Rozdział 7

116 11 0
                                    

Zadzwoniła do Clave opowiadając o zaistniałej sytuacji. Tak, jak się spodziewała, nie byli zadowoleni, ale udało się jej namówić ich na wysłanie wsparcia. Spacerowała po instytucie ze swoim bratem, Jacem, Clary i małym Louisem. Był tam ponieważ Magnus zaoferował, że zajmie się nim podczas misji.

-Ciociu Izzy, a ty masz chłopaka?-spytał słodko się uśmiechając chłopczyk.

-Nie, kochanie-zaśmiała się Isabelle biorąc go na ręce.

-A jak znajdziesz to będzie taki fajny jak wujek Sebastian albo wujek Simon?

-Lou!-upomniała go mama.

-A czemu wujek Sebastian i wujek Simon są tacy fajni? Zdradź mi tajemnicę-żartowała Iz.

-Wujek Sebastian pozwala mi oglądać telewizję do późna, a wuj Simon dużo mi opowiada o dziewczynach-pochwalił się Louis.

-Ja sobie chyba z nimi pogadam-śmiała się Clary.

-Tak, może wujek pokaże ci, jak się pisze listy miłosne-stwierdził młody.

-Co masz na myśli?-Alec zmarszczył brwi.

-Wujek pokazał mi liściki do mamy. Byli przecież razem!-powiedział chłopiec.

-A ciebie uczył pisać tych listów?-dopytała Izzy.

-No jeszcze nie, ale powiedział, że jeśli będę potrzebować inspiracji, to mogę się do niego zgłosić.

-Inspiracji do bycia idiotą?-dodał Jace.

Sześciolatek zaczął się śmiać, a potem dołączyła do niego reszta. Isabelle cieszyła się, że rodzina jest w komplecie, ale nie była zadowolona z okoliczności spotkania.

-Wujek Simon bardzo dużo wie o rodzicielstwie-westchnęła ciemnowłosa.

-Tak, ciociu, przecież on ma chomika!-potwierdził radośnie Louis.

-To może ja powinienem kupić cioci Isabelle kota?-śmiał się brunet.

-Tak! Takiego jak Church!

Czarnowłosa tylko westchnęła patrząc z politowaniem na brata i resztę. Podobał jej się czas spędzany z rodziną, ale wiedziała, że nie potrwa za długo. Wieczorem będą musieli udać się na misję do kryjówki wampirów w jakimś starym hotelu. Dziewczyna spojrzała na zegarek, ale po chwili przypomniała sobie, że musi zadzwonić do Magnusa, bo Clary najwidoczniej zapomniała.

***

Tymczasem Raphael zajmował się szkoleniem nowych wampirów, ponieważ spodziewał się wizyty łowców. Ściągnął jakiegoś przyziemnego z ulicy, po czym strasząc go pokazywał nowym wampirom, w którym miejscu należy przerwać tętnicę.

Tak naprawdę rozmyślał o Isabelle i ostatniej bezpodstawnej kłótni. Przecież nie byli razem. Nawet nie nazywała ich najlepszymi przyjaciółmi, a czuł obrazę. Jednocześnie zastanawiał się, jak zareagowałaby widząc, co teraz robi.

Odrzucił szybko tę myśl szybko chwytając chłopaka i przystawiając głowę do jego gardła. Po chwili przebił skórę, wypił trochę gorącej krwi, a następnie go rzucił. Przetarł lekko usta chusteczką z kieszeni, a po chwili przemówił do piskląt. Odchodząc zauważył, że ciało zostało rozerwane na kilkanaście kawałeczków i zaśmiał się. Te pisklęta są tak zachłanne, a nie mają o niczym pojęcia.

Młode wampiry były jak zwierzęta, z czego Raph zdawał sobie sprawę, więc dokładnie ich pilnował. Nie chciał, żeby zrobiły komuś krzywdę. Tym bardziej teraz, kiedy wiedział, że Isabelle ma ich działalność na oku. Siedział na kanapie patrząc na panikujące pisklęta, które kłóciły się o krew zabitego człowieka, aż wreszcie usłyszał stukot szpilek.

I don't wanna live forever-Rizzy [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz