Szybki szkic Synmetry przed rozdziałem. Welp. Wydaje mi się że to Symmetra
×××××××××××××××××
Sombra wstała jak najwcześniej się dało i uciekła z uścisku Satyi. Zanim jeszcze-można powiedziec -uciekła, skierowała się do kuchni by coś zjeść. Hakerka kucneła przed lodówką, otwierając ją uderzyła fala różnorodnych jedzeń. Sombra może tylko o tej lodówce pomarzyć, ponieważ Satyia, jeszcze śpiąca, zeszła na dół.
-Myślałam że uciekłaś...-Architekt przetarł oczy
-No miałam zamiar... Ale zgłodniałam
-Jak chcesz to bierz coś do jedzenia.-ziewneła- Ja sobie zrobie kawe...
-Piłaś coś wczoraj?-Sombra zapytała
-Em... Nie? Nieznosze alkoholu, poza tym byłam kierowcą.
-Ah... Rozumiem... -haker wziął z lodówki jakąś sałatke z pojemnika
-To jest akurat do pracy....-powiedziała Satya pijąc kawe z małej filirzanki
-Oh...-powiedziała z sałatą w ustach- Sorki.
-To nic. Jak chcesz mam tosty, jakiś dżem i masło orzechowe.
-Tia...-Sombra wyjeła masło z lodówki- Ta małpa na okładce jest przerażająca...
-To chyba miał być goryl.-wypiła ostatniego łyka kawy.
-To świetnego ilustratora wynajeli, jak to widać że to małpa.
-Chcesz jeść czy robić mi wykład o anatomi małpy?
-...Mogę oba na raz.-wzruszyła ramionami z chytrym uśmiechem
-Bierz ten dżem i masło do cholery, bo słysze jak ci zaraz godzilla wyskoczy z żołądka.-sięgnęła po chleb tostowy do szafki
-Już, już, Kochanie, rzona moja.-wyjeła bez protestu składniki.
-...To w takim razie zajmuje całe łóżko a ty na dywan, menrzu mój.-architekt wsadził dwa tosty do tostownicy
(ja wiem jak się pisze mąż i żona jak coś, ktoś mnie za to wytknął palcem więc writing here)-Tia, napewno.-Sombra zakradła się za Satye by ją podnieść, Satya tylko piszczała.
-PUŚĆ MNIE! EJ!
-Nigdy! Hahahahha....-wkońcu postawiła Satye przez jej piski, jednak nie uwolniła jej od swoich ramion - Żebyś widziała swoją twarz. Hahahaha-AŁAAAAA.
-Prosze bardzo.-Symmetra zdjeł swoją stope po przydeptaniu stopy Sombry.
-To bolało...
-Mam cię pocałować by było ci lepiej?
-Tak. -pokazała język.
-Pfff dzieciak z ciebie...-Symmetra jedynie cmokneła ją w policzek- Zadowolona? Przestało boleć?
-Nie trafiłaś.
-Że co prosze--
Sombra dokonała karygodnego czynu, który zawarzy o "przyjaźń" jej i Satyi. Sombra wbiła swoje usta w usta przyjaciółki. Nie bał się konsekwencji...
Których nie było. Satya jedynie była zdziwiona na początku, jednak z każdą sekundą przybliżała się jeszcze bliżej Sombry. To jednya rzecz, która zdziwiła naszą hakerke. Obie nie miały nic przeciwko, i raczej żadna nie miała by ochoty przerwać tego... Ale tosty chciały. Wyskoczyły zbyt wysoko co spowodowało dziwny dźwięk, który przeraził Satye i zmusił ją to zaprzestania.
-Słyszałaś to? Ten dźwięk był dziwny...-podszedła pod toster
-...TOSTY ATAKUJĄ AAAAAA!-zaczeła szturchać Satye bo bokach i brzuchu.
-SOMBRA NO! HAHHAHAHAHHA! PRZESTAŃ! -Satya kucneła próbując się bronić przed atakiem Hakerki
-Sorki sorki....-Sombra lekko dyszała, a jej godzilla uciekała z żołądka.
×××××××××××××××××××××××××××××
-Tak więc dzięki za śniadanie...-Sombra powiedziała w korytarzu szykując się do wyjścia.
-To co? Kiedy się spotykamy?-mówiła oparierając się o ściane.
-Kiedy tylko chcesz.- powiedziała Sombra, biorąc ją w objęcia i składając pocałunek na czole architekta.
-Tym razem to ty nie trafiłaś.- szybki ruch Satyi połączył ich usta, dłonie architekta znalazły się na policzkach Sombry, a dłonie hakera znajdowały się za plecami trzymając swoją ukochaną przy sobie.
-Nie wiedziałam że taka jesteś-przerwała Sombra
-Ktoś mnie taką zrobił...
-Jak znajdę tą osobę, to ją utłuke.-zażartował haker wprawiając architekta w śmiech.
CZYTASZ
Gwarancja na życiu [SYMBRA/OVERWATCH]
Fiksi Penggemar-----SYMBRA TRASH----- Nie wiem, spróbuje overwatcha. Satya Vaswani jest wspaniałym i znanym architektem. I tyle. Zapraszam do środka. ... 6 ¬) 6 ... Hacker voice: i'm already in