- Och, Yuuri, nie uwierzysz! To niesamowite! Jakaś laska odpisała na mojego posta w grupie fanek Viktora! No chodź, zobacz!
Yuuri miał średnią ochotę na czytanie komentarzy wielbicielek Nikiforova, jednak widząc minę współlokatora pod tytułem „i tak ci pokażę", westchnął ze zrezygnowaniem i usiadł obok Phichita. Przetarł jeszcze okulary, by lepiej widzieć otwartą na laptopie stronę.
Phichit Chulanont: Odkryłem, że rewelacyjne występu rosyjskich władców lodu zwiększają liczbę endorfin u azjatyckich chłopców ;)
Princess Vivi: Gdzie można dostać takiego chłopca? Chcę jedną sztukę ;)
Japończyk zaczerwienił się.
- Obiecaj, że nie odpiszesz! – zażądał od przyjaciela.
- Uuuugh... ale Yuuuri! – palce Taja trzęsły się nad klawiaturą w taki sam sposób, jak palce nałogowego palacza trzęsły się nad paczką papierosów.
- NIE! Nie, Phichit, nie ma mowy! Obiecałeś mi... obiecałeś, że nie będziesz więcej bawił się w swata! Ugh, jeszcze się nie pozbierałem po tym, jak napuściłeś na mnie tamtego Szwajcara podczas Skate Canada...
- Ej! Wcale go na ciebie nie napuściłem! Żeby nie było, sam sobie ciebie upatrzył. Kiedy tak tam stał i gapił się na ciebie i oblizywał usta, wyczułem łatwy zarobek i założyłem się z nim, że nie da rady cię pocałować. To był biznes, a nie próba swatania. Za tę kasę kupiłem ci prezent na urodziny, więc nie marudź.
- Prezent na urodziny... - na samo wspomnienie rzeczonego „prezentu", Yuuri zarumienił się – Aż boję się myśleć, kto polecił ci, żebyś wykupił mi Kurs Tańca na Rurze. Na pewno sam nie wpadłbyś na taki pomysł.
- Yyy... skoro musisz wiedzieć, to Chris polecił mi ten kurs.
- Co?! Ten Szwajcar? PHICHIT!
- No już, już, nie gniewaj się... byłeś wtedy w strasznym dołku. Pomyślałem, że jak czymś się zajmiesz, nie będziesz miał czasu na zamartwianie się. A Chris jest naprawdę spoko. Znaczy... wydaje się strasznie dziwny i zboczony, ale na serio zyskuje przy bliższym poznaniu! I wiesz co? Mówił mi, że kumpluje się z Viktorem. Gdy wspomniałem, że jesteś jego fanem, powiedział, że jeśli będziesz chętny, z radością da ci do niego numer. Zaproponował to zupełnie normalnym tonem, bez żadnych podtekstów. Powiedziałem mu, że się zastanowisz.
Yuuri wbił wzrok we własne skarpetki – białe w brązowe i niebieskie kropki. Podciągnął kolana pod brodę. Niebieska kropka na dużym palcu ocierała się o brązową kropkę na wnętrzu sąsiedniej stopy.
- Nie chcę numeru do Viktora.
Phichit udawał, że wczytuje się w profil Princess Vivi, ale w rzeczywistości jedynie przewijał stronę do góry i do dołu.
- Dlaczego nie? – spytał łagodnie.
- Nie zagaduję do osób, których nie znam.
- Zawsze możesz to zmienić. Gdy odpisze ci na SMSa, już nie będziesz dla niego nieznajomym, tylko... eee... nowym znajomym.
- Świat nie rządzi się zasadami Facebooka.
- Oj, przestań! Nie ma nic złego w zawieraniu znajomości z osobami, których nigdy nie widziało się na oczy. A poza tym... to nie tak, że ty nigdy go nie widziałeś. Yuuri, daj spokój, przecież to Viktor! Numer do Viktora. Do Twojego Viktora! Nie powiesz mi, że nie chcesz numeru do Viktora.
CZYTASZ
Dawno temu w Detroit (Yuri on Ice )
FanfictionPodczas wycieczki do Detroit do Yuuriego wracają wspomnienia niefortunnego debiutu seniorskiego. W tym samym czasie wychodzi na jaw straszny incydent poprzedzający pobicie rekordu świata przez Viktora. Czy konieczność zmierzenia się z demonami przes...