Rozdział 6

70 2 0
                                    


Mężczyzna ubrany w czarne dresowe spodnie oraz zwykłą białą koszulkę do tego brak zarostu, który chwilę wcześniej musiał zgolić powoduje, że wyglada jak młody grecki bóg. Włosy zaczesane ma na lewą stronę i lekko podniesione do góry. Szykuje właśnie śniadanie i nawet nie zauważa, że mu się przypatruję dosyć intensywnie leżąc na brzuchu na kanapie w salonie. Obraca się delikatnie w moją stronę na co układam usta w szeroki uśmiech. Odwzajemnia, puszcza mi oko i wraca do przyrządzania jajecznicy z warzywami i boczkiem.

- Chyba zmienię kolor włosów - mówię bawiąc się fryzurą.
- Na jaki? - pyta się mężczyzna.
- Nie wiem, może czekoladowy brąz?
- Powinien Ci pasować, ale szczerze powiedziawszy ładnie wyglądasz teraz, więc jeśli nie jesteś pewna to zostaw sobie takie jakie masz. - proponuje brązowowłosy, chwilowo przystaję na to.

Dni mijają spokojnie, kilka razy w tygodniu widuję się z Zack'iem, nawet w jeden weekend udało mi wybrać do rodziców, ale bez brązowowłosego. Nic im na razie nie mówiłam o moim nowym związku, bo wiem, że chcieliby Go poznać. Nie że się wstydzę czy coś, ale po co mam Harrisa przedstawiać jak nie wiem czy po kilku dniach mu się nie znudzę. Dzisiaj jest juz 22 maj, za parę dni będzie miesiąc odkąd jesteśmy ze sobą.

Siedzę właśnie w pracy i czekam aż klientka wyjdzie z gabinetu David'a, bo mam wiadomość od Jego żony, która nie mogła się dodzwonić do swojego ukochanego. Dzisiaj ostatnią klientką jest Madison Green, która pomimo upływających lat nic się nie zmienia. Blondynka z niebieskimi oczami chodziła ze mną na studia, razem byłyśmy na jednym kierunku, a teraz ona załatwia sprawy z samym szefem firmy zajmującej się reklamą i promocją w telewizji, internecie oraz prasie. Dodatkowo robimy też zdjęcia do książek.

Madison w tej chwili pracuje w jednej z agencji reklamowej pod nami, jest asystentką Martina Bulka, który zajmuje się reklamą w internecie. Na studiach nigdy nie byłyśmy dobrymi koleżankami, ona zawsze spędzała czas na imprezach w bractwie, a ja przychodziłam na mniejszą połowę, wolałam zostawać i uczyć się do zbliżających egzaminów. Dzięki czemu wszystkie zdałam śpiewająco bez zarwanych nocek, a nie jak inni studenci, którzy na egzaminy przychodzili nie wyspani i z kawami w rękach. Czasem wystarczyło tylko odmówić i wziąć  się za pracę.

Po kilku minutach bezsensownego wpatrywania się w zegar drzwi gabinetu David'a otwierają się i wychodzi z niego właściciel, a także blondynka.
- Grace to już wszyscy na dziś?
- Tak szefie - zaczynam - dzwoniła Lucy i mówiła, żebyś po pracy zajechał do Twojej Matki po dzieciaki.
- Dobrze, dzięki za informacje, mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszej kolacji u Nas.
- Kolacji? Lucy nic mi nie powiedziała jak dzwoniła.
- Pewnie myślała, że wiesz, a to Zack nic Ci wcześniej nie przekazał?
- Nie, powiedz chociaż na którą mam być i czy coś przynieść - mówię zastanawiając się czy zdążę coś na szybko zrobić.
- Jak byś mogła chociażby drożdżowca upiec to byłbym zadowolony, kolacja dopiero na 19-stą więc powinnaś zdążyć.
- Dobra zrobię - rzucam przenosząc wzrok na Madison, która patrzy na Nas z zaciekawieniem.

Po godzinie 17:30 udaje mi się dotrzeć do domu, gdzie od razu udaje się do kuchni, na blat kuchenny odkładam zrobione na szybko zakupy, a także torebkę. Włączam piekarnik wyciągając z niego blachy, przy okazji ściągam buty, które zanoszę do przedpokoju. Wracam do poprzedniego miejsca, gdzie z szafek i siatek wyciągam potrzebne mi rzeczy do placka drożdżowego z porzeczkami. Nie mija nawet 20 minut, a blacha z ciastem znajduje się w piekarniku. Sprzątam w kuchni, a następnie udaje się pod szybki prysznic, w międzyczasie spoglądam jeszcze na zegarek i w myślach sobie gratuluję, bo wiem, że się wyrobię. Ale to nie znaczy, że Zack'owi się upiecze. Mam tylko nadzieję, że pomimo tego, że placek nie zostawiłam do wyrośnięcia to i tak mi on wyjdzie.

Przypadkowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz