Ten dzień i następny spędziłam w swoim łóżku. Nie miałam siły ani ochoty aby się podnieść. Robiłam to tylko w przypadku potrzeb fizjologicznych.
Myślałam. Dużo myślałam. Nawet trochę płakałam. Nie czułam się zgwałcona. W pewnych momentach odczuwałam przyjemność i z pewnością, gdybym bardziej próbowała to udałoby mi się uciec. Źle się czułam z tym, że było to tak szybkie i bez żadnego wstępu. Nie miałam na myśli gry wstępnej,ale kilku randek i choć nikłego uczucia. Mimo tego, że pracowałam już ponad rok u Styles'a to nie znałam go zbyt dobrze. Tylko podstawowe fakty. Uczuć starał się zbytnio nie pokazywać w pracy, dlatego też nie znałam go od strony psychicznej.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Nie miałam w planie otworzyć. Leżałam dalej i po prostu wsłuchiwałam się w przerywający martwą ciszę dźwięk. Po kilku minutach myślałam,że ten ktoś już odpuścił, ale jednak nie. Zaczął dzwonić mój telefon. Zakopałam się mocniej w kołdrze.
- Claire, słyszę, że tam jesteś. Otwórz, proszę - byłam pewna, że był to głos Styles'a. Nie byłam pewna, czy chce go tu widzieć. Nie bałam się go, ani trochę. Po prostu potrzebowałam czasu na oswojenie się z sytuacją.
- Claire! - zapukał mocno w drzwi. Wiedziałam, że jest już późno, a moja sąsiadka z mieszkania naprzeciwko miała małe dziecko. Głównie z tego powodu postanowiłam wstać. Nie śpieszyłam się, ale mężczyzna chyba usłyszał moje kroki i przestał być natarczywy.
- W końcu. Już się bałem - spojrzał na mnie z, wydaje mi się, troską w oczach. Miał lekko roztrzepane włosy i pierwszy raz widziałam go w zwykłej bluzie. W jednej ręce trzymał nosidełko z Charles'em, a w drugiej bukiet czerwonych róż. Zatrzymałam na nim na dłużej swój wzrok - Nie wiedziałem jakie lubisz, dlatego postawiłem na klasykę.
Spojrzałam z powrotem na jego twarz. Miał lekko zaróżowione policzki i uciekał ode mnie wzrokiem. Wstydził się. Było mu żal tego co zrobił.
Czas bezwstydnego wgapiania się w twarz mojego szefa przerwał płacz jego syna. Chłopiec był przykryty niebieskim kocykiem z szarymi paseczkami. Przyklękłam przy nim, kiedy Styles dłużej nie reagował. Musiało być mu ciepło i na pewno był zmęczony. Kiedy ostatnio spojrzałam na godzinę była dwudziesta, a musiało minąć trochę czasu. Wypięłam chłopca z nosidełka i podałam mu smoczek, który wypadł z jego ust. Wzięłam go na ręce i lekko zakołysałam.
- Niech Pan wejdzie - powiedziałam cicho i udałam się z chłopcem do wnętrza mieszkania. Zamknęłam drzwi od sypialni w której panował nieład. Słyszałam za sobą kroki Styles'a i zamknięcie drzwi. Zaniosłam Charles'a do salonu i położyłam go na fotelu. Chłopiec się uspokoił, a nawet lekko się uśmiechał. Zdjęłam jego kurteczkę i czapkę. Miał coraz dłuższe włoski.
- Claire, możemy porozmawiać? Proszę.
- Kiedy ostatnio jadł? Może chciałby już spać? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Harry tylko przyklęknął obok mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Starałam się nie odwracać, ale chęć zobaczenia o co mu chodzi była silniejsza.
- Przepraszam, że Cię skrzywdziłem - powiedział, patrząc mi w oczy. Żałował tego co się stało. - Proszę Cię, odezwij się. Martwie się, że straciłem tak dobrą asystentkę - uśmiechnął się lekko. Czułam jak moje policzki robią się cieplejsze, dlatego też wróciłam wzrokiem na syna Styles'a. Mały spoglądał to na mnie, to na swojego ojca. Wytykał swój malutki języczek i lekko dmuchał, wydaję mi się, że chciał coś mówić. Przez jego próby ślina skapywała aż na moją kanapę. Zachichotałam na ten widok i przetarłam jego policzek rękawem swojego swetra.
- Ślicznie wyglądasz jak się śmiejesz. Marszczy Ci się nosek. Myślałem, że robią tak tylko dzieci, bo Charles jeszcze trochę nieudolnie się śmieje i tak właśnie mu to wychodzi.
- Dziękuję Panie Styles. Kobiety lubią być odmładzane, ale proszę mi uwierzyć, jestem trochę starsza od Charles'a - oboje cicho się zaśmialiśmy.
- Mogę na chwilę podskoczyć do samochodu?
CZYTASZ
Boss | h.s.
FanfictionStyles miał wszystko czego człowiek mógłby zapragnąć. Wielki dom, wymarzoną pracę, pieniądze, żonę i dziecko - Charles'a. Claire miała wszystko czego pragnęła ona. Małe, przytulne mieszkanko, przyjaciół i w miarę dobrze płatną pracę, jako sekretark...