Ino weszła do swojego pokoju i oparła się ciężko o drzwi. Zsunęła się po nich i ukryła twarz w dłoniach, próbując powstrzymać cisnące się do jej oczu łzy. Dlaczego? Dlaczego?!… Na świecie jest tylu chłopaków, a ona musiała się akurat zakochać w tym najbardziej niedostępnym, zimnym i gburowatym! Dlaczego?!-Jestem idiotką… – warknęła na siebie.
Nie dała rady już dłużej powstrzymać łez. Po prostu pozwoliła by raz po raz łzy spływały z jej oczu, skapując dużymi kroplami na podłogę.
Wiedziała, że odrzucenie boli. Nie wiedziała, że aż tak.
Dziewczyna siedziała tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu jej oczy przyschły, nie mogąc już wylać więcej łez. Zamknęła powieki i jak na złość przed oczyma stanął jej Sasori. Sasori, wpatrujący się w nią tym dziwnym wyrazem brązowych tęczówek. Jego palce drżały nieco, płaszcz powiewał delikatnie na wietrze. Ino szybko otworzyła oczy i objęła rękoma kolana, odgradzając się od swoich głupich wyobrażeń.
Po godzinie siedzenia wstała i ogarnęła się. Spojrzała w lustro – śladów po łzach już nie było praktycznie widać. Dziewczyna wyszła z pokoju i skierowała się do gabinetu Lidera. Zapukała i po usłyszeniu pozwolenia, otworzyła drzwi. W pomieszczeniu, za masywnym biurkiem, siedział Pein. Obok niego stała Kat, trzymając w ręku jakieś papiery.
-Ino? – głos rudego rozległ się po pokoju.
-Zrobiłam, co do mnie należało – zauważyła blondynka, zamykając za sobą drzwi. – Chcę wrócić do Konoha…
Lider już otwierał usta, ale Kat położyła mu rękę na ramieniu, przez co rudy zamilkł natychmiast. Szarooka popatrzyła na dziewczynę i skinęła głową.
-Zostaniesz uśpiona i odprowadzona do bram Konoha – poinformowała ją. – Nie było cię tam ponad miesiąc. Oficjalna wersja twojego porwania wygląda następująco: zostałaś napadnięta przez dwóch członków Akatsuki, gdy obudziłaś się, znajdowałaś się w ciemnej celi. Więcej miejsc przez miesiąc nie widziałaś. Co dzień przychodziła jedna i ta sama osoba, najlepiej opisz mnie, i wypytywała się o Konoha. Nie powiedziałaś nic. Zostałaś ponownie uśpiona i podrzucona pod bramę Liścia. Zrozumiałaś?
Ino skinęła krótko głową.
-Mam nadzieję, że ta wersja pojawi się w raportach Hokage – zauważyła Kat. – Akatsuki nie ścierpi nieposłuszeństwa i zdrady wśród Brzasku. Pójdziesz teraz ze mną.
Szarooka wyszła z gabinetu, a za nią cicho podążyła Ino. Kat zaprowadziła ją do laboratorium i stanęła przed jedną z szafek, które Ino nigdy nie mogła otworzyć. Na drzwiczkach widniała skomplikowana pieczęć w kształcie pięcioramiennej gwiazdy. Wiele ze znaków było Ino nie znanych. Kat przyłożyła palce jednej ręki do czubków gwiazdy i wyszeptała kilka słów. Pieczęć rozjarzyła się nieco i zniknęła. Szarooka wyjęła z szafki jedną fiolkę i gdy zamknęła drzwiczki, pieczęć samoistnie pojawiła się na nich.
-Wypij… – poleciła Kat.
Ino spojrzała niepewnie na fiolkę.
-Chcesz wrócić do Konoha, czy nie? – zapytała spokojnie Kat. – Teraz masz wybór, Ino. Wypij, albo zostań tu.
Młoda Yamanaka wzięła fiolkę i wypiła jej zawartość. Już po minucie poczuła się senna i opadła w wyciągnięte przez Kat ramiona.
Obudziła się i od razu zmrużyła oczy przed bielą sali. Rozpoznała pomieszczenie od razu – znajdowała się w szpitalu Konoha. Przy jej łóżku samotnie siedział Shikamaru.
CZYTASZ
Akasuna no Sasori - Historie KatD
FanfictionTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2010/02/15/kwiat-pierwszy-czerwien-wielki-w-kwiaciarni-konoha/ Życzę miłego czytania.