Rozdział 5

120 14 2
                                    

-Magnus, nie jestem pewna, czy to dobry pomysł-powiedziała spokojnie Izzy.

-To świetny pomysł, siostra-uśmiechnął się Alec-Magnus nie był tu ponad sto lat, a skoro chce zobaczyć się ze znajomymi co stoi na przeszkodzie? Ty będziesz mogła przyjrzeć się podziemnym. Same plusy, nie?

-Dziękuję za argumenty Alexandrze. To tylko jeden wieczór, więc nie widzę przeszkód, abyś poszła do mnie, a nie do jakiegoś innego miejsca-stwierdził czarownik wychodząc.

Alec pobiegł za nim, a czarnowłosa wywróciła oczami. Upiła łyk swojej kawy i przywitała się z Lydią, która wróciła z patrolu. Dziewczyna żaliła się na brak demonów, ale temat z czasem przeszedł na imprezę Magnusa. Izzy chciała ją zaprosić, ale blondynka musiała odmówić tłumacząc się runą zabraniającą opuszczania Instytutu w celach innych, niż polowanie na demony.

-Wiesz, znałam jedną osobę, która miała taki zakaz. On zrobił straszne rzeczy, a ty wydajesz się taka miła i dobra-zaczęła niepewnie, ale Lydia jej przerwała.

-Błędy młodości. Miłość czasem prowadzi nas do szalonych rzeczy... Ja mogłam się o tym przekonać jakiś czas temu. Najgorsze jest to, że na końcu zostajesz z niczym-mówiła.

-Czasem nawet bez miłości możesz zostać z niczym-powiedziała spokojnie, po czym uśmiechnęła się wychodząc.

Z westchnieniem zaczęła się malować, ale przeszkodził jej w tym dźwięk otrzymanego smsa. Szybko chwyciła telefon i otworzyła wadomość:

Raphael: Będziesz na dzisiejszej imprezie u Magnusa? ;*

Uśmiechnęła się. Cieszyła się, że wampir okazywał nią takie zainteresowanie. Nie chodziło już o cały plan. Po prostu polubiła tego chłopaka. Kilka minut później odpisała:

Zostałam zmuszona haha ;) Do zobaczenia ;*

Szybko odłożyła telefon i kontynuowała nakładanie brązowych cieni uzyskując mocny makijaż. Zrobiła piękną kreskę eyelinerem, wytuszowała rzęsy i nałożyła jasną pomadkę. Potem znowu zauważyła, że telefon się podświetla. Tym razem dzwonił Jace.

-Moja ulubiona siostra! Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę?

-Kiedy to pochwaliłeś się czymś, o czym nie mam do tej pory pojęcia? Hmm, no niebardzo-mruknęła.

-Vicky i Max to już tak oficjalnie, rozumiesz?-śmiał się radośnie. 

-Jace, po pierwsze nadal nie rozumiem, a po drugie zachowujesz się jak dziewczyna-wywróciła oczami.

-Też cię kocham, tymczasem spadam, bo Louis bierze się za rysowanie run. Wiesz, muszę uważać bo mi jeszcze tu coś podpali-powiedział pośpiesznie wywołując u Izzy uśmiech.

Szybko się ubrała, wzięła torebkę i wyszła z domu. Chłód sprawiał, że jej ramiona drżały, ale po chwili narysowała odpowiednie runy, które temu zaradziły. Postanowiła również użyć znaku umożliwiającego przybranie niewyobrażalnej szybkości. Poprawiła włosy, a już po chwili znalazła się w apartamencie Bane'a, w którym było już pełno ludzi.

Przypomniała sobie, jak byli na imprezie czarownika po raz pierwszy, gdy chcieli za wszelką cenę odzyskać wspomnienia Clary. Od tego momentu minęło już kilka dobrych lat. Zaczęła wspominać, jak to wszystko się zaczęło. Różne momenty przelatywały jej przed oczami. Początkowe konflikty Aleca i Clary, samouwielbienie Jace'a, zaręczyny Magnusa i jej brata, wszystkie szczere nocne rozmowy z Fray, to, jak się dowiedziała o swojej aktualnej posadzie...

I don't wanna live forever-Rizzy [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz