Rozdział 3

159 16 2
                                    

-Lightwood, wstawaj!-usłyszała nad sobą obcy głos odkręcając głowę, by sprawdzić, do kogo należy.

Obca osoba roześmiała się, a Isabelle zdążyła się zorientować, że brat używa runy pozwalającej na przybranie wyglądu kogoś innego.

-Alec, to wcale nie jest śmieszne-burknęła.

-No wiem, przystojniejszy jestem oryginalnie-żartował śmiejąc się.

-Zamierzasz być tym pięćdziesięcioletnim panem cały dzień?-zadała pytanie retoryczne, a po chwili stał przed nią prawdziwy Alec.

Kilka godzin później cała trójka znalazła się w sali treningowej, gdzie Alec chciał sprać Lydię na kwaśne jabłko, a Isabelle ćwiczyła na worku treningowym. Dziewczyna zauważając zachowanie brata wyprosiła go pod pretekstem wyjścia na strzelnicę. Nocny Łowca uwielbiał strzelać z łuku, więc wyszedł po kilku minutach. Dziewczyny ćwiczyły dalej, a Alexander postanowił zadzwonić do swojego narzeczonego.

Izzy i jej koleżanka ćwiczyły wyczerpując ostatnie siły, a następnie postanowiły odpocząć i pogadać.

-Czemu tak rzadko opuszczasz instytut?-zaczęła Lightwood.

-Jestem tu sama, a poza tym w każdej chwili może zjawić się jakiś zbłąkany Łowca potrzebujący pomocy. Aktywność demoniczna jest mała, więc tak jakoś leci-wytłumaczyła.

-Nie przytłacza cię to?-dopytywała dalej.

-Czasem mam ochotę zrezygnować z tego i jechać do Idrysu, ale tam pewnie nie jest wcale lepiej-westchnęła.

-Nasz młodszy brat tam pracował i znudziło mu się. Prawdę mówiąc, to każda praca ma swoje wady.

-Chyba powinnam już iść przygotowywać obiad-powiedziała Lydia wstając z podłogi.

-W takim razie ja sprawdzę, co robi Alec.

Isabelle powoli otworzyła drzwi pokoju brata, a ten nawet nie zauważył jej wejścia. Alexander zajęty rozmową ze swoim chłopakiem siedział wpatrzony w okno. Dziewczyna podeszła do niego łapiąc za ramię i witając się z Magnusem, który widział ją poprzez wideorozmowę. Odbyli kilkuminutową rozmowę, a gdy okazało się, że Alec musi iść, pożegnali się.

-Ach, jesteście uroczy-uśmiechnęła się czarnowłosa.

-Dzięki?-powiedział Alec przybierając dziwną minę.

-Nie ma za co. Muszę cię niedługo przeprosić, ale mam bardzo ważne spotkanie.

-Ważne spotkanie? Czyżbyś wreszcie kogoś poznała?-spytał lustrując siostrę od góry do dołu.

-Nie mam czasu na takie rzeczy-powiedziała uśmiechając się delikatnie.

Tu wcale nie chodziło o czas. Isabelle uznawała to za najlepszą wymówkę. Prawda była taka, że związki jej się nie udawały. Zawsze coś stało na przeszkodzie, a presja społeczeństwa nie pomagała. W sumie nigdy nie odczuwała długotrwałego szczęścia będąc z kimś. Te przelotne znajomości nie pozostawiały niczego pozytywnego w jej życiu. Czasem odczuwała potem pustkę czy tęsknotę. Przerażało ją zastanawianie się, co zrobiła źle, więc zwykle odpuszczała.

-To twoja sprawa, ale czasem się o ciebie martwię.

-Chodzi o wampiry. One coś kombinują, a mój informator nie chce nic mi na ten temat powiedzieć.

-Isabelle Lightwood nie jest w stanie owinąć sobie kogoś wokół palca?-spytał trochę prześmiewczo.

-Pracuję nad tym, Alec-westchnęła.

I don't wanna live forever-Rizzy [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz