Rozdział dziesiąty - Sekret Harry'ego

595 47 15
                                    

Louis’ POV

Następnego dnia; piątek

Chodziłem do szkoły na piechotę. Przestałem ufać mojemu samochodowi, ponieważ zepsuł się ponownie wczoraj, tym razem przed domem Eda. Nawet nie próbowałem go naprawić, to było tylko kwestią czasu, zanim zepsuje się ponownie.

To był stary samochód, moja mama kupił mi go, gdy zdałem prawo jazdy. Chyba musiałem znaleźć pracę, aby kupić nowe auto. Wsadziłem ręce w kieszenie i kopnąłem kamyk na drodze do szkoły, myśląc o tym, co mógłbym zrobić.

Może mógłbym rozpocząć dostarczanie gazet? Chociaż wątpię, że przyniosłoby to wystarczająco dużo pieniędzy. Może Starbucks poszukuje sprzedawcy? Mógłbym tam pójść i zapytać się po szkole, to nikomu nie zaszkodzi.

Wszedłem do holu. Ed stał przy mojej szafce, rozmawiając z Niallem. Uśmiechnąłem się i podszedłem do nich. - Cześć, chłopaki. - Obaj spojrzeli na mnie i skinęli głową z uśmiechem na ustach. - O czym rozmawiacie? - Niall wzruszył ramionami.

- Ed plotkuje niczym nastolatka. - roześmiał się, a Ed spojrzał na niego.

- To nie było śmieszne.

Harry’s POV

Obudziłem się dziś rano i rozejrzałem się dookoła. Siedziałem w łazience, moje plecy ocierały się o ścinę, naprzeciwko drzwi. Bolały mnie wszystkie kości, od pozycji w której spałem.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, dlaczego tutaj zasnąłem? Moje oczy były skorupą, nadal czerwone i spuchnięte, zasnąłem płacząc. Powoli wracała do mnie pamięć.

Moja mama wróciła do domu o ósmej wieczorem i przyszła do mojego pokoju, pytając mnie, czy wszystko jest w porządku, jak każdego dnia. Powiedziałem jej, że jest dobrze i dzień spędziłem jak zawsze, bez żadnych komplikacji. Dwa kłamstwa. Ciągle ją okłamywałem. Czułem się jeszcze gorzej niż przedtem.

Mama skinęła głową i wyszła z pokoju. Kiedy zszedłem po schodach na dół, już nigdzie jej nie było. Zostawiła mnie samego, po raz kolejny.

Zostawiła mi tylko krótki liścik, informujący mnie, że poszła gdzieś do przyjaciół, a jedzenie było w lodówce, gdybym zgłodniał. Otworzyłem lodówkę i znalazłem w niej lasagne z wczoraj. Nie miałem nastroju do jedzenia. Westchnąłem i zamknąłem lodówkę, po czym poszedłem do łazienki, zamykając za sobą drzwi.

Chwyciłem żyletkę z szuflady, usiadłem, opierając się o ścianę i rozwinąłem moje bandaże. Westchnąłem i spojrzałem na blizny, blizny uzdrowienia. W moich oczach zbierały się łzy. Dlaczego moje życie takie było? Czy ja naprawdę na to zasłużyłem?

Łzy spływały mi po policzku, nie mogłem ich powstrzymać. Przełknąłem ślinę i pociągnąłem brzytwę po całym nadgarstku, pozostawiając nowe cięcie. Zacisnąłem szczękę, aby nie jęczeć z bólu.

Ciągnąłem ostrze po całym nadgarstku, zostawiając rany na moim przedramieniu, nie dbając o krew, która kapała na moje dżinsy. Robiłem jedno cięcie po drugim.

Jeden za bycie kłamcą.

Jeden za rozczarowywanie każdego.

Jeden za to, że tak łatwo się poddawałem.

Jeden za to, że byłem bez znaczenia dla każdego.

Jeden za to, że byłem brzydki i bezwartościowy.

Jeden za to, że byłem taki słaby, mimo, że byłem silniejszy od Zayna.

I jeden za bycie pedałem.

Spojrzałem na ramię. Krwawienie ustało, ale zaschnięta krew była na całym ramieniu, dżinsach i podłodze. Żyletkę trzymałem jeszcze w ręku. Nie wiem kiedy zasnąłem. Wstałem, ignorując ból w moim ciele.

Wyrzuciłem kawałek metalu, i umyłem się przed wyjściem, żeby moja matka nie nabrała żadnych podejrzeń. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Dokładnie myłem rękę, aż została całkowicie bez krwi.

Około dziesięciu nowych cięć było widocznych. Czerwone i głębokie. Przełknąłem ślinę i wyszedłem z pod prysznica. Owinąłem ręcznik wokół mojego nadgarstka i wyrzuciłem dżinsy. Wątpiłem, że krew się spierze. Poszedłem do mojego pokoju, ubrałem czarne, obcisłe dżinsy, czarny sweter i granatową kurtkę.

Zszedłem na dół i zobaczyłem, że mojej mamy nadal nie było w domu. Spojrzałem na zegarek, była 7:30. Postanowiłem nie pójść dzisiaj do szkoły. Nie chciałem zostać znowu pobity.

Louis’ POV

Siedziałem w kuchni, patrząc na moją mamę. Mieliśmy zamiar pójść do domu Harry’ego. Nie widziałem go dzisiaj w szkole, umierałem, żeby tylko z nim porozmawiać. Czy brakowało mi go? Może Zayn miał rację, może ja naprawdę czułem coś do Harry’ego? Wziąłem głęboki oddech. Nadszedł czas, aby przestać fantazjować o Harrym.

- Louis? - głos mojej matki obudził mnie z moich myśli. - Idziesz? - Zerwałem się z krzesła i skinąłem głową. Poszedłem za nią i obserwowałem jak dzwoni do drzwi. Otworzyła Anne, uśmiechnęła się do nas i mocno przytuliła.

- Hej. Louis, wyglądasz dzisiaj ślicznie. - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. - Proszę, wejdźcie. - Odsunęła się na bok, więc oboje weszliśmy do domu. W kuchni, przy stole siedział Harry, patrząc się na nas.

- C-Co Ty tu robisz? - powiedział, patrząc na mnie jak na ducha. - Przyszedł ze mną. - odpowiedziała za mnie mama. - Myślałam, że to dobra okazja, aby porozmawiać. Louis potrzebuje więcej przyjaciół niż tylko ten Ed.

Przewróciłem oczami. - Ed jest jednym z moich najlepszych przyjaciół, więc o co chodzi? - powiedziałem, spoglądając na nią. Wzruszyła ramionami. - Lubię go, naprawdę. Ale on jest jedyną osobą z którą spędzasz czas. - Westchnąłem. - Tak więc, może pójdziecie razem z Harrym do jego pokoju? - zasugerowała Anne.

Harry westchnął i wymamrotał coś pod nosem. Wyszedł z kuchni, a ja poszedłem na nim. Nigdy wcześniej nie byłem w jego pokoju. Miał on niebieski ściany, jedna z czterech była pokryta bielą, na której wisiały zdjęcia, plakaty i inne rzeczy. Jego łóżko było duże i wyglądało niechlujnie, jakby spał w nim cały dzień. Ogólnie panował tu bałagan. Miał rzeczy rozrzucone po podłodze, a gitara stała w kącie. Nie wiedziałem, może miał słabość do muzyki?

- Zrób zdjęcie, zostanie Ci na dłużej. - powiedział Harry, a jego głos przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojrzałem na niego. Siedział na łóżku, z rękami skrzyżowanymi na piersi, patrząc na mnie. Przełknąłem ślinę i usiadłem na krześle. - Więc, gdzie byłeś dzisiaj? Nie widziałem Cię w szkole.

- Nie sądzę, żeby to była Twoja sprawa. - Przewróciłem oczami. - Opowiedz mi o sobie. - powiedziałem. - Gitara. Nie miałem pojęcia, że lubisz muzykę. - Wzruszył ramionami. - Nie grałem od wieków, nie obchodzi mnie to. - Spojrzałem na niego i coś mi powiedziało, że kłamie mi prosto w twarz.

Patrzyłem na niego uważnie. Wyglądał dziś całkiem dobrze. Jego loki skakały wszędzie, a jego zazwyczaj nudne, ale błyszczące zielone oczy utkwiony były we mnie, skanując każdy mój ruch. Miał na sobie obcisłe, czarne dżinsy, jak zawsze. Zastanawiałem się, czy tylko posiadał czarne? Niebieska kurtka była założona na jego czarny T-shirt. Ale co to było?

Rękaw jego kurtki został podwinięty, kiedy sięgnął po telefon do kieszeni, ukazując bandaż. Dlaczego miał tam bandaż?

- Harry? - powiedziałem, a mój głos zabrzmiał słabo. - Co? - warknął na mnie, spoglądając w moim kierunku. - Dlaczego masz bandaż na nadgarstku? - Wyciągnęłam rękę do jego ramienia, ale się wzdrygnął, patrząc na mnie z rozszerzonymi oczami.

- Harry, pozwól mi zobaczyć. - powiedziałem, chwytając go za ramię i ciągnąć jego rękaw jeszcze wyżej. Zauważyłem, że Harry przestał się poruszać. Spojrzał na mnie z przerażonym wyrazem twarzy, zaczął drżeć. Dlaczego był taki zdenerwowany?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 07, 2014 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Echo - Tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now