Od kiedy pojawiłam się we Włoszech, wiele się zmieniło w piłkarskim świecie, ale także w moim życiu. W ciągu pięciu miesięcy zdążyłam dowiedzieć się, że Lucas jeszcze trochę i zostanie ojcem. Cała Hiszpania żyła Twoim rozstaniem z Pilar. Ja w tym czasie dowiedziałam się, że Morata od dawna darzy mnie czymś więcej niż zwykłą przyjaźnią.
Kiedy podczas jednego z naszych wspólnych spacerów we wrześniowy wieczór powiedział, że wystarczy jedno moje słowo, a spali Rzym, podbije Barcelonę, a Madryt zrówna z ziemią, żeby tylko wywołać uśmiech na mojej twarzy, zrozumiałam, że nigdy nie był mi obojętny, tylko nie chciałam się do tego przyznać.
Od tamtego wieczora byliśmy praktycznie nierozłączni, chcąc nadrobić czas, który zmarnowaliśmy z różnych przyczyn. Nie opuściłam ani jednego meczu rozgrywanego w Turynie, siedząc na trybunach w koszulce z jego nazwiskiem i zdzierając gardło od głośnego dopingu. Czasem jeździłam też na ważniejsze mecze wyjazdowe, by mógł liczyć na moje wsparcie.
Tak było też podczas wyjazdowego starcia z As Romą w listopadzie. Przyleciałam dzień przed zawodnikami Starej Damy, by mieć więcej czasu na zwiedzanie miasta, które zawsze mnie ciekawiło. Dziwiło mnie, czemu Alvaro zależy, bym powiedziała mu, w jakim hotelu się zatrzymałam, bo zazwyczaj nie pytał o to, ale zdradziłam mu, bo nie uważałam tego za wielką tajemnicę.
W dniu meczu o poranku do mojego pokoju hotelowego zapukała kobieta z obsługi, by wręczyć mi ogromny bukiet czerwonych róż wraz z najpiękniejszym listem miłosnym, jaki kiedykolwiek widziałam. Nie było dnia, w którym mnie nie zaskakiwał, ale wtedy przeszedł samego siebie, chociaż to nie był koniec atrakcji, jakie przygotował dla mnie tego dnia.
Po wygranym spotkaniu przez drużynę Juventusu, Alvaro pomimo mojej niechęci, zaciągnął mnie na murawę gdzie na oczach wszystkich, zarówno kibiców, jak i zawodników, uklęknął na jedno kolano i zadał mi najważniejsze pytanie w moim dotychczasowym życiu. W pierwszej chwili odebrało mi mowę, ale gdy szok opadł, energicznie pokiwałam głową i wręcz wykrzyczałam, że się zgadzam.
Kiedy pierścionek znalazł się na moim palcu i wirowałam w objęciach Hiszpana ku uciesze szalejących fanów, zrozumiałam, że nigdy nie byłam tak szczęśliwa, jak w tym momencie, nawet gdy byłeś u mego boku. To Morata był tak naprawdę tym mężczyzną, z którym chciałam spędzić resztę swojego życia i wstąpiłam na najlepszą drogę ku temu.
Jeszcze tego samego dnia zostaliśmy zalani falą gratulacji od sympatyków Serie A i nie tylko. Nawet kilku graczy Królewskich za pośrednictwem mediów społecznościowych życzyło nam dużo szczęścia, a Vazquez pokusił się, by zadzwonić do nas i przez dłuższą chwilę porozmawiać. Stwierdził, że to było kwestią czasu, aż zrozumiemy, że nie potrafimy żyć bez siebie i zostaniemy parą, ale nie przypuszczał, że nastąpi to tak szybko.
Kilka dni po powrocie z tego emocjonującego meczu odwiedzili nas rodzice, dla których to było pierwsze wspólne spotkanie. Wszyscy stresowaliśmy się przebiegiem wizyty, by wypadła jak najlepiej, ale okazało się, że niepotrzebnie, bo nasi rodzice szybko znaleźli wspólny język. Doszło nawet do tego, że nie zauważyli momentu, w którym zostawiliśmy ich, by pospacerować w świetle księżyca tak jak w tą pamiętną, wrześniową noc.
CZYTASZ
Cologne [Sergio Ramos [1]]
FanfictionWszystko przypomina mi o Tobie. Cały Madryt jest przesiąknięty Twoją osobą i nie wiem czy kiedykolwiek uwolnię się spod zaklęcia, które na mnie rzuciłeś tamtego dnia w Valdebebas. Być może do końca mych dni będę cierpieć w samotności rozpamiętując...