Pojadę z tobą na koniec świata.
Zdaję sobie sprawę! To był straszny banał - i w dodatku nieprawdziwy. Nie wiem, czy pojechałbym z tobą na koniec świata. Wątpię. Raczej zaleciłbym wybicie sobie głupich pomysłów z głowy i znalazł nam jakieś przytulne gniazdko w normalnym miejscu.
A potem musiałbym pakować i rozpakowywać wszystkie nasze rzeczy.
Czekaj, i tak musiałem. Ty wybrałeś dom na jakimś zadupiu - choć umiarkowanie odległbym od cywilizacji - ja miałem natomiast wszystko zorganizować. Coraz młodszy nie byłem, pomyślałeś?
Nawet pozłościć się nie mogłem; zaraz musiało ci się wymknąć ciś bardzo niemidorimowego. Że tu mamy nasze życie tylko dla siebie i że ty masz mnie tylko dla siebie.
"Nasz". "Mnie". Taa. Nie potrafiłem się dłużej złościć...