W sklepie

341 23 1
                                    

Każdy kto przechodził obok mógł usłyszeć tylko głośne pojękiwania jednego chłopaka i szybki oddech drugiego. Odgłosy wydawane przez tego pierwszego przerywane były od czasu do czasu okrzykami, natomiast oddech tego drugiego coraz bardziej przyspieszał.
-Nico wracaj tu natychmiast!- krzyknął zrezygnowany Will
-Nigdy!- odpowiedział Nico
-Nie rób mi tego. Przecież wiesz, że chipsy są niezdrowe, jeżeli pochłoniesz całą paczkę dostaniesz zawału serca, albo jeszcze gorzej.
-Dobra oddam ci, ale najpierw musisz mnie złapać!- wykrzyknął ze złowieszczym uśmiechem na twarzy. Jest cholernie uroczy kiedy tak się szczerzy- pomyślał Will i z cichym jękiem zaczął znow gonić Nico po całym sklepie. Był już strasznie zmęczony, okazuje się, iż Nico dzięki intensywnym ćwiczeniom z mieczem i innym obozowym zajęciom, ma o wiele lepszą kondycje niż Will, gdy w pewnym momencie stracił chłopaka z oczu, ponieważ wbiegł on w jedną z bocznych alejek. Jednak kiedy Will również tam dotarł nigdzie nie mógł wypatrzyć Nico. Starszy z chłopaków zwolnił do szybkiego marszu. Kiedy przechodził obok napojów usłyszał gdzieś na dole cichy szelest . Schylił się i pod jednym z regałów zobaczył skulonego Nica przytulającego do siebie paczkę chipsów i  dwulitrową cole.
-Nie​ Nico wyłaź z tamtąd. Przecież to nie fair, nie zmieszczę się tam, jestem większy od ciebie.
-Wiem i właśnie dlatego tu wszedłem.
-W ten sposób nic nie osiągniesz. I tak tego nie zjesz, bo nie dojdziesz do kasy i nie zapłacisz. Zresztą naprawdę Nico cola? Wiesz ile w tym jest konserwantów, barwników, wzmacniaczy smaków i innych okropnie niezdrowych rzeczy?
-Tyle, że te "wszystkie niezdrowe rzeczy" razem składają się w jedną przepyszną całość.
-Dobra Nico co mam zrobić, żebyś w końcu z tamtąd wyszedł?
-Na razie nie możesz zrobić nic, bo tak przynajmniej możemy ustalić pewne kwestie- powiedział śmiertelnie poważny
-Jakie kwestie Nico, o co ci chodzi!?- mówiąc to, a właściwie krzycząc Will uklęknął na kolanach, ponieważ plecy go rozbolały od ciągłego pochylania się, a więc teraz wyglądał jakby mówił do paczek z żelkami , które znalazły się teraz na wprost jego twarzy. Akurat kiedy Will krzyknął obok niego przeszła jakaś starsza, dosyć otyła pani, która spojrzała na niego dziwnie. Will uśmiechnął się do niej przepraszająco, a kiedy tylko znikła za rogiem znów pochylił się tak, aby widzieć Nico.
-To o jakich kwestiach mowa?- Nico uśmiechnął się triumfalnie
-A więc kupujemy cole i chipsy, a ja usunę pewne twoje zdjęcie, które przypadkiem ktoś kiedyś zrobił na imprezie w domku Afroyty, żeby cię później nim szantażować.- chłopak skrzywił się na samą myśl o tym zdjęciu, nadal jednak próbował obronić swoją pozycje
-Na to się nie mogę zgodzić. Możemy kupić jedną z tych rzeczy.
-Nie ja chce obydwie.- uparcie brnął Nico. Jest też cholernie uroczy, gdy mówi jak pięciolatek
-No dobra, to powiedzmy, że możesz i chipsy, ale w mniejszej paczce i tylko litrową cole.
-Zastanówmy się... Mała cola+małe chipsy+zachowane zdjęcie, które mogę wykorzystać kiedy indziej... dobra wchodzę.- zaczął wycząłgiwać się spod regału. Will pomógł mu wstać. Nico otrzepał się z kurzu i powiedział
-Powinni częściej tu sprzątać- zaraz potem usłyszeli za sobą chrząknięcie. Stał tam chyba dwumetrowy facet, z ogromnymi mięśniami na których widok Nico poczuł, że ma kompleksy, i w mundurze oznaczającym, iż pracuje tu jako ochrona. Metr za nim stała starsza pani, którą wcześniej widział Will.
-Czy mógłbym zapytać co wy tu robicie?- pewnie spodziewaliście się, że człowiek tak pokaźnej postury będzie mówił niskim głosem, mającym samym swym brzmieniem odstraszać różnych zbirów, jednak taka niespodzianka wcale nie. Ochroniarz stojący naprzeciwko Nico i Willa mówił głosem niezwykle wysokim, prawie że dziecięcym. Obaj chłopcy usilnie starali się ukryć swoje rozbawienie, jednak Nico nie do końca się to udało i parsknął cichym śmiechem od razu się jednak opanował i znów wyglądał na całkowicie poważnego. Ochroniarzowi jednak niewiele umyka, tak więc zauważył rozbawienie młodszego chłopaka.
-Z czego się śmiejesz hmm...? Z mojego głosu? Haha ale zabawnie co nie, wielki groźny ochroniarz gadający jak małe dziecko. Wy młodzi to już nie macie się z czego śmiać. Chcieliście zrobić zakupy?
-Ymm... no właściwie to tak...
-No to przykro mi, ale już nie tutaj. Przeszkadzacie innym klientom, więc jestem zmuszony was wyprosić.
-Chwila chwila przyszliśmy po prostu kupić parę rzeczy, a pan nam tutaj wyjeżdża z tak...- Nico nie dokończył ponieważ jego buzie zakryła mu ręka Willa
-Spokojnie Nicuś, bo jeszcze wezwą policje- szepnął mu do ucha, a zaraz potem uśmiechnął się szeroko i odezwał się na głos- Oczywiście już wszystko odkładamy i wychodzimy.
-Nie zostawcie wózek z zakupami pani Ewa to poukłada.
-Dobrze, dziękujemy i do widzenia.
-Mam nadzieję, że nie- mruknął ochroniarz, kiedy myślał, że go już nie słyszą. Nico bardzo trudno było rozstać się ze swoją colą, ale jednak w końcu wrzucił ją i chipsy do wózka. Odchodząc obydwaj widzieli irytujący uśmieszek, który pojawił się na twarzy starszej pani, kiedy ochroniarz wyprosił ich ze sklepu. Sytuacja taka jak ta powtórzyła się jeszcze parę razy, także teraz Nico i Will muszą uważać do których sklepów wchodzą.

__________________________________

No i jak się podoba? Szczerze nie mam pojęcia dlaczego oni są w sklepie, przecież w obozie wszystko mają, ale po prostu miałam takiego pomysła, więc napisałam :) Piszcie komentarze i dawajcie gwiazdki. Do następnego fanfika :)
E.V.I.E.

Solangelo stories [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz