Obserwowałam, jak w moją stronę podąża Morata, którego poznałam na jednej z imprez i od tamtego czasu zawsze mogliśmy liczyć na swoje wsparcie. Tylko on i Lucas wiedzieli o mojej ucieczce do Turynu, więc byłam przekonana, że Hiszpan wpadł w odwiedziny.
Zmniejszyłam dystans dzielący naszą dwójkę i wpadłam w jego rozłożone ramiona. Nocne powietrze przeciął mój dźwięczny śmiech, gdy Alvaro zaczął się kręcić wokół własnej osi, obejmując mnie. Po moich długich błaganiach zgodził się postawić mnie na ziemi pod warunkiem, że dam mu buziaka w policzek. Spełniłam jego warunek, a chwilę później moje stopy zetknęły się z chodnikiem.
Już po kilku minutach rozmowy dowiedziałam się, że jego pojawienie się w Turynie nie jest wizytą towarzyską, a służbową. Od przyszłego sezonu znowu miał reprezentować barwy Starej Damy, ku uciesze zarządu, a przede wszystkim kibiców. Sama też cieszyłam się z takiego obrotu sytuacji, bo dzięki temu znałam kogoś w tym obcym dla mnie mieście.
Od kiedy pamiętam, Morata był jedną z najbardziej upartych osób, jakie miałam okazję poznać. Dlatego nie sprzeczałam się z nim, gdy stwierdził, że odprowadzi mnie, bo to sprawi, iż będzie spać spokojnie w nocy. Zaproponowałam, by wszedł na górę, ale uparcie twierdził, że nie chce przeszkadzać.
Siłą zaciągnęłam go do mieszkania i posadziłam w salonie, a sama udałam się do kuchni i zaparzyłam herbatę. Słuchałam jego historii o tym, jak wszyscy zareagowali, gdy na jaw wyszło, że już nie znajdą mnie w Madrycie. Nie do końca wierzyłam w jego zapewnienia, że Sergio przejął się tym. Mogłam być jedynie pewna co do jego słów, że on sam tęsknił za mną jak wariat.
Kiedy objął mnie ramieniem, przypomniały mi się czasy, gdy wpadał bez zapowiedzi z dobrym filmem i jeszcze lepszym jedzeniem i tak spędzaliśmy wieczory, w których Sergio zostawał w domu z dziećmi. Mogłam wtedy liczyć na jego towarzystwo i mieć pewność, że uśmiech nie zniknie z mojej twarzy.
Nie wiem, kiedy zasnęłam wtulona w bok Hiszpana, ale gdy obudziłam się, nie było mnie w salonie, a w sypialni. Zwlokłam się z łóżka i powolnym krokiem skierowałam się do kuchni, gdzie zastałam chłopaka parzącego kawę. Uśmiechnęłam się na ten widok i chciałam go wystraszyć, ale w ostatniej chwili odwrócił się w moją stronę i zaczął mnie łaskotać, doskonale zdając sobie sprawę, że nienawidzę tego.
Kiedy na policzkach pojawiły się łzy od śmiechu spowodowanego przez łaskotki, starł je kciukiem, a następnie posadził mnie na blacie. Sam zajął się zrobieniem śniadania, a ja obserwowałam, jak przeszukuje szafki w poszukiwaniu talerzy, ale nie miał zamiaru pytać mnie gdzie je znajdzie. Zaskakujące było to, że czuł się u mnie jak u siebie, ale nie przeszkadzało mi to, bo tak wyglądała nasza relacja. Zawsze czuliśmy się komfortowo w swoim towarzystwie, a gdy odwiedzaliśmy się, wchodziliśmy jak do własnego domu.
Zaraz po śniadaniu wybiegł z mieszkania, jak oparzony przypominając sobie, że dzisiaj ma zostać zaprezentowany jako nowy zawodnik Juventusu i warto by wcześniej się odświeżył. Życzyłam mu powodzenia, a zanim drzwi się za nim zamknęły, obiecał, że jeszcze dzisiaj się odezwie, bo będziemy musieli uczcić jego podpisanie kontraktu.
CZYTASZ
Cologne [Sergio Ramos [1]]
FanfictionWszystko przypomina mi o Tobie. Cały Madryt jest przesiąknięty Twoją osobą i nie wiem czy kiedykolwiek uwolnię się spod zaklęcia, które na mnie rzuciłeś tamtego dnia w Valdebebas. Być może do końca mych dni będę cierpieć w samotności rozpamiętując...