●Chapter 8●

529 57 19
                                    

Wbiegłem w pośpiechu do apteki, uprzednio odkluczając drzwi. Byłem już lekko spóźniony. W dodatku dziś miałem przyjąć nowego pracownika, bo sam już nie dawałem sobie rady z obsługą klientów i wykładaniem towaru, a profit z tego interesu był wystarczający jak na dwie osoby, a właściwie to nawet na więcej. Oczywiście, mógłbym zatrudnić Jungkooka lub Jimina, ale ta dwójka nie nadaje się do sumiennego spełniania swoich obowiązków i wczesnego wstawania. Jiminowi się właściwie nie dziwię, bo to jeszcze dzieciak. Najmłodszy z naszej grupy, a Jungkook... przecież ten osioł jest ode mnie tylko o rok młodszy, a chyba nie muszę wspominać, że żyję na tym świecie najdłużej z nas wszystkich. Zawiesiłem swój płaszcz na wieszaku w moim "gabinecie" i jeszcze za nim zdążyłem z niego wyjść usłyszałem, że ktoś wchodzi. Szybko narzuciłem na siebie biały kitel i pognałem za ladę.

- Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc? - zapytałem najmilej, jak potrafiłem i uśmiechnąłem się firmowo, mimo, że kobieta stała do mnie tyłem.

- Ja na rozmowę o pracę - oddała uśmiech. Jak się okazało była to młoda dziewczyna. Na oko niwiele ponad 20 lat. Długie czarne włosy falami spływały po jej ramionach i plecach, sięgając aż do pasa. A ciemne, prawie czarne oczy śmiały się wraz jej pełnymi ustami. Jednym słowem - śliczna dziewczyna.

- Ach, tak? W takim razie zapraszam do mnie - otworzyłem przed nią przejście, prowadzące za ladę i poprowadziłem do mojego przytulnego kąta. - Proszę usiąść - nakazałem, wskazując ręką na skórzaną kanapę, a sam usiadłem za biurkiem.

- Dziękuję - bąknęła lekko nieśmiało i wykonała moje polecenie.

- A więc, jak Ci na imię? - zapytałem, biorąc do ręki kartę, którą chciałem wypełnić jej danymi oraz długopis. Odchrząknęła.

- Lee Yoora - odparła, skubiąc skórkę paznokcia. Denerwuje się? Przecież nie ma powodów. Tak, Taehyung, debilu. Wcale nie ma powodów do stresu skoro właśnie jest na rozmowie o pracę.

- No dobrze, Yooro. Ja nazywam się Taehyung. Mówmy sobie na ty, okej? - wypaliłem dla rozluźnienia atmosfery i wyciągnąłem do niej dłoń, którą od razu ujęła. - W takim razie potrzebuję twojej daty urodzenia. Mogłabyś mi ją podać? - spojrzałem na nią wymownie, stukając długopisem o machoniowy blat. Chyba też nie lubię takich rozmów.

- 21 lipca 1993 roku - oznajmia z dumą, po czym cichutko i nieśmiale chichocze.

Zapisuję podaną informację. W czasie naszej rozmowy zadaję jej jeszcze kilka kluczowych pytań, które mogłyby pokazać mi czy nadaje się na farmaceutkę, czy nie. Jest dosyć młoda, co w oczach społeczeństwa wygląda tak jakby przez cały ten czas nie zdążyła się niczego sensownego nauczyć i pewnie ich otruje, a to wcale nie tak. Podczas tej pogadanki doszedłem do wniosku, że na duże wykształcenie i obszerną wiedzę, która w tym zawodzie jest wymagana, a wszystko to potwierdziła dokumentami. Naprawdę, poważnie muszę się zastanowić nad zatrudnieniem jej, ponieważ kwalifikuje się idealnie.

- Na dziś to koniec. Mam jeszcze dwóch kandydatów na to stanowisko, ale myślę, że raczej w najbliższym czasie się odezwę - oznajmiam, wstaję z fotela i ponownie podaję jej dłoń, którą ściska i lekko potrząsa.

- W takim razie będę czekać - uśmiecha się serdecznie, kierując się do wyjścia. Podążam za nią, aby ją odprowadzić. W końcu od czego jest kultura osobista? Zatrzymujemy się przy drzwiach wyjściowych.

- To do usłyszenia - odwraca się do mnie, a jej oczy zamieniają się w czarne kreseczki. Nim udaje mi się cokolwiek odpowiedzieć - wychodzi.

(a/n no, oto jest i wielki powrót tego opo. Pojawiła się dziewczyna... uuu)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 29, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Skażony •Kth•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz