Minęło kilka dni od spotkania Ackermanna z Jägerem. Od tamtej pory zielonooki nie zadzwonił do starszego mężczyzny, nie napisał, nie wypytywał o niego szefa. Po prostu chciał, aby to dziwne uczucie, które towarzyszyło mu od początku ich znajomości po prostu zniknęło. Chciał urwać kontakt z Levi'em.
Szatyn westchnął, wsłuchując się w muzykę lecącą w jego słuchawkach. Było chwilę przed szóstą wieczorem, więc miał czas na spokojne dojście do baru, przebranie się i zaczęcie pracy. Eren miał cichą nadzieję, że Ackermann nie pojawi się dziś w barze. Przez te kilka dni uświadomił sobie, że ten mężczyzna wywołuje u niego dziwne odruchy, jak rumieniec czy mrowienie w brzuchu. Na samo wspomnienie Levi'a robiło mu się dziwnie ciepło z czego nie był zadowolony.
- Tylko nie to. - mruknął do siebie, widząc przed barem podobny samochód do samochodu Ackermanna. I znów to samo. Choć nie był pewny, że auto należy do Levi'a, to znów czuł w brzuchu motylki.
Zielonooki wszedł do baru i rozejrzał się. Ku jego zdziwieniu nie dostrzegł nigdzie sylwetki czarnowłosego, więc z lekkim uśmiechem na ustach ruszył w stronę zaplecza. Wszedł do pomieszczenia, uprzednio witając się z szefem, którego minął w przejściu i otworzył kluczykiem szafkę. Włożył do niej czarną torbę po czym z górnej półki wyjął biały fartuszek. Szybko go założył i kiedy miał zamknąć szafkę, spojrzał na wyklejone od wewnętrznej strony drzwiczki. Uśmiechnął się, widząc zdjęcie, na którym obejmuje drobnego blondyna. Cała wewnętrzna strona była wyklejona ich zdjęciami, lub zdjęciami samego drobniejszego chłopaka. Był dla Jägera...do nie dawna mógł spokojnie powiedzieć, że niebieskooki był dla niego wszystkim. Jednak od jakiegoś czasu był ktoś jeszcze. Ktoś, kto dla Erena stawał się tak samo ważny jak blondyn.
Brązowowłosy pokręcił głową i zamknął szafkę a następnie ruszył w stronę wyjścia z zaplecza. Uśmiechnął się miło, do stojącej za barem Nanaby i tak jak rozkazała kobieta, zaczął wycierać kieliszki oraz szklanki.Ackermann zamknął drzwi od samochodu i ruszył w stronę wejścia do baru Smitha. Nie wiedział, dlaczego blondyn do niego zadzwonił. Nie wiedział, dlaczego kazał mu przyjechać i dlaczego to zrobił. Równie dobrze mógłby teraz siedzieć w wannie pełnej ciepłej wody, oglądać jakiś film na laptopie lub po prostu zostać dłużej w pracy.
- Przeklęty Smith. - mruknął do siebie Levi, kiedy zawiał dość zimny wiatr. On jak zawsze nie miał na sobie żadnego szalika, rękawiczek.
Czarnowłosy pchnął drzwi od baru po czym rozejrzał się w poszukiwaniu właściciela. Nie miał zamiaru przesiadywać tu nie wiadomo ile. Poza tym, na sto procent spotka tu Jägera, którego tak bardzo nie chciał widzieć. Co prawda, ten dzieciak nic mu nie zrobił ale...zaraz, zrobił...i to nawet dużo! To przez niego Levi się dziwnie, to przez niego się rumienił. Do tej pory tylko jedna osoba potrafiła sprawić, że policzki Ackermanna robiły się różowe, a tą osobą był...
- Erwin - mruknął ciemnooki, patrząc na zbliżającego się w jego stronę blondyna - Po co dzwoniłeś? Myślisz, że nie mam nic innego do roboty? - spytał, kiedy ten był bliżej niego.
- Po to - niebieskooki wyciągnął w jego stronę dłoń, w której trzymał małe, granatowe pudełeczko.
Levi spojrzał na jego dłoń i uniósł jedną brew do góry - Co to jest?
- Otwórz, a zobaczysz. - uśmiechnął się do niższego.
Levi przewrócił oczami i wziął od blondyna pudełeczko, po czym je otworzył. Zawartość zdziwiła czarnowłosego, ponieważ w środku znajdował się srebrny, drogo wyglądający zegarek. Co prawda ciemnooki nie raz dostał prezent o Smitha ale...nigdy nie dostał od niego czegoś tak drogiego.
- Dziś są jakieś miko...
- Hange coś wspominała, że potrzebujesz zegarka. - przerwał mu - To ci go kupiłem.
- Tch, głupia okularnica - warknął, patrząc na zawartość. To prawda, kilka razy Levi'owi zdarzało się gadać samemu do siebie i to właśnie wtedy wspominał, że przydałby mu się zegarek. Ale parzcież Ackermann mógł iść i sam sobie kupić, nikt nie musiał go w tej sprawie wyręczać - Ale...dziękuję, Erwin. - spojrzał w niebieskie oczy blondyna i posłał mu jeden, ze swoich rzadkich uśmiechów.
Wyższy mężczyzna otworzył usta z zamiarem odpowiedzenia, lecz przerwał mu dźwięk tłuczonego szkła.Wszyscy zebrani w barze ucichli i spojrzeli w stronę dźwięku. Levi również odwrócił głowę a jego serce zabiło szybciej, widząc zielone tęczówki które wpatrują się w jego kobaltowe. Brunet patrzył na zielonookiego, do puki ten nie wbiegł do zaplecza. Wyglądał na...smutnego?
- Tak właściwie Erwin, dlaczego przyjąłeś do pracy tego dzieciaka - spojrzał na niego - Przecież on nie ma jeszcze osiemnastu lat.
- Nie mówił ci? - zdziwił się Smith.
- Czego?
- Eren potrzebuje pieniędzy na wyjazd.
CZYTASZ
31 dni [Ereri/Riren]
FanfictionCzy to możliwe, aby przez 31 dni zakochać się w kimś na zabój?