Rozdział 7 - Przeznaczenie i miłość

2.8K 177 405
                                    


- Jesteście za głośno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jesteście za głośno. Będę musiał was wyrzucić.

Jack odbrzucił przybysza nienawistnym spojrzeniem,.

- Jesteście za głośno. – powtórzył kelner – Przeszkadzacie innym. Przyniosę wam rachunek, a potem macie stąd spadać.

Futbolista skrzywił się. Wcale nie miał ochoty wychodzić. Byli tutaj zaledwie kilkanaście minut! Nawet nie zdążyli zamówić piwa...

- A co z nimi? – Tina skinęła głową w stronę zgromadzonych przed telewizorem kibiców – Oni też przeszkadzają innym. – zauważyła lodowatym tonem.

No właśnie. – w myślach zgodził się Jack – Dlaczego pieprzonym kibolom wolno drzeć się na całą knajpę, a my nie możemy głośno rozmawiać?! To złamasy z kretyńskimi szalikami powinny wylecieć!

Na nieszczęście, kelnerzyna wyraźnie faworyzował „złamasów". Miał nawet na szyi szalik z tygrysem.

- Chłopcy nikomu nie przeszkadzają. – oświadczył, gładząc haft z pręgowanym kotem - Za to wy, tak.

- Uuuuch, a było tak fajnie! – zawyła Colette – Chciałam sobie zamówić sałatkę z krewetkami!

- Sami jesteście sobie winni! To jest knajpa z zasadami. Jeśli nie umiecie się zachować, to...

- Chwileczkę!

Pomoc przyszła nieoczekiwanie ze strony wysokiego młodzieńca z uwiązanymi w kitkę brązowymi włosami. Facet był diabelnie przystojny. Gdy pełnym wdzięku krokiem zbliżył się do stolika, Colette i Klara wstrzymały oddechy. Nawet kelner zdawał się na chwilę zapomnieć języka w gębie. Podobnie jak dziewczyny, nie mógł oderwać wzroku od błękitnych oczu.

- Och, przyjacielu... bez przesady! – wyszeptał właściciel zabójczego spojrzenia - Jestem pewien, że ci sympatyczni młodzi ludzie nie są aż tak głosni.

Kelner otworzył usta, by zaprotestować, jednak wtedy smukła dłoń dyskretnie podała mu dwa tysiące rubli. Tajemniczy przybysz uśmiechnął się zachęcająco. Na widok tego uśmiechu, żeńska połowa grupy zarumieniła się... a męska połowa zazgrzytała zębami.

Trzymający z żeńską połową pracownik Casy Bonity wyglądał na niezdecydowanego.

- N-n-nie mogą tutaj zostać! Zagłuszają Tigryenoka!

- Jestem pewien, że wystarczy podgłośnić nieco telewizor. – hipnotyczny głos zlał się z szelestem kolejnej garści pieniędzy – Nasze Tygryski też się z tego powodu ucieszą. Co o tym myślisz?

Kelnerzyna z całą pewnością myślał coś w stylu:

„Za taką kasę będę mógł pójść na macz hokeja!"

Dawno temu w Detroit (Yuri on Ice )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz