę zaplecza, gdzie znajdowała się szafka z jego rzeczami. Szybko zdjął biały fartuszek, wyjął swoją torbę oraz kurtkę i zamknął z powrotem szafkę. Ubrał się i wyszedł z zaplecza. Smith stał obok niejakiego Levi'a i zapinał jego kurtkę, co wyglądało trochę zabawnie, ponieważ czarnowłosy skutecznie to uniemożliwiał. Zielonooki powstrzymał się od parsknięcia śmiechem i podszedł do mężczyzn.
- To jest Eren - blondyn wskazał na szatyna - Masz się go słuchać i nie odwalać żadnych numerów, jasne?
- Jasne. - burknął gniewnie Ackermann, kołysząc się na boki. Smith mówił do niego jak do jakiegoś dziesięcioletniego gówniarza. Może i Levi nie był to końca świadom, co się z nim dzieje, ale jeszcze nigdy nie zrobił jakieś żenującej rzeczy będąc pijany. Nigdy nic nie zarzygał ani nie zniszczył...no chyba że wsadzenie swojego telefonu do szklanki z piwem się liczy.
- To idźcie. - Erwin uśmiechnął się miło do Erena, na co ten odpowiedział mu tym samym - Taksówka powinna zaraz być.
Jäger skinął głową po czym złapał bruneta pod ramię i ostrożnie wyprowadził go z baru, mówiąc ciche "Dobranoc".
Na dworze było zimno...bardzo zimno, a z nieba leciały płatki śniegu. Eren cicho westchnął, nabierając do płuc mroźnego powietrza. Lubił zimę, a zwłaszcza grudzień. Ten miesiąc zawsze kojarzył mu się z rodziną, dobrym jedzeniem i prezentami. Zawsze jak był mały dostawał górę prezentów na gwiazdkę...jednak z czasem to się zmieniło, tak samo jak jego stosunki z najbliższymi.- Zaraz się zrzygam - warknął Ackermann, prostują się - Gdzie ta taksówka?
Eren spojrzał na czarnowłosego i zaczął ilustrować jego rysy twarzy. Po kilku sekundach stwierdził, że jest on naprawdę przystojnym mężczyzną.
- Głuchy jesteś?! - ciemnooki podniósł głos, niebezpiecznie się przy tym chwiejąc. Ten dzieciak zaczynał go strasznie irytować. Nie dość, że kilka godzin temu przez niego czuł się bardzo dziwnie, to teraz bezczelnie się na niego gapił i jeszcze nie odpowiadał na jego pytanie. Levi najchętniej by sam wrócił do domu, jednak wiedział, że po postawieniu kilku kroków, zaliczyłby piękną wywrotkę. I to wcale nie byłaby wina zaśnieżonego czy śliskiego chodnika. - Tch, głupi dzieciak.
Eren speszył się tonem mężczyzny i zaczął wzrokiem szukać taksówki. Teraz dopiero zaczął się zastanawiać, czy dobrze zrobił. Z jednej strony, w ogóle go nie znał, równie dobrze mógłby to być jakiś psychopata lub gwałciciel, ale z drugiej...Eren sam dobrze wiedział, że zanim by zamknął bar i odszedł, sprawdziłby wszystko jeszcze raz i zamiast być w domu o pierwszej w nocy, byłby o wiele później.
Jäger odetchnął z ulgą, widząc nadjeżdżającą taksówkę. Ponownie chwycił bruneta pod ramię i zaczął iść w stronę żółtego samochodu. Otworzył Levi'owi drzwi i pomógł wsiąść, po czym sam obszedł samochód i zajął miejsce obok bruneta.
- Gdzie jechać? - zapytał starszy mężczyzna w tej samej chwili, kiedy Eren zamknął drzwi. Dopiero teraz przypomniał sobie, że Erwin miał mu dać karteczkę z adresem Levi'a, czego nie zrobił.
- My...em...
- Ten staruch nawet ci nie powiedział, gdzie masz mnie odwieść? - prychnął pogardliwie Levi - Słowiańska 12.
*
- Który numer? - spytał Eren, wyprowadzając Ackermanna z windy. Levi wskazał na drzwi z numerem 45 nic się nie odzywając. Wiedział, że jeśli coś powie, to najprawdopodobniej zwróciłby to, co zjadł w przeciągu ostatnich godzin.
Szatyn kiwnął głową i zaczął iść w stronę brązowych drzwi. Kiedy przed nimi stanęli, brunet podał wyższemu chłopakowi klucze do mieszkania a ten szybko je otworzył.
Levi odetchnął z ulgą wchodząc do swojego apartamentu. Zapalił światło i łatwością pozbył się odzieży po czym ruszył w stronę sypialni, rozbierając się po drodze. Zupełnie zapomniał o obecności Erena a nawet jeśli o nim pamiętał, to miał na niego totalnie wywalone.
Zielonooki zaczął z zachwytem oglądać mieszkanie niższego. Nigdy by nie powiedział, że ten mężczyzna mieszka w tak ładnym i na pewno drogim apartamencie.
- Zostaniesz na noc. - usłyszał zimny ton mężczyzny. Eren odwrócił się w stronę rozmówcy a na jego policzki wpłyną dobrze widoczny rumieniec. Levi stał kilka metrów przed nim w samych bokserkach, które idealnie podkreślały jego jędrne i kuszące pośladki. Poza tym, na podłodze były porozwalane jego ubrania co wyglądało bardzo dwuznacznie.
- A-ale ja...ja nie chce - Eren nie mógł się wysłowić. Nie wiedział czemu, ale czuł się bardzo niekomfortowo a jego policzki z minuty na minutę robiły się coraz bardziej czerwone. - Ja nie chce się narzucać.
- Zamknij się bachorze, nie będziesz włóczył się po nocy. - warknął groźnie Ackermann, otwierając drzwi od sypialni - Znajdź sobie jakieś miejsce do spania - wszedł do pokoju - Najlepiej śpij na podłodze. - po tej wypowiedzi trzasnął drzwiami od sypialni a po plecach Jägera przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ponownie się rozejrzał a jego wzrok zatrzymał się na sofie oraz dwóch fotelach. Cicho westchnął i zaczął powoli zdejmować kurtkę oraz buty, po czym wszytko ładnie schował do dużej, rozsuwanej szafy która stała obok niego. Pozbierał również ubrania Levi'a i wszystko łanie złożył, po czym położył na sofie. Sam usiadł na jednym fotelu i wygodnie się na nim ułożył, przykrywając się swoją bluzą. Czuł się dziwnie, nocując u obcego mężczyzny, ale wolał to, niż wracanie o tak późnej godzinie do domu.
Nagle światło w całym domu zgasło, na co Eren cicho pisnął i przykrył głowę bluzą. Przestraszył się...sam nie wiedział czego. Może po prostu nie był przyzwyczajony do...takich luksusów? W jego mieszkaniu za każdym razem trzeba samemu zapalać oraz gasić światło, a tu proszę - jeśli zapomnisz go zgasić, wyłącza się samo.
- Chata na wypasie. - mruknął cicho szatyn, poprawiając się i zamykając oczy. Przez jakiś czas zastanawiał się nad tym, jakie ciekawe rzeczy kryje to mieszkanie. Może w łazience jest jacuzzi lub wanna z hydromasażem? Albo w kuchni jest lodówka, która robi świeży sok? Eren zawsze marzył, aby mieszkać w takich luksusak, w jakich żyje Levi. Może kiedyś spełni swoje marzenie? Jednak jedyne co robił w tej chwili, to oddawał się narastającemu zmęczeniu, a po chwili zasnął.
CZYTASZ
31 dni [Ereri/Riren]
FanfictionCzy to możliwe, aby przez 31 dni zakochać się w kimś na zabój?