IV

125 10 12
                                    

Walić perspektywy. Nie elo. I możliwe błędy... Have fun!

"Czy zaczne tego żałować?" gnębi ją to pytanie od kiedy wstała, a tym bardziej kiedy zobaczyłam telefon zapełniony sms-ami. Nie wie jak to się stało że zaspała budzi, tym bardziej że telefon miała pod poduszką. Fakt, że był wycioszny, jednak budzik zdzwoni bez względu na to. Zegarki w domu wskazywały na godzinę 10:37. Może nie jest to taka późna godzina, jednak wystarczającą na spóźnienie do "pracy". Niedaleko było do budynku firmy Vishkar, głównym problemem były remonty na drodze głównej. Dojazd zajmuje z dwie godziny. Miała już wstawać, szykować się jak najszybciej... Jednak fakt że wczoraj były te prezentacje, przypomniał jej o dzisiejszym wolnym dniu. W połowie jedzenia sobie dopiero przypomniała. Była już tak zdenerwowana, że wyszłaby w piżamie do pracy...

Westchneła cicho, praktycznie nie słuszalnie i skierowała się spowrotem na górę. Biały pokój z wielkim oknem na miasto... -Brazylia... To wspaniałe miejsce... - powiedziała sama do siebie po czym odwracając wzrok skierowała się do szafy. Patrząc na taki wielki wybór jak w Lidlu na promocji (Ktoś kiedyś powiedział że jestem mistrzem porównań... Welp. Spróbujmy)  pytanie "W co się ubrać?" czy zwykłe stwierdzenie "Nie mam w co się ubrać" nie dręczyło naszą Satya tak bardzo jak jej nowa koleżanka. Już ubrana w niebieską sukienkę i białe sandały na nie wysokim obcasie ze złotymi dodatkami, i do tego torebka-też biała. Przeglądała się chwile w lustrze i zastanawiała się czy tak ma wyjść, w końcu zdecydowała się zejść na dół i skończyć swoje "śniadanie". Kilka kanapek z dżemem nie smakowało tak samo jak jedzenie jej mamy... Nie widziała jej, ani nikogo z jej rodziny od kiedy skończyła podstawówkę. Skończyła myślenie gdy spojrzała na pusty talerz z okruszkami chleba. Przy wyjściu zatrzymał ją telefon od Sombry.

-Halo?(czasami się zastanawiam kto to wymyślił by mówić "Halo", "Słucham" itd zanim osoba zdwoniąca nie odpowie)

-To, o której randka?-zapytała z entuzjazmem

-Nawet dnia nie ustaliliśmy...-przypomniała jej

-...Nie ustaliliśmy na dzisiaj? I po chuj ja włosy myłam?

-Ostrożnie. Nie przy mnie.

-Aż tak boisz się sparw czystości? Ty masz na to phobie?-słyszać było jej rozbawiony lekko głos.

-Po prostu hamuj język. Nie czuje potrzeby byś zwracała się z takimi słowami pod czas naszej rozmowy.- jak na nauczycielka na ucznia do wygnaniu do dyrektorki tłumaczyła.

-To się zmieni~.- jej uśmiach czułam już przez telefon... I czemu on wydawał się Satyu słodki?

-...Skoro tak sądzisz, przyjmuje wyzwanie.

-Świetnie! Co teraz...!-znów ten skrzep drzwi i rozłączenie... Co ona robi? Chowa się?

××××××××××××××××××××××××××××××

Wyjście na miasto nie było takim złym pomysłem. Troche świeżego powietrza po wczorajszym niby kacu się przyda. Wszędzie weseli ludzi tańczący, jakby sztuki walki i śpiewający najnowsze kawałki na top listach, sprawiał że człowie sam by chciał zatańczyć. Jednak największą uwage mógł zwrócić chłopak w dredach i zieloną bluzką z żabą, uczył młodsze dzieci tańczyć. Sam fakt że to robi z uśmiechem na twarzy, sprawiał że serce Satyi rozpływało się... On robi to bo to kocha... A Satya...? Sama nie wie czy to nawet lubi swoją prace...

-Chce pani dołączyć?-powiedziała mniejsza dziewczynka z dwoma małymi nieschludnie związanymi kucykami i bluzką portugalskiej drużyny piłkarskiej.

-Oh... Ja tylko...-chciała powiedzieć coś Satya, jednak dziewczynka stojąca na przeciw odrazu chwyciła jej rękę i zaprowadziła do nie dużego kułka osób stojących przy dwuch "walczących" chłopakach. Po kolejnych minutach patrzenia się na chłopców, dziewczynka podszedła bliżej wraz z jej nową koleżanką.

Gwarancja na życiu [SYMBRA/OVERWATCH]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz