Rozdział czwarty - Ignorowanie klasy

418 32 2
                                    

Harry's POV

Postanowiłem pominąć popołudniowe zajęcia w tym dniu, ponieważ nie byłem w nastroju, aby być rzucanym o szafki ponownie. Szedłem chodnikiem, był to zimny i deszczowy dzień.

Świat był szary i mokry od ludzi pędzącymi ulicami, nie zwracających na nic uwagi. Boże, nienawidziłem tego miejsca i zrobiłbym wszystko, żeby stamtąd uciec.

Podszedłem do drzwi swojego domu i wyciągnąłem klucze z kieszeni. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Stałem nieruchomo, nasłuchując jakiegokolwiek hałasu. Czułem się jak włamywacz. Moja mama pojechała do pracy lub na spotkanie z jednym z jej dziwnych przyjaciół. Dobra, to znaczy, że nikogo tutaj nie było, żeby zadawać mi pytania, dlaczego jestem w domu zamiast w szkole.

Wszedłem po schodach do mojego pokoju i padłem na łóżko. Było tak samo jak poprzedniego dnia - Louis był w całym moim umyśle.

Dlaczego musiał chodzić do mojej szkoły i mieć ze mną wszystkie poranne zajęcia? Czy to było przeznaczenie? Ugh, to głupio brzmiało. Dlaczego los wybrał kogoś tak wspaniałego, aby wyciągnął mnie z ciemności? Mała łza spłynęła w dół po moim policzku, tylko po to, żeby następnie spłynęło ich więcej. Dzisiaj wiele płakałem, ale teraz nie próbowałem zatrzymywać łez. Nikogo tutaj nie było, więc nikt nie mógł ich zobaczyć. Byłem w domu, w swoim pokoju i po raz kolejny, zupełnie sam.

***

Louis' POV

Zadzwonił dzwonek i wyszedłem z klasy. Nie widziałem Harry'ego, odkąd skończyłem lekcję matematyki. Zastanawiałem się, gdzie był. Co jeśli spotkał Zayna i dwóch innych facetów ponownie? Zmartwienie wypełniało mnie od środka. Część mnie zaczęła naprawdę dbać o Harry'ego minutę po tym, jak nasze oczy się spotkały. Jego oczy wyglądały na zepsute, kiedy na mnie spojrzał i wszystko co chciałem zrobić, to owinąć ramiona w okół niego i powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze.

Stałem przed swoją szafką, kiedy zobaczyłem Zayna przy wejściu na korytarz, ale tym razem był sam. Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Zayn szybko mnie zauważył i odwrócił się z uśmiechem na ustach.

- Zrób zdjęcie, będziesz je miał na dłużej. - powiedział Zayn.

- Mam imię. Poza tym, gdzie jest Harry? - założyłem ręce na piersi, moje oczy stale patrzyły na chłopca w kruczoczarnych włosach, ale zamiast dać mi odpowiedź, Zayn się tylko roześmiał.

- Nie wiem? Może płacze w łazience. Gdybym był Tobą, sprawdził bym kible. - odpowiedział. - Nie widziałem go od rana, kiedy... no wiesz. - Zayn znowu się roześmiał i odszedł. Boże, naprawdę chciałem uderzyć go w twarz, ale nie chciałem robić sobie większych problemów.

Westchnięcie uciekło z moich ust i poszedłem na obiad. Złapałem jedzenie i usiadłem przy stole, gdy ktoś do mnie podszedł. Spojrzałem w górę, unosząc brew. - Hej. - powiedziałem, patrząc na faceta z czerwonymi włosami.

- Jesteś nowy, co nie? - powiedział, a ja skinąłem głową. - Jestem Ed. Miło mi Cię poznać.

Uśmiechnąłem się, bo Ed wydawał się być o wiele fajniejszy niż Zayn i jego dziwni koledzy. Myślę, że naprawdę powinienem dowiedzieć się ich nazwisk. - Jestem Louis. - powiedziałem, wciąż się uśmiechając. - Czy mogę Cię o coś zapytać? - zapytałem i wtedy uśmiech powoli zszedł z moich ust.

Ed kiwnął głową. - Oczywiście, proszę bardzo. - powiedział.

Przełknąłem ślinę i spojrzałem na mój obiad zanim ponownie spojrzałem na chłopaka. - Dlaczego wszyscy wydają się nienawidzić Harry'ego? Chodzi mi o to... co on im zrobił?

Wyraz twarzy Eda zmienił się nieco i spojrzał zamyślony. - Harry? Harry Styles? - zapytał. Przytaknąłem.

- Nie wiem, naprawdę. Jest tak już od kilku lat. Mam na myśli... Harry nigdy nie był popularny, ale było jeszcze gorzej, gdy odszedł Liam. - odpowiedział na moje pytanie, a ja uniosłem brew. - Liam? Kim był Liam? - Ed zaczął mi wyjaśniać, jakby potrafił czytać w moich myślach.

- Liam był najlepszym przyjacielem Harry'ego od przedszkola. Kiedyś, przechodzili przez wszystko razem, byli nierozłączni. Świat Harry'ego się rozbił, gdy Liam odszedł. - skinąłem głową, czując się jeszcze bardziej przykro z powodu Harry'ego. Wtedy zacząłem znowu myśleć o tym, gdzie jest Harry. Myśli w mojej głowie zaczęły wariować.

Co jeśli Harry został ranny? Co jeśli leży gdzieś w sali pobity i pozostawiony samemu sobie, by móc pozwolić wybrać pomiędzy śmiercią, a życiem?

Zerwałem się i odszedłem bez słowa od Eda. Prawie biegłem korytarzem, ale nigdzie nie było śladu Harry'ego. Nie wiedząc, co robię, wszedłem do łazienki.

- Harry? - powiedziałem, nawiązując pozornie do pustego pomieszczenia. - Harry, to ja Louis. Jesteś tu? Nie zamierzam Cię skrzywdzić. - westchnąłem, jak zauważyłem, że wszystkie kabiny są puste.

Odwróciłem się na piętach, prawie uderzając w kogoś, kto właśnie wszedł do łazienki. Wymamrotałem coś i spojrzałem w górę. Zobaczyłem parę złotych oczu, które należały do ostatniej osoby, którą chciałem zobaczyć. Przewróciłem oczami, jak Zayn uśmiechnął się do mnie.

- Wciąż szukasz Stylesa? - zapytał.

- Dlaczego jesteś takim dupkiem, Zayn? - syknąłem, patrząc na niego z całą nienawiścią, która wypełniała moje ciało w tamtej chwili.

Zayn zaczął się śmiać i pchnął mnie na bok. - Nawet dupki czasem muszą skorzystać z łazienki, zejdź mi z drogi. - powiedział.

Przewróciłem oczami i wyszedłem z łazienki. Nie było żadnych szans, że znajdę Harry'ego. Prawdopodobnie spędził przerwę gdzieś w ukryciu, aby uniknąć Zayna. Westchnąłem i poszedłem do Eda, który nadal siedział przy tym samym stole.

***

Harry's POV

Musiałem zasnąć, gdy leżałem na łóżku. Moje rzęsy powoli trzepotały, kiedy otwierałem oczy, powodując cichy dźwięk, który odbijał się echem w powietrzu i zrozumiałem, że mój mózg, był jeszcze w półśnie.

Usiadłem z jękiem i zszedłem po schodach na dół, otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Zobaczyłem Louisa, który stał na swoim podwórku i rudego faceta obok niego. Wiedziałem, że ten facet nazywał się Ed i chodził do naszej szkoły.

Obaj stali przed samochodem, z którego maski wydobywał się dym, Louis stojący na środku, machał ręką dookoła. Prawdopodobnie, próbował odstraszyć dym od swojej twarzy, nie zdając sobie sprawy, że wszystko co musiał zrobić, to wyjść z tej małej chmury.

Westchnąłem. Widziałem Louisa, wszędzie gdzie poszedłem i to było irytujące. Tak myślałem, ale nie byłem tego pewien.

Czy to irytujące, czy wspaniałe? I dlaczego to, czyniło mnie szczęśliwym?

Echo - Tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now