Część 7

22 1 0
                                    

Biegłam przed siebie, aż brakowało mi tchu w płucach. Wysoka trawa biła mnie po gołych nogach i po raz kolejny tego wieczoru żałowałam, że mam na sobie sukienkę. Słyszałam za sobą odgłosy kroków Tomasza, który również biegł. Nie oglądałam się za siebie, byłam zbyt przerażona widokiem biegnącego za nami właściciela ogrodu, z którego kradliśmy czereśnie. Biegłam nie widząc oraz nie wiedząc dokąd biegnę. Serce waliło mi jak oszalałe i już sama nie wiem czy to z poczucia winy, czy ze zmęczenia. Nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa, co skutkowało znacznym spowolnieniem. Nie miałam pojęcia nie wiedziałam czy chciało mi się potwornie śmiać z powodu całej sytuacji, czy to był efekt uboczny poczucia winy. Z każdym kolejnym postawionym krokiem chciało mi się co raz mocniej wybuchnąć niepohamowanym śmiechem. Co chwila zachichotałam głośniej, aż w końcu nie wytrzymałam. Poczułam jak Tomasz łapie mnie za nadgarstek i ciągnie w najbliższe chaszcze. Wręcz rzucił mną o resztki ściany, które były w nich ukryte i mocno do niej przycisnął, zatykając usta dłonią, by nie wydobywał się z nich żaden głośniejszy odgłos. Moje oczy zrobiły się mokre pod wpływem śmiechu i nie potrafiłam przestać.

- Ciszej wariatko - szepnął Tomasz w moją stronę z ogromnym uśmiechem na ustach - Nie wiem czy go zgubiliśmy.

Zaczęłam głęboko oddychać przez nos, próbując się uspokoić, a brunet rozglądał się w koło, uważnie obserwując całe otoczenie. Gdzieś z daleka dało się usłyszeć głośne krzyki jakiegoś mężczyzny, jednak zbyt daleko by go zrozumieć.

-Tu nas nie znajdzie - westchnął głośno, spuszczając rękę z moich ust, jednak nadal przyciskając mnie do ściany z wielkim uśmiechem na ustach - Co Cię tak bawi?

- A Ciebie?

- Ty - odparł, nie spuszczając ze mnie wzroku ani na sekundę

- A ja... - zaczęłam, jednak urwałam zastanawiając się nad jego pytaniem - W sumie nie wiem

- Wariatka

- Burak

- Księżniczka z miasta

- Wieśniak

- Mieszczuch

- Buc

- Małolata - wypowiedział, a ja momentalnie zamilkłam.

Wesoły humor jaki miałam w sobie wyparował jak za sprawą magicznej różdżki. Właśnie tym dla niego byłam. Małą smarkulą i nikim więcej. Nigdy nie będę odpowiednia dla niego. Spuściłam wzrok, zatrzymując go na wzorku, na jego koszulce. Nie na długo. Tomek podniósł palcem mój podbródek i zmusił bym na niego spojrzała.

- To były przecież żarty, to ja też powinienem obrazić się za buraka i wieśniaka

- Nie obraziłam się

- To co jest? Nie chcesz być piękna i młoda? Tylko stara jak ja? - zaśmiał się, delikatnie odgarniając kosmyk włosów z mojego czoła

Przynajmniej nie byłabym dla Ciebie za smarkata.

W odpowiedzi westchnęłam tylko głośno, a ja zmusiłam się na uśmiech.

- Nic

- Przepraszam

- Za co? Za to, że jestem małolatą? - prychnęłam drwiąco

- Za to, że sprawiłem Ci przykrość

- Już nie raz mi ją sprawiłeś - wystawiłam mu język. Musiałam wziąć się w garść. Nie mogę pokazać, że mi na nim zależy. Wyszłabym na kompletną idiotkę, skoro on uważa mnie za swoją młodszą siostrę. 

- Ale teraz nie mam ochoty sprawiać ci przykrości - powiedział bardzo poważnie, patrząc mi prosto w oczy - Nigdy nie chciałem sprawiać Ci przykrości, po prostu słodko wyglądasz, gdy się złościsz

Na moje policzki wkroczył rumieniec, a w żołądku coś się przewróciło. Liczba motyli w brzuchu, chodź wydawałoby się, że to nie możliwe, ale zwiększyła swoją liczebność. Zmiękły mi kolana i gdyby mnie teraz nie przyciskał do pozostałości po ścianie, na pewno runęłabym na ziemię. 

Spokojnie Asiu, to tylko przyjacielski komplement, on nic nie znaczy.

Spuściłam głowę, aby nie widział jak na mnie działa. Jego zapach, wzrok, dotyk... jeśli zaraz nie przestanie, zakocham się bez powrotne, o ile już się tak nie stało. Jednocześnie sprawiał mi ogromną przyjemność oraz ogromny ból. Sama nie wiedziałam czy mam uciekać i się bardziej nie pogrążać, czy zostać poddając się mu, czerpiąc jak najwięcej z tego wieczoru, jednocześnie zwijając się mentalnie z bólu.

- Teraz wyglądasz jeszcze bardziej słodko - wyszeptał nieśmiało, podnosząc do góry mój podbródek - I chyba to jest moja ulubiona wersja Ciebie 

Tomasz zbliżył niebezpiecznie swoją twarz do mojej i nieśmiało musnął moje usta. Cały świat zawirował, a ja cicho jęknęłam. Miałam wrażenie, że sięgam nieba i jeśli wydawało mi się, że dzisiejsze czereśnie to był najwspanialszy smak jaki mnie spotkał, teraz dopiero wiedziałam w jak wielkim byłam błędzie. Jego miękkie, soczyste i gorące usta, przepełnione niesamowicie słodkim smakiem sprawiły, że rozpływałam się jak kostka lodu. Brunet poprawił się mocniej przyciskając mnie do ściany i ponownie zatopił się w moich ustach znacznie go pogłębiając. Otworzyłam swoje by dać mu większy dostęp, a on delikatnie wsunął mi do język do ust. Oplotłam rękoma jego szyję, oddając mu się w całości. Muskał palcami mój policzek, a drugą oparł o ścianę, przytrzymując się na niej. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, dla mnie czas zatrzymał się w miejscu, dając nam spokój, ciszę i chwilę dla siebie.

- Cudownie smakujesz - westchnął, odrywając się ode mnie - Księżniczko

- Coś mi się wydaje, że nie będę potrafiła zasnąć dziś w nocy - zaśmiałam się, otwierając leniwie oczy i napotkałam jego uśmiechnięta twarz. Nie miałam najmniejszej ochoty przestać go obejmować.

- Przeze mnie? - chłopak owinął swoje ręce wokół mojej tali, delikatnie odsuwając od ściany.

- Powiedźmy, że przez dzisiejsze wydarzenia - przymrużyłam delikatnie oczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zaczynam z nim flirtować.

- Kukulski zrobił na Tobie, aż tak wielkie wrażenie? - oparł swoje czoło o moje, nie spuszczając ze mnie wzroku ani na sekundę.

- Nie tyle wrażenie, co wywołał pewne emocje

- Pozytywne? - słyszałam jak wciąga powietrze do płuc. Jego ciało delikatnie się spięło, a ręce zacisnęły na moich plecach.

- Raczej negatywne, jeszcze raz Ci dziękuje, że mnie od niego uwolniłeś

- Zjawiłem się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie -posłał mi wesoły uśmiech i oblizał spierzchnięte usta - Chodź tak naprawdę cały czas was obserwowałem

- Dziwne, nie widziałam Cię

- Bo ja potrafię się dobrze ukrywać, księżniczko - na jego usta wkroczył tajemniczy uśmiech i delikatnie musnął moje usta

Koniec świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz