• 8 •

4.8K 498 508
                                    

Erem uśmiechnął się, siadając obok spakowanej już walizki. Dokładnie za tydzień będzie mógł zobaczyć się z Arminem. Będzie mógł rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Ale dla Erena najważniejsze będzie to, że będzie daleko od Ackermanna. Z resztą i tak pewnie już go nie spotka. Dokładnie dwa dni temu zwolnił się z pracy aby nie zobaczyć go już nigdy w życiu.
  To nie tak, że Levi zrobił coś Erenowi. To nie tak, że Eren go nienawidził. Po prostu...ten mężczyzna wywoływał w nim reakcje, których Armin u niego nigdy nie wywołał. Szczerze mówiąc, to nawet kiedy Jäger przypominał sobie jego ciemne oczy, które nie wyrażały żadnych emocji, głos, który jest zimniejszy od lodu, czarne jak węgiel włosy i skórę białą, niczym śnieg to...nawet to potrafiło wywołać u zielonookiego drżenie rąk i mrowienie w brzuchu, jak i...podbrzuszu. 

Pokręcił niezadowolony głową, starając się wypędzić myśli związane z Ackermannem. Od jakiegoś czasu, Eren dość często przyłapuje się na myśleniu o brunecie, co wcale mu się nie podobało. Chciał myśleć o pewnym niebieskookim blondynie, którego będzie mógł zobaczyć za tydzień. Będzie mógł go zobaczyć, przytulić, pocałować...

- Już spakowany? - usłyszał głos swojego współlokatora. 

Odwrócił głowę w stronę głosu. Jean, który właśnie wszedł do mieszkania, zdejmował z siebie kurtkę, na której gdzieniegdzie znajdowały się mokre plamy po rozpuszczonym śniegu.

- Tak. - wstał z podłogi i ruszył w stronę przyjaciela. Znali się od gimnazjum i od gimnazjum trzymają się razem. Znaczy, na samym początku, Jäger wraz z Kirsteinm nienawidzili się. Potrafili bić się co najmniej pięć razy dziennie a jeśli nie dochodziło do rękoczynów, to nawzajem się wyzywali i poniżali. Jednak z czasem ta nienawiść, przeobraziła się w przyjaźń. - Co tam masz? - spytał Eren, patrząc na Jeana. 

- Coś do ciebie. - chłopak podał szatynowi kopertę i poszedł w stronę kuchni - Jest coś do żarcia?!

- Nie wiem. - burknął niższy pod nosem, patrząc na otrzymaną rzecz. 

Odwrócił się na pięcie i ponownie znalazł się w swoim pokoju. Usiał po turecku na łóżku i zaczął ostrożnie otwierać kopertę bojąc się, że ją uszkodzi. Zajrzał do środka i pierwsze co wyciągnął, to białą kartkę złożoną na pół. Otworzył ją i zaczął czytać zapisany na niej czarnym długopisem tekst.  

- To chyba jakieś żarty! - warknął, odkładając kartkę na bok. Ponownie włożył rękę do koperty i tym razem wyciągnął z niej dość gruby plik banknotów. Co prawda, brakowało mu pieniędzy na wyjazd i chciał je jak najszybciej zdobyć ale...nie będzie przecież przyjmować ich od niego! 

- Od kogo to? - nie wiadomo kiedy Jean wszedł do pokoju Erena i usiadł na jego łóżku.

- Nie ważne.

- Ważne kretynie - podniósł głos - Gadaj. 

Zielonooki westchnął i zaczął opowiadać od samego początku - od momentu, kiedy po raz pierwszy zobaczył Levi'a. Mówił mu również o swoich dziwnych reakcjach oraz zachowaniu Ackermanna.

- Ale ty jesteś głupi Eren - zaśmiał się, kiedy szatyn skończył mówić - To przecież oczywiste. Ten cały Levi zakochał się w tobie i z tego co mówiłeś...on ci się też podo...

- Zgłupiałeś?! Jakbyś nie pamiętał, to mam chłopaka!! - oburzył się. 

- Dobra, a czy Armin wie, że jesteście razem? 

Na to pytanie Eren nic nie odpowiedział. To prawda, on i Arlert nie byli razem, ale szatyn chciał to zmienić! Miał plan, który powoli dobiegał do końca. Chciał przyjechać do blondyna na święta i wtedy wyznać mu miłość.

- Nie. - szepnął, spuszczając głowę.

- Właśnie. Więc po co do niego jedziesz skoro, masz Levi'a? - zadał kolejne pytanie.

- B-bo...nie wiem... - podniósł wzrok na Jeana - Do tej pory Armin był osobą, na której mi zależało ale...potem pojawił się on i...ach! Chcę pojechać do Armina, to wszytko.

Kirstein tylko westchnął, wstając z łóżka po czym ruszył w stronę wyjścia z pokoju szatyna. Kiedy miał z niego wyjść zatrzymał się i odwrócił głowę w stronę zielonookiego. 

- Rób co chcesz, ale będziesz skończonym idiotą jeżeli pojedziesz do Armina a Levi'a zostawisz. - i wyszedł.

Eren nie wiedząc co zrobić, upadł na plecy a ręką odszukał swojego telefonu oraz słuchawek, które były do niego podłączone. Włożył je do uszu, włączył muzykę i zamknął oczy, przekręcając się na brzuch. Jedyne czego teraz chciał, to zasnąć przy swojej ulubionej piosence. 

"So please just don't leave me
You got the best of me..."  

31 dni [Ereri/Riren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz