..!.. Kwiat Czternasty..!.. Dzwoneczki szczęśliwego zakończenia.

464 40 7
                                    


-Sasori, dlaczego kłamiesz? – zapytała cicho.

Lalkarz zatrzymał się i spojrzał za siebie.

-Niby w czym? – ofuknął ją z wyrzutem.

-Nikt nic ci nie kazał przekazać – zauważyła. – A Deidara nie dał kwiatów. Kłamiesz… Sasori, dlaczego?

Rudy odwrócił wzrok i zwiesił nieco głowę.

-Bo prawda może okazać się zbyt bolesna – szepnął.

Dziewczyna podeszła do niego i złapała go za rękę, ściągając z parapetu. Lalkarz posłusznie stanął przed nią, uciekając jednak wzrokiem po ścianach wokoło.

-Sasori… spójrz na mnie… – poprosiła go cicho.

Lalkarz przeniósł wzrok na dziewczynę.

-Sasori… dlaczego mi to robisz? – zapytała. – Najpierw pojawiasz się w moim świecie, otumaniasz, a potem odchodzisz. A gdy cię znalazłam, ty mi mówisz, że musisz już iść. Sasori… dlaczego?

-Ino… – szepnął niemal czule. – Ty mnie nie możesz kochać. Nikt mnie nie może kochać. Ja nie jestem kimś, kogo można pokochać. Ja nie jestem nawet człowiekiem.

Dziewczyna zamrugała nieco powiekami.

-Nie wierzysz mi, prawda? – szepnął, kręcąc głową. – Ino… spójrz na mnie. Ja… ja zrobiłem sobie coś strasznego, coś, czego naprawdę żałuję. I przez to teraz musisz to usłyszeć, Ino. Ja nie zasługuję na jakiekolwiek uczucie, którym obdarzyłby mnie ktokolwiek.

-Sasori, co ty… – zaczęła.

Lalkarz rozpiął swój czarny płaszcz.

-Widzisz kim jestem? – zauważył z goryczą. – Mnie nie można pokochać, Ino.

-Sasori… – szepnęła.

Wpatrywała się jak zaklęta w drewniane ciało lalkarza. Sasori zamknął oczy, mocno zaciskając zęby. Dziewczyna uniosła rękę i pogładziła drewno opuszkami placów. Tors lalkarza był miękki i gładki. Młoda Yamanaka przeniosła palce na policzek Sasori’ego, delikatnie gładząc go opuszkami.

-Po prostu… – zaczął lalkarz z wciąż zamkniętymi oczyma. – …zapomnij o mnie, Ino.

-Sasori…. – zaczęła cicho. – Ale o tobie nie można zapomnieć. Sasori, ja… ja cię kocham.

Marionetkarz z Suna otworzył zaskoczony oczy i dopiero wtedy zauważył rękę Ino na swoim policzku. Drgnął nieco, wpatrzony w niebieskie oczy dziewczyny.

-Ino… – szepnął.

-Sasori, ja cię kocham – powtórzyła pewnie, obejmując go rękoma. – Ja cię naprawdę kocham.

Lalkarz niepewnie objął ją rękoma, opierając policzek o jej czoło.

-Ino… ty mnie nie możesz kochać – zauważył cicho.

-Ale cię kocham – powiedziała. – Sasori, ja cię naprawdę kocham.

Marionetkarz zamrugał nieco oczyma.

-Sasori… nie zostawiaj mnie więcej – poprosiła go. – Proszę cię, nie zostawiaj mnie.

-Ino, ja… – zaczął. – Ino, ja też cię kocham.

Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Właśnie nadzieja doczekała się spełnienia…

-Shikamaru, ale co to niby znaczy, że odeszła? – zapytał Choji.

-Aleście upiedliwi – westchnął młody Nara. – Sami sobie przeczytajcie…

Wręczył Choji’emu, Sakurze i reszcie list.

Drogi Shika, Choji, Sakura, i cała reszta, której imion nie sposób wspomnieć…

Odchodzę… po prostu czuję, że tu, w Konoha, nie znajdę tego, co mogłabym znaleźć gdzieś indziej. Wybaczcie, ale musze i chcę to zrobić. Nie martwicie się o mnie, będę w dobrych rękach. Kocham was wszystkich…

Ino…

 

„Upierdliwe te baby… – pomyślał z uśmiechem Shikamaru. – A miłość to beznadzieja… gorzej będzie, jak mnie spotka. Eh…”

-Hej, Itachi… – Uchiha usłyszał radosny głos. – Co tu robisz?

-Kat… – kruczowłosy uśmiechnął się pod nosem. – Tak tylko siedzę…

Szarooka usiadła obok chłopaka i ściągnęła buty, podobnie jak Uchiha zanurzając nogi w chłodnej wodzie strumienia na jednej z sal treningowych.

-Kat… czy ty potrafisz leczyć na odległość? – zapytał nagle Itachi.

-No co ty… – zaśmiała się. – Chyba że na odległość kilku metrów i to tak z trudem.

-Wiesz, śniłaś mi się. Wtedy, gdy leżałem ranny – szepnął. – I w tym śnie uleczyłaś mnie. Na ławce wśród słoneczników. Pamiętam to. A potem obudziłem się całkiem zdrowy.

Szarooka zaśmiała się, rozchlapując nieco wody.

-Itachi… kto dałby radę pojawić się we śnie i leczyć? – zapytała przekornie. – Do tego wśród słoneczników. I oglądając wilki i łasiczki.

-Nie mówiłem nic o wilkach i łasiczkach – zauważył z uśmiechem. – Kat… Kat. Kat! No nie! Kat! Ty mnie uleczyłaś!

Dziewczyna tylko spojrzała w sufit.

-Kat! – zawołał Itachi. – Ej, Kat!…

-Tajemnica… – szepnęła.

Akasuna no Sasori - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz