Rozdział 8

114 14 2
                                    

Isabelle stała pod drzwiami ponad godzinę. W skupieniu lustrowała podłogę czekając na szatyna. Martwiła się, ale nie chciała tego okazywać.

Chciała nadal być tą najbardziej niezależną jednostką w rodzinie. Uważała, że może polegać na samej sobie, a nie na innych ludziach. Sama tworzyła swoją historię i decydowała kogo do niej wpuści. Niektórzy byli zwodzeni i myśleli, że znają Isabelle Ligtwood na wylot, ale okazywało się, że nic o niej nie wiedzą. Dziewczyna nie traktowała tego jako coś poważnego. To tylko praca.

Nareszcie zauważyła uchylające się drzwi, z których po chwili wyłoniła się Imogen Herondale, która rzuciła tylko szybki rozkaz, aby Izzy pilnowała instytutu razem z Lydią i swoją rodziną, a ona zabierze jutro wampira wraz ze sobą do Idrysu. Dziewczyna pokiwała głową, a po chwili wśliznęła się do pokoju i zaczęła rozmowę.

-Dobra, nie jest wcale aż tak straszna-uśmiechnął się Raphael.

-To najwredniejsza osoba, którą znam. No, oprócz Valentine'a i Mai-zaśmiała się.

-O tym psycholu słyszałem, ale żadna Maia nic mi nie mówi-mówił wesoło.

-Tym lepiej dla ciebie. Straszna suka-szepnęła Isabelle.

-Chyba w wymienianiu zapomniałaś o Camile. Obiecałem inkwizytor osobiście pomóc ją złapać.

-Szkoda, że nie mogę już pomóc-westchnęła Iz.

-Jak to?

-Moja robota tak naprawdę dawno się skończyła, a to, że mogłam rozwiązać ten wampirzy ambarans. Ja po prostu przychodzę, spisuję problemy i odchodzę. Taki mój los-wyjaśniła.

-Więc to koniec?

-Nie wiem. Szczerze mówiąc, nie chcę, aby to był koniec. Podoba mi się to miasto i ten klimat-uśmiechnęła się pod nosem.

-Możliwe, że widzimy się ostatni raz?-spytał zagubiony Raphael.

-Tak, więc pozwól, że ci coś wyznam. Po prostu wysłuchaj mnie i nic nie mów-prosiła.

-Okej, mów.

-Nie wiem, co sobie o mnie myślisz. Powiem prawdę. Jestem okropną osobą. Przyjeżdżam, wykorzystuję ludzi do zdobycia informacji i odjeżdżam. Na tym właśnie polega moja posada i do tego zostałam wyszkolona. Nie mogę przywiązywać się do ludzi i łączy mnie z nimi czysto zawodowa relacja, ale często dzieje się tak, że moi informatorzy mają nadzieję na przyjaźń. Tak miało być również z tobą. Na początku właśnie takie były moje zamiary wobec ciebie. Wiesz, czemu zmieniłam zdanie? Ja do tej pory nie wiem. Wzbudziłeś we mnie dziwne poczucie zaufania. Miałam wrażenie, że mogę ci powiedzieć wszystko. Ja mimo wszystko cię wykorzystałam i cholernie mi wstyd. Nawet nie będę przepraszać, bo to byłoby po prostu zbyt powierzchowne. Jedno głupie słowo nie jest w stanie wynagrodzić wszystkich złych czynów.

Raphael nie wiedział, co powinien powiedzieć. W jego życiu rzadko zdarzały się takie momenty. Zwykle znał już sytuację z poprzednich stuleci, ale w tym przypadku nie miał zielonego pojęcia, jak zareagować na wyznanie Isabelle. Prawda była taka, że domyślał się jej planów, ale nie chciał jej tego przyznać. Obiecał to innym wampirom i nie chciał całkowitego odrzucenia przez całą rasę. Troszczył się o bezpieczeństwo krwiopijców nawet wtedy, kiedy czuł, że ich nienawidzi.

-Nie wiem, co powinienem ci powiedzieć, Isabelle-powiedział po dłuższym czasie.

-Nie mów nic, nie zasługuję-westchnęła.

-Każdy zasługuje na chociaż słowo-powiedział bez emocji.

Tym razem dziewczyna nie mogła znaleźć wyjścia z sytuacji. Czuła się okropnie i najchętniej wyszłaby z pomieszczenia, ale powstrzymała ją myśl, że to prawdopodobnie ich ostatnie spotkanie.

I don't wanna live forever-Rizzy [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz