Obudziły mnie rozmowy dochodzące z kuchni. Leniwie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się na całej długości łóżka. W mojej głowie od razu pojawiła się wizja wczorajszego dnia, a na moich ustach pojawił się radosny uśmiech. Był cudowny i spokojnie mogę go wpisać na listę moich szczęśliwych dni. Słońce delikatnie muskało mnie po twarzy - zapowiadał się na prawdę piękny dzień. Rozejrzałam się po pokoju za czystymi ubraniami. Normalnie u siebie, na Śląsku wyszłabym ze swojego pokoju w samej piżamie, która składała się tylko z ciut za dużej koszuli flanelowej, która dostałam od ciotki. Biorąc jednak pod uwagę, że nie jestem u siebie, a starsze osoby przebywające w pomieszczeniu obok, nie są przeze mnie traktowane jako osoby mi bardzo bliskie, czułabym się bardzo skrępowania.
Dziś była niedziela, babcia Zosia nabakiwala mi wczoraj coś o kościele z rana oraz braku pracy w polu, więc postanowiłam ubrać się odświętnie. Leniwie podeszłam do szafy stojącej zaraz obok drzwi od kuchni, a moją uwagę zwróciło wypowiedziane przez babcię imię Tomasza. Nadstawiłam uszu by móc lepiej przysłuchać się rozmowie.
- ...wydaje mi się, że nasze dzieci mają się ku sobie - westchnęła babcia - Widziałeś Lucek? Wrócili wczoraj razem. Tomeczek odprowadził naszą Asię nawet pod same drzwi.
Babcia to widziała? Wydawało mi się, że wszyscy śpią, w końcu w całym domu było bardzo ciemno i cicho, nie licząc głośnego chrapania dziadka. Mam nadzieję, że nie widziała w jaki sposób się ze mną zegnał, w końcu na drzwi wejściowe nie ma okna. Na sama myśl, że mogliśmy zostać przyłapani na gorącym uczynku, moje policzki pokryły się czerwienią.
- Zosiu -jęknął najwyraźniej znudzony dziadek - Przestań snuć jakieś dziwne domysły. Byli razem na zabawie i razem wracali. Wtedy jest raźniej.
- Coś za długo stali pod drzwiami - Rzekła zamyślona, w ogóle nie zwracając uwagi na wypowiedź męża.
-Jasne. Zacznij ich szpiegować. Detektyw Zuzanna Kaczmarczyk! Tomasz jest dorosły, a Asi już też niewiele brakuje do pełnoletności. Dobrze wiedzą co robią. I przestań mówić że Tomasz jest nasz! - krzyknął półszeptem, zapewne aby mnie nie budzić. Niestety ja potrzebuję idealnej ciszy i ciemności do snu.
- Aha! -krzyknęła kobieta jakby złapała kogoś na gorącym uczynku - Wcale nie byli na zabawie tylko u Walczuków na sadzie - w jej głosie dało się wyczuć dumę, a ja mocno wciągnęłam powietrze do płuc. Skąd ona mogła to wiedzieć? I może jeszcze wie o czym rozmawialiśmy? Cholera mam podsłuch?
-Skąd możesz to wiedzieć? - spytał dziadek, jakby czytał mi w myślach
-Walczuk był tu jakąś godzinę temu
-I Ty zamiast być zła, jesteś zadowolona? - mężczyzna wszedł jej w słowo. Na szczęście nie był zdenerwowany, tylko rozbawiony całą sytuacją - Idź ją lepiej obudź, bo się spóźniony do tego kościoła.
***
Rozglądałam się po całym kościele, dokładnie przyglądając się każdemu detalowi. Sam Kościół jako instytucja mnie nie interesował, ale jako budynek już owszem. Był wykonany z drewna, a w środku przyozdobiony licznymi malowidłami kwiatów. Na ołtarzu stały pozłacane figury przedstawiające osoby święte w różnych pozycjach.
Ciekawe czy właściciel wczorajszego ogrodu, również był w domu Tomasza na skargę? Dlaczego go nie widzę? Przed kościołem stał czerwony, świeżo umyty maluch, co świadczyło o jego obecności, jednak nie widziałam jego samego? Nie przyszedł? Oprócz małego Fiata na niewielkim parkingu stała jeszcze niezniszczona, jakby z salonu niebieska syrenka. Do kogo mogła należeć? Przecież ponoć samochód Boguckich jest jedynym w okolicy?
CZYTASZ
Koniec świata
RomanceJest takie miejsce na ziemi gdzie czas się zatrzymał. Dni mijają, ale nic poza tym. Wieś do jakiej wysłali ją rodzice jest swego rodzaju końcem świata. Krajobraz nie zmienia się z upływem kilometrów. NA pierwszy rzut oka nie można znaleźć żywej dusz...