Korepetycje.

417 18 1
                                    


Ethan niezbyt wierzył dalej w to, że rozmawiał z Emily Adams, a co dopiero w korepetycje na które się umówili. Chłopak odszedł z korytarza na którym dopiero co rozmawiał ze starą przyjaciółką i ruszył w stronę swojej sali lekcyjnej. Chciał zachować dystans co do Adams, ale na sam widok tego, że się spłoszyła jego postawą to jego serce zmiękło. Nie umiał przestać myśleć o tej chwili.  Boże co on najlepszego zrobił? Przecież Em pewnie chce go jakoś wykorzystać i ponownie pozostawić samemu sobie. Powinien przynajmniej tak myśleć, ale jego głowa ciągle odpychała tą myśl, a na jej miejsce wstawiała uśmiech Emily,  który od razu sprawiał, że zapominał o wszystkim innym. Jego serce buzował nadal. gdy wszedł do sali i rozejrzał się po niej. Nauczycielka dopiero co zasiadała do swojego biurka, ale i tak spojrzała na chłopaka groźnym wzrokiem. Nikt nie powinien z nią zadzierać. Chyba, że lubił zostawać po lekcjach i być codziennie odpytywany. Nie wnikał już w to.  Szybko czmychnął na swoje miejsce u boku jego przyjaciela.

-Eee. Co ty taki czerwony? Normalnie zaraz zacznę Cię nazwać jak to warzywo... Jak to było... Oo wiem! Pomidor! Chociaż to ponoć owoc. Przynajmniej tak na jakiejś stronce pisali.-Odezwał Isaac z głupkowatym uśmiechem. Nawet nie zdawał sobie sprawy jaki konflikt trwał w głowie jego przyjaciela.

-Umówiłem się z Emily Adams.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następnego dnia Ethan czekał na Emily w umówionym miejscu w miejskim parku. Nie wierzył, że to robi. Nawet dzisiaj z nią rozmawiał chwile bo jednak godzina i dokładne miejsce spotkania było dosyć ważne. Dziewczyna szybko się z nim dogadała po czym oboje udali się w swoje strony. Jeszcze do tego cały dzień słuchał kazań Isaaca na temat tego jak ma w razie czego unikać ataków paznokciami i pryskania perfumami w oczy. Jego przyjaciel jak zwykle wymyślił swoją własną historię na temat tego.  Wywnioskował, że robi na niego zasadzkę razem ze swoją przyjaciółką. Och z kim on musiał żyć. Nie mógł też powiedzieć o tym Georgii, która miała dalej pretensje do Emily i jej ekipy za to jak ją potraktowały. W sumie co się dziwić? Jakby jej powiedział, że idzie pomóc w nauce komuś kto ją tak skrzywdził to wyszedłby na totalnego dupka. Chociaż tak się zachowując już nim jest.                                                                                           Ethan ubrał się po prostu w czerwoną bluzę z jakimś małym zdjęciem palemek i zwykłe lekko potarte jeansy. Nie chciał się przyznawać, że szykowanie się tego ranka zajęło mu o połowę dłużej, ale no cóż. Mógł jedynie na swoją obronę powiedzieć, że nic mu kompletnie do siebie nie pasowało i to dlatego. Chłopak siedział już na ławce i tylko wyczekiwał na jego koleżankę.  W sumie był ponad dwadzieścia minut przed czasem, ale nie śpieszyło mu się. Szybko przejrzał książkę od historii z której mieli się dzisiaj uczyć i uśmiechnął się pod nosem. Jego ukochany renesans miał być tematu nadchodzącego sprawdzianu. To będzie dopiero proste.  

-O boże. Bardzo się spóźniłam? Jejku przepraszam, ale myślałam, że zaczynamy dopiero za dziesięć minut.-Nagle rozległy się te słowa. Ethan prawie podskoczył bo nawet nie zauważył, że ktoś do niego podszedł. Podniósł głowę i zobaczył Emily z bardzo przejętym wyrazem twarzy i wymalowującym się 'przepraszam' na twarzy.  Mimowolnie uśmiechnął się.

-Nie spóźniłaś się spokojnie. Ja byłem wcześniej.-Dziewczyna rozluźniła się na te słowa i usiadła obok niego na ławce. Zachowała, jednak dystans. Ethan odchrząknął.- Okej, więc przejrzałem to z czego ma być sprawdzian i stwierdzam, że raczej szybko to ogarniesz. Masz jakiś zeszyt by to notować?

-O dobra, wybacz jestem trochę zestresowana.-Powiedziała wzdychając na co Ethan przechylił lekko głowę. Czy ona się stresowała spotkaniem z nim?- Dopiero co miałam sprawdzian z matematyki i tak mam zeszyt.-Dopowiedziała po chwili jakby czytała mu w myślach i zaczęła szukać w swoim plecaku zeszytu.

-Dobra to trochę ponotujemy i jakoś z tym pogderamy.-Ethan to powiedział trochę zbyt obojętnie niż chciał. Emily za to zaczęła przekartkowywać swój zeszyt, który miała pełen pewnych minimalistycznych rysunków. Chłopak przyglądał się im z zachwytem.- Dalej rysujesz?

-Zdarza mi się czasem. Jednak robię to raczej jak bardzo mi się nudzi.-Odparła z lekka zaskoczona tym pytaniem. Ethan dawno nie widział jej rysunków.  Wiedział, jednak że poziom Emily podniósł się kilkukrotnie.

-Są piękne.

-Dziękuje, ale myślę, że do twoich mi jeszcze daleko.-Emily spojrzała na niego wymownie po czym parsknęła śmiechem. 

-Jasne, jasne. Kiedyś to ty mnie uczyłaś rysować z tego co mnie pamięć nie myli.- Ethan uśmiechnął się do niej i lekko klepnął po ramieniu.

-A potem zabierałeś mi kredki i tworzyłeś swoje pierwsze dzieła. Mimo tematyki niektórych z nich, myślę, że Grundy by je kupiła.- Spojrzała na niego z rozbawieniem. Pamiętała to.

-Boże nic mi o niej nie mów. Mam już jej dosyć.- Ethan przewrócił oczami.

-Wygląda czasem jak glonojad jak Cię goni po korytarzu. Polecam ten widok. Od razu poprawia humor.-Dziewczyna zachichotała. Jak on tęsknił za tym dźwiękiem.

-Nigdy tak o tym nie myślałem! W sumie czasem nawet przypomina rozdymkę jak się wścieka, że znowu jej czegoś nie przyniosłem.-Emily wybuchnęła na jego słowa śmiechem, a Ethan nie pozostał jej dłużny. Czuł się przez chwilę jakby ich przyjaźń nigdy się nie zakończyła. 

-Boże Eths! Chyba niedługo staniesz się wędkarzem przy niej.-Eths. Eths. Eths. Zawsze go tak nazywała, aż do końca ich rozmów. Czy ona się serio, aż tak bardzo nie zmieniła? To było dziwne uczucie znowu z nią rozmawiać i słyszeć jego dawne przezwisko.  Po kilku minutach skończyli temat ich nauczycielki i przeszli do nauki historii. Emily wiedziała praktycznie wszystko o co ją zapytał co było dla niego, aż zadziwiające. Ona nawet niezbyt potrzebowała tych korepetycji.  Gdy skończyli lekcje to dalej trochę gadali wpatrując się w łabędzie pływające w rzece naprzeciw nich.

-Pamiętam jak zawsze chciałaś zostać łabędziem.-Ethan nie odrywał wzroku od ptaków, a Emily obróciła głowę w jego stronę, dając mu znać, żeby mówił dalej. Widział to kątem oka.- Przeczytałaś kiedyś o tym w encyklopedii zwierząt, którą ode mnie dostałaś. Było tam napisane, że łabędzie znajdują miłość na całe życie, a czasem nawet z powodu śmierci partnera umierają z żalu. Powiedziałaś wtedy, że chcesz poznać taką miłość i zostaniesz łabędziem. 

-Jak to było dawno. Myślałam jeszcze wtedy, że książę Eryk wyskoczy z telewizora i zostanę jego miłością.-Odwróciła głowę i spojrzała ponownie na łabędzie.- A ty, że twoją zostanie Arielka.

-A potem przeniosłaś się na jakiegoś gościa z Planety Skarbów.-Uśmiechnął się lekko.

-A ty na Lare Croft. Byłam, aż czasem zazdrosna o nią- Ethan odwrócił głowę do niej, a ona uczyniła to samo. Patrzyli sobie w oczy bez słowa. Chłopak nie wiedział czy minęło kilka sekund, godzin czy nawet lat. Po prostu patrzyli się na siebie w milczeniu. To znaczyło dla nich więcej niż słowa, które mogliby wypowiedzieć.- Przepraszam Ethan. 

Ethan po prostu na nią patrzył w ciszy. Przed oczami miał znowu początki liceum, kiedy Emily nawet nie zawracała sobie nim głowy. Boże co on ma zrobić? Nie może nawet opisać jak bardzo czuł się okropnie wtedy i jak przez cały ten czas tak bardzo nienawidził oraz tęsknił za nią. 

-Nic nie szkodzi Emily.-Zdążył tylko powiedzieć bo dziewczyna przytuliła go. Poczuł jak jego ciało zastyga w paraliżu, ale nie umiał nic zrobić. Po prostu nie mógł. Dziewczyna po chwili puściła go i uśmiechnęła się do niego.

-Muszę już iść. Było naprawdę fajnie i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.-Uśmiechnęła się czule po czym wstała i zniknęła szybko między drzewami. Zostawiła Ethana, który miał wielki mętlik w głowie i latało po niej tylko jedno pytanie.

Co się właśnie stało?


Whether that's all is a lie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz