Wpis 7 -Zemsta

48 4 0
                                    

Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam zgarniać swoje rzeczy. Po około 20 minutach wszystko było uporządkowane. *Dobra teraz to tylko przenieść* - pomyślałam. Po dość długim czasie wszystkie moje rzeczy  znalazły się w owym pomieszczeniu. Pokój był bardzo duży dlatego był przedzielony płytą kartonowo-gipsową(jaka ja mądra XD). Moja połowa była pomalowana na czarno z wyjątkiem jednej turkusowej ściany. Meble miałam te same tylko jedna rzecz się nowa pojawiła,a tą nową rzeczą była taka gablota na moje katany, noże, itp. Gdy się rozpakowałam walnęłam sie na łóżko i postanowiłam zrobić Luśce filmik ze zdjęć na jej zbliżająe się 16 urodziny. Leżałam tak sobie,aż tu nagle usłyszałam huk.
Podniosłam się z wielką niechcęcią z łóżka i poszłam w strone skąd dobiegał hałas. Ujrzałam dość zabawny widok. Toby leżał plackiem na ziemi,a na przeciwko niego leżał Shadow Link. Stałam tak nad nimi powstrzymując wybuch śmiechu. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam sie dusić ze śmiechu. Toby i shadow link spojrzeli na mnie jakby chcieli mnie zabić. Toby zaczął się podnosić i wtedy mój mózg podpowiedział mi, że czas się gdzieś schować. Biegłam przed siebie i jak na złość musiałam na kogoś wpaść. -Przepraszam- powiedziałam szybko nie patrząc w kogo wbiegłam. Postanowiłam schować się w piwnicy. Schowałam się za stertą jakiś pudeł. Odczekałam tam parenaście minut i wyszłam z kryjówki. Wróciłam do pokoju lecz jak się spodziewałam Toby tak łatwo mi nie odpuści. Już na wstępie oberwałam gofrem w twarz (XD). Biegiem popędziłam na swoją część pokoju i zamknęłam drzwi. -Sonia otwieraj- krzyczał i jednocześnie się śmiał. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Toby wpadł do mnie o mało co nie wywalając się o własne nogi. Ja za drzwiami zwijałam się  ze śmiechu. Chwila mojej nieuwagi wystarczyła toby'emu by się na mnie odegrać.
-Toby przestań prosze-śmiałam się na całe gardło. -Nope-zaprotestował i łaskotał mnie dalej. W pewnym momencie do pokoju wpadł Jeff mówiąc, że toby ma iść do operatora. -Później z tobą skończę- powiedział rozbawiony. -zobaczymy kto z kim skończy-odpowiedziałam i wytknęłam język. Gdy drzwi się za nim zamknęły położyłam się na łóżko. Patrzałam jakiś czas w sufit i koniec końców zasnęłam.

Biegnę...ledwo oddycham...biegnę dalej lecz nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Upadam. Chce się podnieść, ale nie mogę. Nagle jak z pod ziemi staje przedemną chłopak...jest zbyt ciemno by zauważyć jego twarz. Jeszcze raz spróbowałam się podnieść. Nic. Osunęłam się z powrotem na ziemię...Chłopak nachylił się nademną i coś mi szepnął do ucha. Zaczęło mi się robić czarno przed oczami.

Wstałam cała zestresowana. Rozglądałam się wokoło siebie. *Uff to tylko jakiś pojebany sen* pomyślałam z ulgą.
*****dwa miesiące później*****

-Yuu chodz do mnie- usłyszałam . Wstałam z łóżka ze strasznym bólem głowy. Stanęłam przez drzwiami operatora i zapukałam. Dostałam pozwolenie by wejść więc tak i zrobiłam. -Coś się stało?- zapytałam. -Basia zostajesz przeniesiona- odezwał się operator chłodnym tonem. Stałam wmurowana w ziemię. Nie wiedziałam co powiedzieć. -Czemu- spytałam nadal nie dowierzając temu co usłyszałam. -Ze względu na to jaki masz stosunek z niektórtmi mieszkańcami-odparł. -Ale co ja komu takiego zrobiłam- czułam jak złość się we mnie kumuluje. -Dzisiaj wieczorem masz być gotowa. Dowidzenia- wyszłam z gabinetu. Poszłam do łazienki opierając się o ścianę. Zjechałam na podłodze i myślałam co komu takiego zrobiłam. Fakt faktem Kasper dostał po twarzy, ale to było uzasadnione. Może to przez niego albo jeszcze komuś podpadłam, niewiem. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi więc odwróciłam głowe w tamtą stronę. Do łazienki wszedł Toby. -Ej sonia co się stało?- zapytał z troską. -Zostaje przeniesiona- wybuchłam płaczem. -Kiedy?-
-Dzisiaj wieczorem- mówiłam przez łzy. Toby bez żadnej odpowiedzi przytulił mnie. Siedieliśmy tak dłuższy czas. -W takim razie przenoszę się razem z tobą- rzekł po dłuższej chwili. -A co ze slenderem?- zapytałam. -On jest nieważny nie rozdzieli nas znowu- powiedział zdenerwowany. -Jak to znowu- zapytałam podejżliwie. -Bo ja...ja zniknąłem przez niego- powiedział i posmutniał. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je. Moim oczom ukazał się jakiś czerwonowłosy chłopak. -Ty jesteś Sonia?- spytał. -Tak-odpowiedziałam niepewnie. -Zbieraj się- rzucił. Stałam niebwiedząc co zrobić. Nim cokolwiek zrobiłam Toby chwycił mnie za ramię. -Sonia porozmawiam z nim dobrze?- -Jak chesz ja się lepiej zacznę pakować- powiedziałam bliska kolejnego wybuchu płaczu. Po około 30 minutach wszystko miałam spakowane. Wyszłam przed rezydencje i czekałam na tamtego chłopaka. Po kilku minutach przyszedł. Nie zobaczyłam przy nim toby'ego. Miałam ochotę się rozpłakać. *znowu mnie z nim rozdzielili* - pomyślałam. Całą drogę praktycznje milczałam. Tamten próbował się czegoś o mnie dowiedzieć ale jedyne co dostawał w odpowiedzi to "pierdol się" albo "nie twój interes". Szliśmy około dwóch godzin. Zza drzew wyłoniła się ogromna rezydencja. Gdy otworzyłam drzwi usłyszałam głośne śmiechy. Weszłam w głąb przedpokoju i ściągnełam moje jakże prześliczne miętowe buty. Czerwonowłosy minął mnie i wszedł do pokoju z którego dochodziły śmiechy. -Sonia chodź tutaj- zawołał. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę pokoju. Na środku pokoju stało trzech chłopaków razem z jedną dziewczyną w szeregu. -Marcus wystąp- powiedział stanowczo. Z szeregu wystąpił brunet o zielonych oczach. -Ari wystąp- rozkazał. Przed szereg wyszła dziewczyna o ciemnych bląd włosach i o ładnych fioletowych  oczach a w ręku trzymała różę. -To są bracia. Hiro i Kuro- wskazał na pozostałą dwójkę. -Teraz ty się przedstaw szefie -szepnęła do niego Ari. -Co? A tak. Ja mam na imię scroll.-powiedział lekko zmieszany. Spojrzałam na wszystkich pokolei. Mój wzrok zatrzymał się na Ari była mi jakoś dziwnie znajoma.-Wszyscy opróc Soni do pokoi-. Wszyscy grzecznie opuścili pomieszczenie. -Gdzie mam spać- spytałam.-Twój pokój będzie skończony za około miesiąc więc śpisz u mnie- -co to to nie ja cię nie znam !!.- zaczęłam się bronić. -Dobrze wiesz, że nie masz wyboru-i tak kłóciłam się z nim dobrą godzinę o to gdzie będe spała. -Dobra wygrałeś- powiedziałam zrezygnowana.-Ze mną nikt nie wygra :) - powiedział z pewnością siebie. -tsa...-ziewnęłam. -O komuś się chce spać-rzekł i zaczął watawać z kanapy. -zdaje ci się- powiediałam z nutką ironii. -Oj no nie marudź-. -człowieku chyba cię coś boli wolę już spać na podłodze.-powiedziałam i się odwróciłam. Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Scroll podszedł do nich a ja za nim podążyłam. Otworzył je, a ja ujrzałam Toby'ego. Odepchnęłam scrolla i rzuciłam się na toby'ego. Przytuliłam go z całej siły, a on mnie. -Toby co ty tu robisz- zapytałam. -Niemam dużo czasu, ale chciałem się zapytać scrolla czy moge się przenieść tu- powiedział na jednym wdechu.
Popatrzałam na scrolla błagalnym wzrokiem. -Ehh...niech ci będzie, ale jest jeden warunek- -Jaki-zapytałam z iskierkami w oczach. -Nie śpisz na podłodze :3-. Patrzałam na niego jak na wariata. -dobra.- westchnęłam. -ale jak mnie tkniesz tam gdzie niepowinieneś połamie ci kości-powiedziałam chłodnym głosem. Kątem oka zauważyłam jak toby upada. Podbiegłam do niego. -Toby co się dzieje- zaczęłam panikować. -To przez slendera-. Scroll pochylił się nad nami i dał Toby'emu scyzoryk. Ten patrzał na niego zdziwiony. -Musisz wyciąć znak slendera-powiedział śmiertelnie poważnie. Toby bez zastanowienia wbił sobie scyzoryk w ramię. Krew ściekała na podłogę. Miał szczęście bo nie czuł bólu. Bez problemów wyciął ten znak. Scroll przyniósł bandaże. -teraz ty Yuu- powiedział. Toby przekazał mi scyzoryk. Odsłoniłam kostkę na której było koło przekreślone literą x.
-pomogę- nademą pojawił się Toby. Poczułam okropny ból. Nie dawałam po sobie poznać, że mnie to boli. Łzy błyszczały w moich oczach. -Jeszczę troche- uspakajał Toby. Gdy te męczarnie się skończyły poczułam ulgę. Podeszłam do kanapy stojącej kilka kroków odemnie i usiadłam. Zaraz przysiadł się scroll co toby'emu się niespodobało(ja wam mówię scroll to pedofil). -Toby ty będziesz spał tutaj-wskazał na kanape. -a moja siostra?- zapytał podejżliwie. -Ze mną-odpowiedział, a przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu. Toby patrzył na niego z rządzą mordu. Zrobiłam się senna. Zabrałam bluzę toby'ego i poszłam za scrollem.
*Nazajutrz*
Budzę się bardzo wcześnie. Scroll jeszcze śpi więc umiejętnie go wymijam i schodzę na dół. Dostrzegam toby'ego rozmawiającego z kimś. To był chyba kuro. Podeszłam do nich się przywitać, a oni odskoczyli od siebie jak poparzeni. Zdziwiło mnie to, ale postanowiłam w to  nie wnikać. Spostrzegłam, że kuro ma schowany za plecami talerz z goframi więc szybko go chwyciłam(talerz) i uciekłam do kuchni. Schowałam się za lodówkę pałaszując gofery. Do kuchni weszła Ari. Wyszłam zza lodówki i zagadałam do niej. Nie wiedzieć czemu zapytałam ją o to o czym wie moja przyjaciółka Luśka. -Ari mam pytanie-zaczęłam niepewnie. -wal śmiało- uśmiechnęła się. -Jaki odgłos wydaje jak się denerwuje- wypaliłam. -"Nyaa"-. Zamurowało mnie. Z tego wszystkiego zapomniałam, że mam ogon i uszy. Patrzałam na nią z niedowierzaniem. -Luśka wiem, że to ty- powiedziałam przygaszona. Ari podeszła bliżej i mnie przytuliła. -tak to ja - powiedziała. Do kuchni wszedł kuro, a zaraz za nim toby. Dziwnie się czułam. Mój ogon był nękany przez kuro. -Jeszcze raz smyrnij mój ogon, a źle skończysz- warknęłam. Poczułam delikatne smyrnięcie i wtedy wybuchłam. Rzuciłam w niego talerzem, a na około mnie pojawiły się niebieskie płomienie. Talerz rozpadł się na milion kawałków robiąc przy tym ogromny hałas. Kuro patrzał na mnie przerażony. -Mówiłam nie dotykaj-. Na dół zszedł Hiro. Toby patrzał to na mnie to na kuro. Wyszłam wściekła z rezydencji i niewiedzieć czemu skierowałam się w kierunku domu mojej ”starszej siostry”. Weszłam po cichu do jej domu. Odrazu poszłam do kuchni. Wyjełam z szuflady nóż. Rozejrzałam się wokoło. Po długim namyśle poszłam do pokoju w którym spała siostra i dwójka jej dzieci. Podeszłam do łóżeczka najstarszego i pogłaskałam go po główce po czym wyszłam z ich mieszkania. Skoro nie udało się tam to poszłam do mojego byłego. Bez problemu weszłam do środka. Nóż leżał bezpiecznie w mojej kieszeni. Wspięłam się po schodach na góre. Otworzyłam po cichu drzwi by już po chwili być w środku pomieszczenia. Ta suka z którą mnie zdradził leżała z nim w łóżku. Trzasnęłam drzwiami i oboje podskoczyło przerażonych. -Kim jesteś-pisnęła przerażona dziewczyna. -Niech on ci powie- wskazałam na mojego byłego. -Ja cię nie znam - zaprotestował. -Czyżby?- spojrzałam na niego z lekką odrazą. -A przypomnieć ci pewną samotną dziewczynę z depresją? -spytałam z ironią. -Ją? Ona była na chwile tak naprewde to był tylko zakład- po tych słować zabolało mnie miejsce gdzie powinnam mieć serce. -Ty chuju-wykrzyknęłam i zrobiłam kilka kroków do przodu. -To ty?- zapytał zdziwiony. -Tak- powiedziałam i podeszłam centralnie do samego łóżka
i wyjęłam nóż i rzuciłam nim prosto w tą ździrę. Nóż przebił jej ramię przyszpilając ją do ściany. -To kto pierwszy ty czy twoja dziunia- zapytałam z uśmieszkiem na twarzy. -Zostaw nas w spokoju wariatko- wrzasnął i rzucił się na ratunek tej dziwce. Gdy prawie do niej się dostał ja nagle go obaliłam na ziemię. Lekko zaczęłam go dusić a jak stracił przytomność zajęłam się jego dziewczyną. Podeszłam powolutku do niej i jednym zwinnym ruchem wyjełam nóż ze ściany i przy okazji z jej ramienia powodując przy tym u niej okropny ból. Bez zbędnych słów podeszłam do niej i zaczęłam swoje tortury. Zaczęłam jeździć nożem po jej nogach zostawiając ogromne rany cięte to samo z rękoma. Skończyłam te tortury wbijając nóż prosto w jej tchawice. Krew trysnęła jak z fontanny obryzgójąc wszystko wokoł łącznie ze mną. Zlizałam krew z ust. Wyjęłam z pod łóżka białą farbę i namalowałam ogromny pentagram w okręgu. Zwłoki martwej nastolatki przeciągnęłam na sam środek pentagramu a następnie ustawiłam świece. Zaczęłam odprawiać czarną msze. Po kilku minutach ciało dziewczyny zniknęło, a na jego miejscu pojawił się chłopak o granatowych włosach i czerwonych oczy. Patrzał intensywnie w moje oczy. Zrobił krok w moim kierumku i gestem ręki nakazał wstać. Zrobiłam to co kazał. Podszedł na tyle blisko że dzieliło nas raptem kilka milimetrów. Wpatrywaliśmy się tak sobie w oczy. Chłopak chwycił mój podbródek i wpił się w moje usta. Gdy oderwaliśmy się od siebie podniosłam nóż i nacięłam swoją skórę. Gdy moja krew ciekła po wierzchu dłoni mój towarzysz zrobił to samo tylko po wewnętrznej stronie. -Czekałam na ciebie Damien- odezwałam się. -Ja na ciebie też Sonia-wystawiłam w jego strone rozciętą ręke po czym Damien chwycił ją swoją powodując, że nasza krew się zmieszała. -Daj linę-powiedziałam wskazując na mojego byłego który leżał nieprzytomny. Postanowiliśmy go związać, a ja jako iż jestem kanibalem zjadłam jego mózg i gałki oczne a krew jaka w nim została, została odprowadzona do butelek po wodzie przecież nic nie może się zmarnować.

******************************
👉2022 słowa

Jeeeej rozdział w końcu jest troche mi to zajęło wiem ale jeszcze musiałam pozałatwiać sprawe szkoły i tak dalej

/)____/)
( ͡ ͡° ͜ ʖ ͡ ͡°)
╭☞ ╭☞

Psycho_Yuu

Do Czego Prowadzi DepresjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz