Nigdy nie lubiłeś się poddawać, wolałeś walczyć do samego końca tak jak tym razem. Przez tydzień zamęczałeś mnie swoimi telefonami, przez co moja poczta głosowa pękała w szwach. Potem przez kilka dni mogłam odetchnąć od Twojej osoby, ale to była cisz przed burzą, na którą nie byłam zupełnie przygotowana.
Nie przypuszczałam, że wykorzystasz moją przyjaźń z Lucasem, by mieć pewność, że odbiorę telefon od Ciebie. Było południe, gdy usłyszałam dobrze znaną mi melodię zwiastującą przychodzące połączenie. Uśmiechnęłam się, widząc zdjęcie Vazqueza i bez wahania przeciągnęłam palcem po ekranie.
Kiedy usłyszałam Twój głos po drugiej stronie, chciałam się od razu rozłączyć, ale Twoje słowa, że znajdziesz mnie i choćbyś musiał użyć siły, to ściągniesz mnie do Madrytu, przekonały mnie, bym nie zakończyła połączenia. Nie chciałam Twoich wyjaśnień, które znowu wywróciłyby moje życie do góry nogami.
Mówiłeś, że do głowy by Ci nie przyszło, że tak przeżyję nasze rozstanie, ale jak niby miałam je przeżyć po tych wszystkich obietnicach, które mi złożyłeś. Tłumaczyłeś się, że wcale nie chciałeś tego kończyć, ale Pilar zaczęła coś podejrzewać i bałeś się, że zabierze Ci dzieci, ale czy nie mogłeś pomyśleć o tym, zanim to wszystko rozpocząłeś?
Oh Sergio, gdybyś tylko wiedział, do jakiego stanu doprowadziłeś mnie kilkoma słowami. Dusiłam się łzami i robiłam wszystko, byś nie odkrył tego, że dalej mi na Tobie zależy. Wystarczyłoby jedno Twoje słowo, a wsiadłabym w samolot do Madrytu. Zrezygnowałabym z nowego startu, by powrócić do koszmaru, który mi zgotowałeś.
Dlatego, gdy skończyłeś swój monolog, rozłączyłam się, najszybciej jak mogłam, biorąc pod uwagę moje drżące dłonie. Nawet w nowym miejscu musiałeś powrócić jako stary koszmar. Nie dawałeś mi szansy na uwolnienie się od Ciebie, a przecież to Ty zakończyłeś wszystko.
Sprawiłeś, że wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie w jednej chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a ja nie byłam na to gotowa. Wróciłam do punktu wyjścia, jakbyś dopiero co zakończył naszą znajomość. Przepłakałam resztę dnia oraz całą noc i dopiero nad ranem wycieńczona tym wszystkim usnęłam na fotelu, z którego wcześniej oglądałam gwiazdy, póki z nieba nie lunął deszcz.
Byłeś galaktyczny Wilku, podczas gdy ja byłam zwykłą dziewczyną z Madrytu. Być może to przesądziło o naszym niepowodzeniu. Przepaść nie do pokonania, a przynajmniej nie przeze mnie. Jak myślisz Wilku?
CZYTASZ
Cologne [Sergio Ramos [1]]
FanfictionWszystko przypomina mi o Tobie. Cały Madryt jest przesiąknięty Twoją osobą i nie wiem czy kiedykolwiek uwolnię się spod zaklęcia, które na mnie rzuciłeś tamtego dnia w Valdebebas. Być może do końca mych dni będę cierpieć w samotności rozpamiętując...