- Ja... nie wiem, Harry. Nie wiem co powinnam zrobić - wybuchłam ponownie płaczem, trzymając mężczyznę za obie dłonie. Miałam wrażenie, że kiedy je puszcze cały świat runie pod moimi nogami. Nie wiedziałam jaka decyzja będzie dobra. Byłam młoda, a dziecko mogło zakończyć czas imprez, spotkań z przyjaciółmi. Poza tym dziecko potrzebuje domu, obojga rodziców. A kto będzie dla niego ojcem? Nie sądziłam aby Harry podjął się tego. Czy on w ogóle będzie chciał mnie jeszcze znać...? A jak zareagują moi rodzice i znajomi na wieść, że puściłam się ze swoim szefem?
- Przemyśl to, Skarbie. Masz czas. Pamiętaj, że uszanuje każda Twoją decyzję. Chcesz dziś zostać u mnie? Nie chciałbym, żebyś była sama. Zajmiemy się Charles'em, on tak bardzo Cię lubi...
Tylko przytaknęłam na słowa mężczyzny. Pozwoliłam mu zaprowadzić się do auta, z którego nie wyszłam nawet gdy staliśmy pod moim blokiem. Styles sam poszedł po moje rzeczy, dlatego że nie miałam siły wstać. Moją głowę zaprzątało za dużo myśli, tłoczyły się nie mogąc ułożyć nic sensownego. Siedziałam na fotelu płacząc i miętosząc w dłoni wilgotne od deszczu zdjęcie dziecka,które znajdowało się we mnie.
Niedługo potem znalazłam się w domu Harry'ego. Chłopak odesłał opiekunkę Charles'a i poszedł się przebrać, kiedy ja siedziałam z chłopcem na podłodze w jego pokoiku. Maluch bawił się klockami, co chwilę chichocząc i spoglądając na mnie. Normalnie śmiałabym się z nim jednak tego dnia posyłałam mu tylko wymuszone uśmiechy. Wydruk z USG ciążył w tylnej kieszeni moich spodni.
Myśląc o spodniach do moich myśli wpadł smutny fakt, że w ciąży roztyje się jak beczka. Na dodatek ciuchy dla ciężarnych są strasznie drogie, a na pewno nie będę mogła pracować pod koniec. Oznaczałoby to też brak środków do życia, a jednak dzieci są dość drogim wydatkiem. Pieluchy, wyprawka, ciuchy, te wszystkie kosmetyki.
Po długim czasie myślenia o negatywach zachowania dziecka przyszedł czas na pozytywne tego strony. Z pewnością posiadanie dziecka było cudowne. Od zawsze je lubiłam, jednak miałam możliwość spędzać z nimi co najwyżej kilkanaście godzin, a nie całe lata. Brakowało mi od zawsze kogoś, być może maluch potrafiłby zająć tą pustkę. Co do pieniędzy na pewno mogłabym liczyć na pomoc ze strony rodziców, czy nawet Harry'ego. Nie sądzę, żeby zostawił swojego potomka na lodzie. Moi rodzice od długiego czasu wspominali już o wnuku, oczywiście mając na myśli ułożone życie, ślub i te sprawy. Może wcale nie byłoby tak źle im to przekazać?
Rozmyślania przerwał mi Styles, który brał na ręce swojego płaczącego synka. Nawet nie zauważyłam, kiedy Charles'owi popsuł się humor przez swoje zamyślenie. Obserwowałam jak Harry szybko uspokaja chłopca i zaczyna się z nim trochę wygłupiać podczas zmieniania pieluchy. Szło mu to bardzo sprawnie, chłopiec nawet nie zdążył się znudzić podczas tego zabiegu. Hazz zdecydownie kochał swojego synka.
- Musisz zacząć orientować Claire, bo mnie przerażasz. Charlie darł się na pół domu, a Ty byłaś w innym świecie. Rozumiem,że musisz teraz sporo przemyśleć, ale wolałbym, żeby mój syn na tym nie cierpiał. Oki? - Styles przysiadł się obok mnie, odkładając synka na poprzednie miejsce. Uśmiechnął się do mnie i lekko szturchnął mnie w bok. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Rozchmurz się. Powiedziałem Ci już, wszystko będzie dobrze. Jakąkolwiek decyzje podejmiesz świat się nie zawali.
- Załóżmy, że Ci wierzę.
- Nie załóżmy, tylko "oczywiście, że się z Tobą zgadzam mój ukochany pracodawco".
Na jego słowa zarechotałam niczym żaba. Już po chwili zostałam za to lekko popchnięta do tyłu, a na moich biodrach usiadł Styles. Zagroził mi bronią gilgotkową, co z jego ust było przezabawnym zjawiskiem. Przez kolejny wybuch śmiechu zostałam zaatakowana i tak minęła nam reszta tego dnia.
CZYTASZ
Boss | h.s.
FanfictionStyles miał wszystko czego człowiek mógłby zapragnąć. Wielki dom, wymarzoną pracę, pieniądze, żonę i dziecko - Charles'a. Claire miała wszystko czego pragnęła ona. Małe, przytulne mieszkanko, przyjaciół i w miarę dobrze płatną pracę, jako sekretark...