Za jakie grzechy, dobry Boże?! 2

649 59 75
                                    

Taehyung nie widział absolutnie żadnego problemu w tym, że mama ma wychodne i znika na tydzień. W końcu nie można ciągle siedzieć w domu, więc to chyba dobrze, że pojechała odpocząć. Poza tym, przy tacie łatwiej było ukrywać niektóre jego wybryki, albo to, że Mingyu czasem mniej lub bardziej specjalnie mylił doniczki kuwetą.

Trzeciego dnia nieobecności Jina, Tae jak zwykle obudził się przez nagły brak powietrza spowodowany obecnością kota na swojej twarzy. Ostrożnie odłożył pupila na poduszkę i ze zdecydowanie zbyt dużym entuzjazmem, jak na godzinę szóstą rano, pobiegł do szafy po ubrania.

Normalnie nie przejmowałby się nimi jakoś bardzo, ale przypadkiem (naprawdę, to nie tak, że regularnie siedział w szafie brata, żeby słyszeć, o czym gada ze swoim chłopakiem) słyszał, że Hobi ma przyjść rano po Yoongiego.

Wygrzebał ze sterty ubrań wzorzystą koszulę, którą miał nie wiadomo skąd i od razu pomyślał, że Hoseokowi się spodoba, więc może ją założyć. No w końcu to będzie ciekawsze niż wiecznie ubrany w ciemne ciuchy Yoongi. Pozwolił Mingyu usadowić się na swoim ramieniu i na tyle szybko, na ile dało się z takim pasażerem, pobiegł na dół.

Kiedy był w kuchni, dłuższą chwilę po prostu stał i wpatrywał się w zebranych. Palcem pokazywał każdego i liczył, bo coś było bardzo nie tak.

Dlaczego niby przy stole był jakiś osobnik płci damskiej i ten fajny maluch z przedszkola Kookiego? Tae nie miał nic przeciwko Jiminowi, w końcu był malutki, uroczy i miał fajne pućki, ale temu czemuś w białej kiecy nie miał zamiaru ufać. Ciągle uważał, że dziewczyny to osobny gatunek, do tego niebezpieczny.

Usiadł obok Yoongiego, który wgapiał się w swój telefon z głupkowatym uśmiechem. No, jak miał się nie szczerzyć, kiedy Hobi z rozczochranymi włosami i zaspany, wciąż był gorący jak piec hutniczy i to wcale nie tak, że ocenił to na podstawie zdjęcia, którego otwarcie zażądał... kolega mówił, czy coś.

– Czemu tata z waszym tatą i tym trzecim tatą siedzą w salonie, a nie z nami? – spytała dziewczynka, wlepiając wzrok w Yoongiego – prostytuują się tam?

– Co?! – Yoon upuścił telefon. Rozejrzał się po maluchach zajmujących miejsca przy stole, ale na szczęście Kookie i Jimin byli zajęci wyciąganiem na blat dinozaurów z wielkiego pudełka, a Taehyung dryfował w swoim świecie i dyskutował o czymś z kotem, nie poświęcając jej nawet trochę uwagi. – Sana, tak nie wolno mówić – W myślach nie brzmiał tak spokojnie, jak w rzeczywistości zwracał się do niej, bo wyklinał Akirę od najgorszych kurew.

Niby jakim prawem ma nie dość, że wychowywać braci, to jeszcze mu dzieciaka nauczyciela dorzucili?

– A jak można? Jak tata był zły na tatusia to darł się, że wolałby się prostytuować niż dać mu dupy... Jak chciał mu dać, jak ona jest przyczepiona? Chociaż w sumie tata jest już stary i nawet się farbuje, a starzy ludzie dużo wiedzą to pewnie to też wie – oznajmiła poważnie i wzięła duży łyk kakao ze swojego kubka w króliczki. Dosłownie swojego, specjalnie zabranego z mieszkania, żeby niczym się nie zarazić. W końcu tata mówił, że była w tym domu patola, a patola i patogen to chyba prawie to samo... może nie była też do końca pewna, co to ten patogen, ale nie brzmiało dobrze.– Ej, ale wy wiecie, że to nie tak, że ja podsłuchuje? Tylko tata nie umie sprzątać i drzwi były lepkie to szklanka się do nich przykleiła, a do niej moje ucho i tak wyszło jakoś

– Nie ważne jak mówi twój tata, tak nie wolno

– Bo mówi się uprawiać nierząd – wtrącił Tae, a Yoongi stwierdził, że czas dać mu szlaban na telewizję, internet i książki, a z rodzicami przeprowadzić poważną rozmowę o odpowiedzialnym wychowywaniu dzieci.

(NON) Typical familyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz