12. Zazdrości mi pan?

124 19 7
                                    

Czułam się jeszcze gorzej, niż przedtem. Nie dość, że ją pocałował, to jeszcze uznał, że jestem nienormalna. No tak, czego ja mogłam się spodziewać? Najgorsze było to, że tak strasznie miałam ochotę się do niego przytulić, gdy tylko był w pobliżu. Poszłam do łazienki i odkręciłam ciepłą wodę, aby leciała do wanny. Zdjęłam każde ubranie z mojego ciała i weszłam do wody. Zakręciłam kran dopiero, kiedy kładąc się woda prawie zasłaniała mi twarz. Nie wiem ile czasu tam siedziałam, ale gdy wyszłam, była już zimna. Ubrałam się z piżamę i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku, sięgnęłam po telefon i przejrzałam facebook'a, gdy nagle do głowy wpadł mi świetny pomysł. W ten sposób mogłam zobaczyć, czy mu w ogóle na mnie zależy, choć odpowiedź wydawała się być oczywista, ale nie zamierzałam się tak łatwo poddać. Natychmiast włączyłam messengera i otworzyłam okienko rozmowy z Jackiem. Jakoś on wydawał mi się być odpowiedniejszy do tego zadania niż Riley.

Samantha:

Hej, mam sprawę kumplu <3

Jack:

Co jest mała? :D

Samantha:

Bo wiesz...

Samantha:

Jestem ciekawa, czy mój los obchodzi jeszcze w ogóle Sebastiana, jakkolwiek dziwnie to zabrzmiało. Ale tak czysto ciekawa, nie żeby mi zależało, czy coś.

Oczywiście skłamałam, ale przecież nie przyznam się do tego, jak kurewsko go chcę. Uzgodniłam z Jackiem co i jak, a już nazajutrz nasz plan miał wejść w życie.



Gdy tylko weszliśmy do szkoły, wszyscy spoglądali na nasze złączone dłonie, zgodnie z planem. Za niedługo plotki o tym, że jesteśmy razem powinny trafić do Sebastiana. Już wieczorem ustawiłam status na facebooku na ,,w związku", żeby dzisiaj o tym gadali. Podeszliśmy do Eve i Rileya, którzy byli już wtajemniczeni.

- Ooo, nasze gołąbeczki! - krzyknęła z udawanym zachwytem Eve, a Riley zaczął się śmiać, jednak zaraz spoważniał i zrobił wielkie oczy.

- Obiekt X idzie. - szepnął do nas. Domyśliłam się, że obiekt X to pan Sebastian. Jack chyba też, bo zrobił coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała.

Objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował mnie. I to nie tak, że udawał, że mnie całował. On naprawdę mnie pocałował. Jego usta i dłonie były ciepłe, a on sam pachniał męskimi perfumami. Może to nie było aż tak cudowne, jak chociażby przytulenie Sebastiana, ale mogę powiedzieć, że był całkiem niezły w te klocki. W tym samym czasie, kiedy ze zdziwienia otworzyłam usta, wsunął mi do nich język. Nie protestowałam, ale tylko ze względu na dobro sprawy. Objęłam go po chwili za szyję, na co on zareagował jeszcze mocniejszym przyciągnięciem mnie do siebie. Wydawało się, jakby wkładał w to całe uczucie, którym oczywiście nie mógł mnie darzyć. Był świetnym aktorem w tamtym momencie. Riley i Eve zaczęli klaskać, prawdopodobnie po to, aby zwrócić na nas jeszcze większą uwagę. Przyznam, czułam się trochę jak małpa srająca w wyznaczone miejsca na pokazie cyrkowym.

- Możecie się nie ślinić na środku korytarza? - Przerwał nam głęboki głos Sebastiana, który właśnie zaszczycił nas swoją obecnością. Oderwaliśmy się od siebie, a ja poczułam rumieńce na moich policzkach. Spojrzałam na niego z udawaną złością, jednak moja twarz zaraz złagodniała. Wyglądał na wściekłego, a gdy spojrzał mi w oczy, widziałam w nich ból i złość. Nie radość, jaką zazwyczaj okazuje w pracy, tylko ból i złość. Moje małe serduszko przepełniła nadzieja, że jednak mu na mnie zależy, ale równie dobrze mógł mieć po prostu zły dzień.

- Zazdrości mi pan? - spytał z uniesioną jedną brwią Jack, a ja go błogosławiłam za to pytanie, sama bym na to nie wpadła. Sebastian jednak na nie nie odpowiedział.

- Carver, do dyrektora za pyskowanie.  - Odwrócił się i od nas odszedł. Usłyszeliśmy, jak za nami Eve i Riley zaczynają się dusić, powstrzymując śmiech, ale w mojej głowie było tylko jedno.

Nie powiedział, że nie zazdrości.

Nadeszła godzina wychowawcza. Wszyscy siedzieli już PRAWIE na swoich miejscach. Prawie, bo tym razem ja siedziałam z Jackiem, a Eve z Rileyem. Usłyszeliśmy kroki nauczyciela wchodzącego do klasy i cała nasza czwórka zwróciła tam swój wzrok, jednak nie ujrzeliśmy tam Sebastiana. Zamiast niego przyszła pani Anderson. No tak, za dużo szczęścia, jak na jeden dzień, pora uprzykrzyć mi życie...

- Wasz wychowawca źle się poczuł, - Uśmiechnęła się jadowicie. - więc ja go na tej lekcji zastąpię.

Myślałam, że zaraz zwariuje. Nie dość, że z tą kobietą mam matmę, która zresztą przepełnia mój plan lekcji, to jeszcze wpierdala się na lekcję wychowawczą.

Ta godzina jakoś minęła, pomimo, że niejednokrotnie chciałam wyjąć nożyczki i się pochlastać na śmierć. Dowiedzieliśmy się, że 29 grudnia szkoła organizuje dyskotekę świąteczno-sylwestrową dla chętnych. Oczywiście od razu z Eve i chłopakami uzgodniliśmy, że idziemy, co nie uszło uwadze Michelle, która natychmiast nas uciszyła, nie dając się konkretniej dogadać.

Wracając do domu uświadomiłam sobie, że właśnie zaczęła się przez wszystkich upragniona przerwa świąteczna. Znów postanowiłam iść pieszo. Minęłam dwie ulice, po czym usłyszałam, jak ktoś za mną wykrzykuje moje imię. Odwróciłam się, ale okazało się, że to jakiś nieznany mi mężczyzna wołał swoją córkę. No tak, wspomnienia wróciły. Mój tata wołał mnie po imieniu tylko, gdy czegoś chciał. Już chciałam odwracać się z powrotem w stronę, w którą zmierzałam, gdy zauważyłam wchodzącą w zakręt tę samą siwą bluzę, która niedawno poruszała się za mną, gdy wracałam do domu. Nie wiem, czy mogę to nazwać śledzeniem, ale tak to wyglądało. Przyspieszyłam kroku, żeby na wszelki wypadek zgubić mężczyznę. Gdy skręciłam w stronę domu, zaczęłam słyszeć za sobą chrzęst śniegu, którego nie powodowałam ja. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, miałam do przejścia już tylko jakieś dwieście metrów. Niemal przebiegłam pozostałą trasę, a gdy byłam przed drzwiami, spojrzałam na osobę, która za mną chrzęściła. Chyba wariuję, bo hałas powodowała jakaś starsza pani z trzęsącym się yorkiem na smyczy. Odetchnęłam głęboko i już chciałam otwierać drzwi, gdy coś przykuło moją uwagę. Zerknęłam w lewo i znów go zobaczyłam, idącego powoli. Pomimo zimy miał na sobie bluzę, nie kurtkę. Twarz miał zasłoniętą chustką, można było zobaczyć tylko jego roześmiane, złośliwie oczy. Weszłam szybko do środa i zakluczyłam za sobą drzwi, po czym zamknęłam oczy i osunęłam się w dół po ścianie, aby po chwili wylądować na tyłku. Serce biło mi jak oszalałe.

- Hej siostra, wszystko w porządku? - Nathaniel podszedł do mnie i uklęknął na jedno kolano, patrząc mi w oczy. Odetchnęłam głęboko jeszcze raz, po czym pokiwałam głową i wstałam. Czułam, jak śledzi mnie wzrokiem, dopóki nie weszłam do kuchni.

~~~

Jack wygląda mniej więcej tak, jak chłopak w mediach u góry

Sok pomidorowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz