Emily i Ethan mieli niegdyś swój własny prywatny domek na drzewie, który niegdyś wybudowali razem ze swoimi ojcami na działce Adamsów. Był dla nich niczym drugi dom.
Znajdował się on zaraz za miastem, a w jego pobliżu znajdował się także niemały las. Jednak nie przeszkadzało to dzieciom w jeżdżeniu tam swoimi rowerkami. Spędzali tam połowę swojego wolnego czasu, a nawet w wakacje zdarzało się im tam nocować. Nie zwracali uwagi na to, że potem chodzili cali zakatarzeni. Było i tak warto. Zazwyczaj bawili się tam w piratów i to tam dopiero trwały walki na patyki, gdzie nabijali sobie pierwsze guzy. Tam też razem rysowali, a całe ściany były obklejone ich rysunkami.
***
Rano Emily jadła śniadanie razem ze swoimi rodzicami. Co akurat zdarzało się bardzo rzadko przez jej wieczne zasypianie po pobudce budzika. Dziewczyna siedziała przy stole i dłubała w swojej jajecznicy.
-Em?-Zwrócił się do niej ojciec wystawiając głowę znad gazety.
-Tak?
-Pamiętasz tą naszą działkę na Slaughter?
-Jasne. Wasze ulubione miejsce do piknikowania.-Odparła krótko Emily nie odrywając wzroku od swojej jajecznicy.
-Ten domek na drzewie... Wiesz co go zbudowałem ze Stephanem. No niestety drzewo nie mogło już chyba dłużej go utrzymać i... Eh, już go praktycznie nie ma.- Powiedział ze smutkiem mężczyzna, a Emily prawie zadławiła się jedzeniem. Nie zdziwił jej smutek ojca, on w tym domku też spędził wiele radosnych chwil wraz ze swoim przyjacielem, ojcem Ethana.
-C-o? Nic się nie zachowało?- Spytała szybko Emily z lekkim szokiem w oczach. Całkowicie zapomniała o istnieniu tego miejsca.
-Zostało trochę tego najwyższego pomieszczenia, ale bardzo trudno jest się tam...- Zaczął, ale Emily szybko wstała i zabrała swoją kurtkę z wieszaka.- Em gdzie ty idziesz? Jeszcze jest za wcześnie jak na pójście do szkoły.
-Wiem. Na razie.- Zamknęła za sobą drzwi wyjściowe i ruszyła do garażu skąd zabrała swoją starą deskorolkę. Nie wiedziała dlaczego przejęła się tak bardzo tą wiadomością. Przecież przez tyle lat nawet nie miała czasu i ochotę, aby tam zajrzeć.
***
-Baza została zniszczona- Z wielkim trudem wypowiedziała te trzy słowa. Wiedziała, że Ethan to zrozumie. Zdawało sobie sprawę, że on bardziej rozpamiętuję ich dzieciństwo niż ona.
-Co? Jak?-Chłopak otworzył szeroko oczy i złapał się za głowę.
-Drzewo nie mogło już dłużej jej utrzymać.-Wytłumaczyła szybko Emily i lekko ściszyła głos- Ale trochę jej jeszcze się zachowało. Jedziesz tam ze mną po szkole? Chce zabrać stamtąd trochę rzeczy i wiesz...
-Pożegnać się jak z najlepszym towarzyszem.- Dokończył za nią i spuścił wzrok na podłogę.- Tylko ja już się umówiłem z... Albo dobra. Mogę to przełożyć na później najwyżej.
-Dobra to widzimy się na przystanku zaraz po szkole.- Spojrzała jeszcze ze smutkiem na Ethana i odwróciła się by odejść.
-Emily?
-Tak?-Odwróciła się do niego i uśmiechnęła się lekko.
-Ja...-Zaczął Ethan, ale po chwili po prostu westchnął.- Dobra już nieważne. Do zobaczenia potem.
-Do zobaczenia Eths.
Emily po pierwszych dwóch niezbyt udanych dla niej lekcjach, gdzie na pierwszej zawaliła sprawdzian, a na drugiej wylała kawę nauczycielki na swoją bluzkę, usiadła samotnie obok swojej szafki, a w dłoniach trzymała swój notatnik i ołówek. Jej przyjaciółki siedziały na poprawie u przystojnego nauczyciela włoskiego, więc była zdana na samotność. Zaczęła szkicować jakieś całkowicie przypadkowe postacie i ogólnie wszystko co przychodziło jej do głowy. Odłączyła się od otaczającego ją świata.
CZYTASZ
Whether that's all is a lie?
Ficção AdolescenteEmily Adams jest na pewno dziewczyną obok której się nie przejdzie obojętnie, a jej jedno spojrzenie zostanie w pamięci na jeszcze długi czas. Jest jedną z najbardziej popularnych dziewczyn w szkole, a przy tym jedną z pozoru najbardziej okrutnych d...