• 7 •

4.6K 515 225
                                    

Levi'a zaskoczyły słowa blondyna. Dlaczego? Sam nie wiedział. Niby taka informacja nie powinna wywołać w nim żadnych emocji, przecież ten dzieciak był dla niego zupełnie obcy. Nie wiedział czym się interesuje, czym zajmuje się jego rodzina. Nie wie jakie jest jego ulubione danie, kolor, zapach. Więc dlaczego do jasnej cholery był zły, że nie powiedział mu o wyjeździe?!

- Jakim wyjeździe? - zapytał zaciskając pięść. Nie chciał pokazywać Erwinowi, że był zły, co mu trochę nie wychodziło. 

- Wspominał coś, że chce pojechać do chłopaka.

Levi słysząc odpowiedź wyższego tylko prychnął pod nosem. Oddał mu zegarek, a następnie skierował się w stronę wyjścia z baru. Nie zwracał uwagi na Smitha, który kazał mu się zatrzymać. Wyszedł z baru i skierował się w stronę zaparkowanego przed nim auta. Wyjął drżącą z zimna ręką kluczyk z kieszeni spodni po czym otworzył samochód. Szarpnął za klamkę o mało co jej nie wyrywając i wsiadł na miejsce kierowcy, zatrzaskując za sobą drzwi. Włożył kluczyk do stacyjki jednak...nie uruchomił pojazdu. Zsunął się delikatnie i oparł głowę o siedzenie, zamykając oczy.
  Czuł się w pewnym stopniu oszukany. Dlaczego? Ponieważ pamiętał jak całkiem niedawno, kiedy Eren przyszedł do niego po "zostawioną bluzę", zapytał go z kim zamierza spędzić święta. Dobrze pamiętał odpowiedź tego szczyla. "Nie wiem, pewnie spędzę je samotnie w domu." - tak brzmiała odpowiedź bachora, która była perfidnym kłamstwem. I pomyśleć, że Levi chciał mu zaproponować wspólne spędzenie świąt Bożego Narodzenia. Był głupi.

- Niech cię szlag trafi Jäger. - warknął otwierając oczy. 

Wyprostował się, chwytając za kluczyk. Już chciał go przekręcić i odjechać, jednak jego dłoń niebezpiecznie zadrżała. Tak samo jak reszta ciała. W dodatku poczuł, jak jego oczy robią się szklane, co wywołało u niego niemały szok. Ponownie je zamknął, przez co po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Pociągnął nosem, delikatnie unosząc powieki. Musiał wziąć się w garść. Przecież nie mógł płakać przez tego dzieciaka. Jednak z drugiej strony, to właśnie przez tego dzieciaka czuł te dziwne uczucie w brzuchu, rumienił się przez jego piękne, zielone oczy. Po mino tego, że nie znał go prawie wcale, to teraz już wiedział, że ten szczeniak nie jest taki jak inni...nie traktował go jak innych. Również myślał o nim inaczej. Często przyłapywał się na myśleniu o Erenie. Często też chciał do niego zadzwonić tylko po to, aby usłyszeć jego głos. Czy jego zachowanie można uznać za normalne?

- Zwariowałem. - mruknął, przekręcając kluczyk w stacyjce. Ruszył w stronę swojego mieszkania, dokładnie analizując swoje uczucia względem Smitha i Erena. Samo to, że rzadko zwraca się do Erwina po imieniu dużo znaczy. - Jestem idiotą. - zaśmiał się ironicznie, włączając lewy kierunkowskaz. 

Westchnął cicho, zatrzymując się na czerwonym świetle. Musiał to wreszcie przyznać, że zaczęło zależeć mu na Erenie. Chciał jego dobra, szczęścia. Po prostu chciał dla niego jak najlepiej. Nawet był w stanie dać mu pieniądze na ten cholerny wyjazdy. Byle by był szczęśliwy. 

Czy takie zachowanie, można nazwać miłością?

31 dni [Ereri/Riren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz