#16

326 14 0
                                    

- Jadłaś coś dzisiaj?

- Tak - mruknęłam, znudzona pytaniami Harry'ego. Siedzieliśmy na mojej kanapie, ja w dresach i ogromnej, męskiej bluzie, a Styles bez spodni i w koszulce, która kiedyś u mnie zostawił. Jego dzisiejszy strój wylądował w suszarce.

- Boli Cię coś?

-Nie, wszystko jest okej - westchnęłam i powoli wstałam. - Zjesz pizzę?

- Wolałbym, żebyś zjadła coś pełnowartościowego. Może Ci czegoś brakuje, czy coś, nie znam się.

  Przewróciłam oczami i wyjęłam z lodówki składniki na sałatkę. Po chwili Harry stanął obok mnie i zaczął obierać warzywa, które później kroiłam. Pracowaliśmy w ciszy, która była dla mnie trochę irytująca. Nie należałam do ulubieńców głośności, jednak głucha cisza była okropna.

W pewnym momencie poczułam kolejne zawroty głowy. Oparłam dłonie o blat i mocniej odetchnęłam, co zwróciło uwagę Styles'a. Od razu stanął za mną i mnie asekurował, a moje dłonie przeniosły się na jego, kiedy przez wirujący świat miałam wrażenie, że blat wysuwa mi się spod rąk. Zamknęłam oczy i oparłam się o tors mężczyzny, który od razu mocno mnie objął.

- Oddychaj, Clairy. Będzie dobrze - mówił cicho do mojego ucha. Przytaknęłam lekko i ścisnęłam mocniej jego dłonie. - Masz mocny ścisk - zaśmiał się cicho, na co puściłam go i oparłam się z powrotem o blat. - Jedziemy do szpitala - powiedział po chwili na co od razu zaprzeczyłam.

- Nie ma po co, jest już  dobrze.

- Nie irytuj mnie, kobieto.

Niestety dla mnie, już po chwili ciuchy mężczyzny były suche, przez co mógł je ubrać. Brak spodni z pewnością odciągnąłby go od pomysłu jazdy do szpitala, jednak miałam pecha. Niedługo po tym siedziałam na miejscy pasażera w jego Range Roverze. Bolała mnie głowa, dlatego zamknęłam oczy. Dość szybko znaleźliśmy się na szpitalnym parkingu, skąd Hazz zaprowadził mnie, obejmując w pasie na SOR. Chłopak załatwił wszystkie sprawy, ponieważ ja nie mogłam się skupić na pytaniach pielęgniarki.

Jakiś czas siedzieliśmy w poczekalni, skąd wywołał mnie lekarz. Styles odprowadził mnie do drzwi, jednak uparłam się, że dam sobię radę sama. Mężczyzna w białym kitlu przeprowadził wywiad, po czym wysłał mnie na pobranie krwi i różne inne. Na moje szczęście nie było ogromnych kolejek, więc po godzinie siedziałam znowu przed biurkiem doktora. Przeglądał moje wyniki ze skupieniem na twarzy. Znowu męczyła mnie cisza, kiedy jedynym odgłosem było strzelanie w jarzeniówce, która oświetlała gabinet.

Po chwili lekarz podniósł słuchawkę telefonu, który leżał na biurku i wybrał jakiś numer. Znudzona przyglądałam się jego każdemu ruchowi. Wezwał do siebie doktora Grimms'a, tłumacząc mi, że był ginekologiem. Nie chciał zbytnio powiedzieć o co chodzi, stwierdził, że to tylko konsultacja. Po kilku minutach do pokoju wszedł młodszy mężczyzna w białym kitlu. Uśmiechnął się do mnie ciepło, czego nie umiałam odwzajemnić. Lekarze cicho rozmawiali, a ja nie mogłam ich zrozumieć.

- Zapraszam Panią ze sobą, muszę wykonać USG i wtedy nie będziemy już trzymać Pani w niepewności.

Wyszłam z gabinetu za lekarzem, a na korytarzu zobaczyłam znudzonego Styles'a, który rozmawiał przez telefon. Pomachałam do niego, kiedy jego wzrok skrzyżował się z moim. Chłopak pięknie się do mnie uśmiechnął i odmachał na co cicho zachichotałam. W eleganckiej koszuli takie zachowanie wyglądało komicznie.

  Już po chwili leżałam na łóżku, a lekarz bładził głowicą maszyny bo moim brzuchu. Po chwili odwrócił do mnie monitor i wskazał coś na środku ekranu.

- Gratuluję, jesteś w ciąży.

Boss | h.s. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz