SZALEŃSTWO

144 16 6
                                    

Eve leniwie otworzyła oczy. Promieniujący ból z tylu jej głowy przeszył jej całe ciało. Na jej twarz wstąpił grymas niezadowolenia. Dean Winchester zauważył, że dziewczyna się obudziła.
- Coś ty sobie wyobrażała? - ryknął na całe gardło.
Brunetka spojrzała tylko na niego i znów jej wyraz twarzy wyrażał niezadowolenie.
- Właśnie? Normalna jesteś?! - Sam również zganił dziewczynę.
- Jak mogłaś mi to zrobić? Nawet nie wiesz jakie uczucia szalały wewnątrz mnie. Nawet sam nie wiem jak je nazwać... czułem to po raz pierwszy - jedynie Castiel spokojnie zwrócił uwagę niebieskookiej.
Eve w tym momencie poczuła się okropnie. Nie chciała zranić uczuć Cassa i nie chciała, żeby bracia byli na nią źli.
- Przepraszam - wychrypiała cicho podnosząc się do pozycji siedzącej.
Wszyscy trzej mężczyźni zignorowali jej przeprosiny.
Sam odwrócił od niej wzrok i włączył swojego laptopa. Nie rozumiał jak dziewczyna mogła im to zrobić, chyba nie przeżył by gdyby stracił kolejną bliską mu osobę. Westchnął ciężko, ale spojrzał na drobną brunetkę, która próbowała się podnieść z łóżka. Szybko podszedł do niej i jej pomógł.
- Gdzie chcesz iść? - spytał łagodnie.
- Umyć włosy, są we krwi - odparła.
- Pomogę ci, dobrze?
- Okej.
Zaprowadził ją pod rękę do łazienki. Usadził dziewczynę na brzegu wanny i zaczął wymywać zaschnięta krew z jej włosów. Uważał, żeby nie urazić brunetki, następnie wyją wodę utlenioną i bandaż. Polał ranę Eve środkiem odkażającym na co zasyczała gdy ją zapiekło.
- Już kończę, to wcale tak nie boli.
Sam posłał jej pokrzepiający uśmiech, a następnie zabandażowała głowę dziewczyny.
- No gotowe - kolejny raz się uśmiechnął. - Może jeszcze się prześpij?
Chociaż chciał być na nią obrażony to jednak nie potrafił patrzeć obojętnie na cierpienie dziewczyny.
- Nie, wróćmy już do domu, prześpię się tam - odparła.
Po raz kolejny pomógł dziewczynie. Czuł, że jest słaba, ponieważ ledwo co szła o własnych siłach. Usadził ją na łóżku i poszedł do brata powiedzieć, że jadą do domu. Dean ucieszył się na tą wiadomość, bo w tym motelu, według niego, cuchnęło. Sam spakował swoje rzeczy i pomógł Eve to zrobić, następnie wziął wszystkie bagaże i zaniósł do auta. W tym samym czasie Dean wrócił z recepcji, ponieważ płacił za pokój i pomógł dziewczynie dostać się do Impali.
Brunetka usiadła wygodnie na tylnich siedzeniach i czekała aż blondyn ruszy z parkingu.
- Gdzie Cass? - spytała po chwili.
- Gdzieś go wywiało - odparł Dean.
Dziewczyna nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.

Piekło
Crowley siedział na swoim tronie. Wydawał się być znudzony. Brakowało mu akcji i przygód. Nużyło go już zawieranie paktów. Dlatego tez chciał porwać tą małą zdzirę - Eve. Wtedy bracia Winchester zajęliby się nim. Ich tez chciał zabić pomimo ich wcześniejszych układów.
- Wiesz coś małpko? - spytał swojego sługę, który miał śledzić Winchesterów.
- Ostatnio byli w Medilli w stanie Oklahoma, teraz są w podróży do Kansas.
- Świetnie małpko! Sługusy! - pięciu podwładnych Crowleya pojawiło się przed nim. - Zaatakujcie ich auto, niech wiedzą, że im nie odpuściłem.
Zaśmiał się, a jego śmiech wypełnił całe pomieszczenie.

W drodze do Kansas
Bracia i Eve jechali spokojnie autem przez las. Niedługo będą wjeżdżać do Kansas. Nagle przed ich autem ktoś się pojawił. Dean wyhamował i zatrzymał się tuż przed postacią. Dziewczyna ocknęła się ze snu. Rozejrzała się w okół siebie i zauważyła, że ludzie otoczyli auto.
- Ej jacyś ludzie stoją w okół Impali - szepnęła.
- Sam zostań z nią, ja to załatwię - powiedział Dean do swojego brata i wyjął demoniczny nóż.
Wiedział, że to nie ludzie. Sam szybko przesiadł się do dziewczyny i objął ją ramieniem.
Dean podszedł do jednego demona.
- Czego chcecie?
- Król Piekła nas przysyła.
Wszystkie demony rzuciły się na Deana. Ten zaczął zabijać je bez problemu. W jego oczach pojawiło się szaleństwo. Sprawiało mu to przyjemność. Po skończonej robocie stał i wciąż przyglądał się na martwe ciała, był zadowolony. Jednak po chwili ocknął się i wsiadł do Impali.
- Dean wszystko okej? - spytał Sammy.
- Tak.
- A co ze znamieniem?
Dean zacisnął szczękę i nic nie odpowiedział bratu. Na swoim przedramieniu dzierżył znamię Kaina, które było klątwą. Kain dostał je od Lucyfera kiedy popełnił pierwsze zabójstwo, czyli zabił swojego brata. Po tym wydarzeniu stał się demonem. Znamię potrzebne jest do Pierwszego Ostrza, które dla człowieka bez klątwy jest zwykłym kawałkiem kości. Ostrzem tym można zabić wszystko. Dean przejął znamię na siebie, ponieważ musi zabić Abadona, która była rycerzem piekła i zwykłe demoniczne ostrze jej nie zabije. Kiedy Crowley znalazł Pierwsze Ostrze zabrał je i schował mówiąc, że bracia dostaną je jak znajdą Abadona.
Dean chce nim zabić nowego boga - Metatrona. To zbuntowany anioł, który był skryptą samego Boga i który spisał tabliczki o demonach, aniołach, ludziach i wszystkich stworzeniach, które kazał mu opisać Bóg. Metatron dzięki tabliczce o aniołach wygnał wszystkie skrzydlate stworzenia z nieba.
Na szczęście tego wszystkiego Eve nie wiedziała i tak miało pozostać przez jeszcze długi czas.
Dean zaczął szybciej jechać w stronę bunkra, chciał już zasnąć i zapomnieć o tym wszystkim.

Hej słoneczka ❤️
Czyta ktoś? Podoba się? Bo mi się wydaje, że mało kto czyta te rozdziały :c
Do następnego mooses!

Świat, którego nie chcesz znać [spn]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz