Kookie jak na swoje pięć lat uważał się za bardzo dojrzałego. W końcu nawet mama i tata mówili mu, że jest już dużym chłopcem! Do tego kreseczki na framudze mówiły mu, że szybciutko rośnie i już niedługo będzie taki wielki jak Tae, albo nawet Yoongiś! Tak, Jungkook bardzo chciałby być jak jego ulubiony braciszek. Taeś też był kochany, ale on nie mógł nosić go na ramionach i nie dał mu nigdy pluszaka, a Yoo tak.
Jungkook nie lubił wstawać rano. Jego łóżko było przecież takie cieplutkie, a Kicusia i kocyk w misie tak dobrze się przytulało do policzka, że trzeba by być głupim, żeby wstawać. Czasem chłopczyk marzył, żeby zmienić się w niedźwiadka i móc zapadać w sen zimowy, wtedy mogliby spędzić z Kicusiem pół roku na spaniu, a mama nie byłby zła. Niestety duzi chłopcy nie mogą zostawać w domu ze swoimi pluszakami, bo muszą chodzić do szkoły, albo przedszkola. Do tego mama miała niezawodny sposób na wyciągnięcie malucha z łóżka.
– Kookie, nie chcesz zobaczyć Jimina? – Wtedy czarnowłosy musiał niestety wstać, bo przecież bardzo chciał zobaczyć Jimisia. I musiał go pilnować, bo jeszcze ktoś go popchnie, albo zabierze mu kredki... Musiał być trochę jak tatuś, który czasem, kiedy byli na spacerze i ktoś zaczepił mamę, patrzył na tego kogoś jak zły goryl. Jungkook lubił tę minę i małpki też!
Chłopczyk przyczłapał do kuchni i zajął swoje miejsce przy stole, ciągle przecierając oczka i przytulając mocniej swojego króliczka. Jin patrzył na to rozczulony, podając mu śniadanie, oczywiście w jego ukochanej zastawie z Iron Manem.
– Kookie, a może dziś jak będziesz w przedszkolu, to Kicuś weźmie kąpiel? – Brunet spojrzał z nadzieją na synka. Jego króliczek ostatnio widział się z wodą tak dawno temu, że białe futerko zdążyło zmienić się w szaro– żółte, ale to nie był dla Kooka dobry powód, by spędzić trochę czasu w separacji. Seokjin zastanawiał się, co takiego ma w sobie ten pluszak, że nie da się go wyprać. Kiedyś bronił go przed tym Yoongi, teraz Kookie. Tae nigdy nie był tak zażartym obrońcą swojego lwa, za to twierdził, ma on magiczne zdolności posługiwania się nożyczkami. Bo przecież to nie tak, że ośmiolatek ma swoją wizję tego jak powinny wyglądać ubrania...
– Nie, bęzimi sięśjiwimi kujkami bludu – Chłopczyk zaczął robić dziwne miny, jeżdżąc językiem po zębach i sporej przerwie, którą zawdzięczał stracie mleczaków. Nagle jego oczy powiększyły się, przez co jeszcze bardziej przypominał króliczka. – Mama, mam jobiki w buzi! – Jin podbiegł do niego, omal nie tratując przy tym Yoongiego i Tae, którzy właśnie weszli do kuchni. Zbyt dobrze pamiętał wszystkie dziwne rzeczy, które miały okazję znaleźć się w jedzeniu, by nie brać pod uwagę, że ktoś rzeczywiście założył hodowlę robaków w jakimś produkcie. Spojrzał w jego otwartą buzię, by zlokalizować te straszne robaki, ale jedyne, co dostrzegł to dwie białe kreseczki na dziąsłach.
– Kookie, to nie są robaki, ząbki ci rosną. Niedługo będą duże i będziesz mieć śliczny uśmiech.
– Jimin twój na sto procent – rzucił Yoongi, czochrając miękkie włoski braciszka. Gukie uśmiechnął się słysząc to i z jeszcze większym zacięciem badał zaczątki swoich nowych ząbków językiem. Bo w końcu, jeśli jego najulubieńszy na świecie braciszek mówi, że Jimiś jest już jego to musi być prawda! W końcu Yoo jest już prawie taki duży jak mama i tata, więc musi się znać. Tae jeszcze by w tych sprawach nie ufał, bo on ciągle myślał, że dzieci są z kapusty, a przecież wiadomo, że przynosi je bocian.
Kiedy Kookie znalazł się w przedszkolu i przywitał z panią Lee, od razu pobiegł do jednego z okrągłych stoliczków o różowych nogach, bo dostrzegł, że siedzi tam jego ulubiony kolega. Jeszcze nie wiedział jak go nazywać, bo nie mogli być mamusią i tatusiem w przedszkolu, a nazywanie go chłopakiem było według Jungkooka głupie, bo przecież wszyscy wiedzieli, że są chłopcami! Tak czy inaczej Gukie bardzo lubił Jimina, może nawet trochę bardziej niż bardzo. Lubił patrzeć jak Park się śmieje, słuchać piosenek w jego wykonaniu, a najbardziej lubił, kiedy przewracał się na placu zabaw, a Jimin zawsze przybiegał, żeby zobaczyć czy go boli, a potem go przytulał. Kookie nie wiedział jeszcze jak to nazwać, ale kiedy bawił się z Minem czuł śmieszne łaskotanie w brzuszku i zawsze miał ochotę się uśmiechać.

CZYTASZ
(NON) Typical family
FanfictionNamJin + YoonSeok Codzienne życie (nie)całkiem zwyczajnej rodzinki, czyli jak Namjoon i Jin sprawdzają się w roli odpowiedzialnych rodziców...