X

77 9 2
                                    

Szybki szkic Synmetry przed rozdziałem. Welp. Wydaje mi się że to Symmetra

×××××××××××××××××

Sombra wstała jak najwcześniej się dało i uciekła z uścisku Satyi. Zanim jeszcze-można powiedziec -uciekła, skierowała się do kuchni by coś zjeść. Hakerka kucneła przed lodówką,  otwierając ją uderzyła fala różnorodnych jedzeń. Sombra może tylko o tej lodówce pomarzyć, ponieważ Satyia, jeszcze śpiąca, zeszła na dół.

-Myślałam że uciekłaś...-Architekt przetarł oczy

-No miałam zamiar... Ale zgłodniałam

-Jak chcesz to bierz coś do jedzenia.-ziewneła- Ja sobie zrobie kawe...

-Piłaś coś wczoraj?-Sombra zapytała

-Em... Nie? Nieznosze alkoholu, poza tym byłam kierowcą.

-Ah... Rozumiem... -haker wziął z lodówki jakąś sałatke z pojemnika

-To jest akurat do pracy....-powiedziała Satya pijąc kawe z małej filirzanki

-Oh...-powiedziała z sałatą w ustach- Sorki.

-To nic. Jak chcesz mam tosty, jakiś dżem i masło orzechowe.

-Tia...-Sombra wyjeła masło z lodówki- Ta małpa na okładce jest przerażająca...

-To chyba miał być goryl.-wypiła ostatniego łyka kawy.

-To świetnego ilustratora wynajeli, jak to widać że to małpa.

-Chcesz jeść czy robić mi wykład o anatomi małpy?

-...Mogę oba na raz.-wzruszyła ramionami z chytrym uśmiechem

-Bierz ten dżem i masło do cholery, bo słysze jak ci zaraz godzilla wyskoczy z żołądka.-sięgnęła po chleb tostowy do szafki

-Już, już, Kochanie, rzona moja.-wyjeła bez protestu składniki.

-...To w takim razie zajmuje całe łóżko a ty na dywan, menrzu mój.-architekt wsadził dwa tosty do tostownicy
(ja wiem jak się pisze mąż i żona jak coś, ktoś mnie za to wytknął palcem więc writing here)

-Tia, napewno.-Sombra zakradła się za Satye by ją podnieść, Satya tylko piszczała.

-PUŚĆ MNIE! EJ!

-Nigdy! Hahahahha....-wkońcu postawiła Satye przez jej piski, jednak nie uwolniła jej od swoich ramion - Żebyś widziała swoją twarz. Hahahaha-AŁAAAAA.

-Prosze bardzo.-Symmetra zdjeł swoją stope po przydeptaniu stopy Sombry.

-To bolało...

-Mam cię pocałować by było ci lepiej?

-Tak. -pokazała język.

-Pfff dzieciak z ciebie...-Symmetra jedynie cmokneła ją w policzek- Zadowolona? Przestało boleć?

-Nie trafiłaś.

-Że co prosze--

Sombra dokonała karygodnego czynu, który zawarzy o "przyjaźń" jej i Satyi. Sombra wbiła swoje usta w usta przyjaciółki. Nie bał się konsekwencji...





































Których nie było. Satya jedynie była zdziwiona na początku, jednak z każdą sekundą przybliżała się jeszcze bliżej Sombry. To jednya rzecz, która zdziwiła naszą hakerke. Obie nie miały nic przeciwko, i raczej żadna nie miała by ochoty przerwać tego... Ale tosty chciały. Wyskoczyły zbyt wysoko co spowodowało dziwny dźwięk, który przeraził Satye i zmusił ją to zaprzestania.

-Słyszałaś to? Ten dźwięk był dziwny...-podszedła pod toster

-...TOSTY ATAKUJĄ AAAAAA!-zaczeła szturchać Satye bo bokach i brzuchu.

-SOMBRA NO! HAHHAHAHAHHA! PRZESTAŃ! -Satya kucneła próbując się bronić przed atakiem Hakerki

-Sorki sorki....-Sombra lekko dyszała, a jej godzilla uciekała z żołądka.

×××××××××××××××××××××××××××××

-Tak więc dzięki za śniadanie...-Sombra powiedziała w korytarzu szykując się do wyjścia.

-To co? Kiedy się spotykamy?-mówiła oparierając się o ściane.

-Kiedy tylko chcesz.- powiedziała Sombra, biorąc ją w objęcia i składając pocałunek na czole architekta.

-Tym razem to ty nie trafiłaś.- szybki ruch Satyi połączył ich usta, dłonie architekta znalazły się na policzkach Sombry, a dłonie hakera znajdowały się za plecami trzymając swoją ukochaną przy sobie.

-Nie wiedziałam że taka jesteś-przerwała Sombra

-Ktoś mnie taką zrobił...

-Jak znajdę tą osobę, to ją utłuke.-zażartował haker wprawiając architekta w śmiech.

Gwarancja na życiu [SYMBRA/OVERWATCH]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz