ŁOWCY

254 25 1
                                    

Wszyscy trzej mężczyźni spojrzeli po sobie. Zauważyli, ze dziewczyna była wściekła. Z resztą, kto by nie był?
- Ja chyba muszę już lecieć... - zaczął Cass.
- O nie, nigdzie nie lecisz ptaszku, ty ściągnąłeś nam ją na głowę, wiec tez nam pomożesz - zgasił jego zapały Dean.
- No więc? - ponagliła ich z założonym na piersiach rękami.
- Więc ja jestem Sam Winchester - zaczął najwyższy mężczyzna. - To jest mój brat Dean, a to Castiel, który jest aniołem. Ja i mój brat jesteśmy łowcami, polujemy na duchy, wilkołaki, wampiry, demony, na wszystkie stwory, które zabijają ludzi - zakończył swoją wypowiedź serdecznym uśmiechem skierowanym w stronę Eve.
- Sammy, uważaj jak prowadzisz - upomniał go brat.
- Sam. Mów mi Sam i umiem kierować - oburzył się młodszy.
- Wow, co? Jesteście szurnięci tak? - zapytała Eve. - Nie istnieje coś takiego jak wampir czy anioł.
- Jak to nie? Przecież tu siedzę - zauważył Castiel. - Nie rozumiem - spuścił swój wzrok na buty i zaczął rozmyślać.
- Posłuchaj udowodnimy ci, że nadnaturalne stwory istnieją jak się zatrzymamy - powiedział blondyn.
- Dobra, wypuście mnie, chce do domu, muszę wstawić nowe drzwi frontowe. Jeszcze mnie ktoś okradnie - panikowała dziewczyna i zaczęła szarpać za klamkę od drzwiczek impali.
- Hej, hej, hej! Przestań szarpać dziecinkę! Po pierwsze szanuj, po drugie szanuj, po trzecie powtórz dwa pierwsze! - wściekł się Dean.
- Ja chyba zwariowałam...
Wtedy spojrzała na dach auta. Coś się jej przypomniało...
20 październik 2014
O'Fallon w stanie Missouri
- Witaj wujku! - brunetka przytuliła starszego mężczyznę w podziurawionej czapce. - Co tam u ciebie?
- Dobrze Eve, a jak ty się miewasz? Jak w szkole? Wiesz nie przyjechałem na długo.
Dziewczyna posmutniała. Wujek przyjeżdżał do niej rzadko i na krótko, jednak cieszyła się, ze ma jakikolwiek kontakt z rodziną.
- Wszystko gra - uśmiechnęła się do niego. - Ale chyba nie po to przyjechałeś?
Bobby zawsze przyjeżdżał do niej z konkretną sprawą, mówił ze ma mało czasu.
- Jak ty mnie znasz Eve. Przyjechałem ci powiedzieć, ze nie będę żył wiecznie i muszę cię przestrzec przed czymś, a raczej kimś - pociągnął łyka herbaty, którą podała mu Eve. - Więc jeżeli kiedykolwiek spotkasz Sama i Deana Winchester to uciekaj, nie są źli, ale nikt długo przy nich nie wytrzymuje, wiesz chciałem cię tylko ostrzec - jego wyraz twarzy był poważny.

Teraz
Eve teraz była przekonana, że ta dwójka nie wróży nic dobrego.
- Co chciał ode mnie ten gość w garniturze? - spytała nagle.
- Nazywa się Crowley. Chciał cię porwać i torturować - odpowiedział jej Dean. - Chyba nasza trójka jest lepsza niż on. Kupimy ci ciasto - na jego ustach pojawił się uśmiech.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Siedziała i patrzyła się w szybę obserwując znikające domu. Jeżeli to prawda, że ten Crowley chciał ją porwać to co ona ma teraz zrobić? Chyba musi zostać na razie z tą trójką. Znaczy dwójką, Castiel gdzieś zniknął. Sam wysiadł z auta i poszedł do sklepu, a Dean przesiadł się ma miejsce kierowcy. Zaczął gładzić kierownice auta. Eve pomyślała, że chyba jest coś z nim nie tak. Po kilku minutach wrócił Sam z zakupami. Podał Deanowi ciasto wiśniowe, a jej szarlotkę. Sam zaczął jeść sałatkę. Dean patrzył na niego z obrzydzeniem, nie rozumiał jak można ciagle jeść królicze jedzenie. Po tym jak blondyn zjadł swój placek ruszyli dalej. Eve znów wpatrywała się w okno. Nie widziała już domów tylko lasy. Zastanawiała się gdzie jadą, ale nie chciała już z nimi rozmawiać. Po chwili zasnęła zmęczona dzisiejszym dniem.
Poczuła jak ktoś podnosi ją z siedzenia i zaczyna gdzieś nieść. Nie przeszkadzało jej to bo ten ktoś był wielki, ciepły, umięśniony i ładnie pachniał. Mruknęła z zadowoleniem wtulając twarz w tors. Nie minęło kilka minut, a poczuła jak pod jej plecami znajduje się materac. Ten ktoś opatulił ją kocem i zgasił światło, następnie zamknął delikatnie drzwi.
Teraz
Lebanon w stanie Kansas
Sam przeszedł do głównego pokoju gdzie Dean zjadał niedojedzone ciasto Eve. Pokręcił tylko głową, ale nic nie powiedział bratu. Usiadł przy stole i zaczął czytać książkę.
Pokój ten był duży i bardzo oświetlony. Wszędzie znajdowały się półki z książkami o najróżniejszych stworach nadnaturalnych i nie tylko. Po środku stały dwa wielkie stoły otoczone drewnianymi krzesłami, przy półkach, gdzie nie gdzie, znajdowały się fotele. Pokój ten wyglądał jak biblioteka, ale był bardzo przytulny przez ciepłe, jasne światło padające na całe pomieszczenie.  Bracia lubili tu przebywać.
- Sam wiesz, że ona nie może tu długo zostać? - zagadnął blondyn.
- Nie możemy przecież jej zostawić. Crowley ją dorwie - odparł Sam.
- Wiesz dlaczego nie może zostać? - Dean jakby zignorował wypowiedz młodszego brata. - Spytaj naszych przyjaciół, a tak my ich nie mamy, bo wszyscy przez nas zginęli! Jesteśmy jak wyrok śmierci dla niej.
- To co mamy zrobić?
- Zabijemy Crowleya i wtedy wywieziemy ją na drugi koniec stanów - powiedział zielonooki.
Sam tylko przytaknął skinieniem głowy i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia. Postanowił, że od jutra zacznie szukać Abadona jak i kryjówki Crowleya, ponieważ demon miał Pierwsze Ostrze. Dean, gdy je zdobył chciał zabić Króla Piekła, ale ten był szybszy i zabrał Ostrze. Powiedział, że odda je gdy bracia znajdą Abadona.
Eve obudziła się w jakimś pokoju. Łóżko było małe i nie wygodne, a koc cuchnął tak jakby nigdy nie był wietrzony. Wstała i rozejrzała się w około siebie. Ściany były wykonane z czerwonej cegły, podłoga była szara, obok łóżka, które znajdowało się na środku pomieszczenia stała szafeczka nocna, a nad nią wisiała lampa umocowana do ściany. Naprzeciw łóżka były metalowe potężne drzwi, a obok nich szafa, również szara. Było ty również kilka półek wiszących na ścianach, ale były puste.
Dziewczyna podeszła do drzwi i z trudem je otworzyła. Jej oczom ukazał się korytarz. Ruszyła przed siebie. Doszła do wielkiego pomieszczenia przypominającego bibliotekę. Zauważyła, że byli tu bracia Winchester.
- Cześć, gdzie my jesteśmy?
Dwie pary zielonych oczu skierowały się na nią. Dziewczyna stała wyczekując odpowiedzi, w końcu wyższy mężczyzna wstał z uśmiechem i zaprosił ją, żeby usiadła.

Hello sweet heart!
Jeżeli ktoś czyta to niech zostawia gwiazdki lub komentarze ;) albo to i to :D
Chce wiedzieć, że ktoś jest, że nie pisze tego sama dla siebie
Do następnego mooses ❤️

Świat, którego nie chcesz znać [spn]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz