Piętnaste kłamstwo

177 40 0
                                    

Jako twój - miałem nadzieję - przyszły chłopak, powinienem zachowywać się w stosunku do ciebie choćby miło. Prawda?

Wobec tego nie miałem jak pozostać całkowicie szczerym. Taktyczne kłamstwa wisiały na horyzoncie.

Nie zapominajmy też, że już wtedy - nawet na samym początku, tak - urosłeś w moich zakochanych oczach do pozycji kogoś więcej. Chyba wierzyłem w to, co mówiłem, a w każdym razie zaczynałem wierzyć. Potem planowałem zweryfikować wspólnym życiem.

Uważam, że nie jesteś straszny.

Oto było moje uroczo optymistyczne stwierdzenie w odpowiedzi na usłyszaną przez nas przypadkiem w szkole rozmowę. Kilku z naszych rówieśników i rówieśniczek widocznie uznało twoją straszną aurę... za straszną. Nie było to przesadnie zaskakujące, ale mniejsza o to.

Nie mogłem stwierdzić, czy przejąłeś się tą opinią, czy nie. Wtedy jeszcze niezbyt płynnie czytałem twoją mimikę.

Ja się natomiast przejąłem, i to dość mocno. Ja, który zacząłem odnajdywać się w twojej złowrogiej prezencji, gotów byłem obalić ten mit. Najpierw w swoich oczach, potem w oczach świata.

Dlatego, choć jeszcze nie wiedziałem na pewno, skłamałem i zarazem postawiłem sobie nowy cel w życiu.

Trąciłem cię z łokcia pod żebro, co sprowadziło na twoją twarz ten najmroczniejszy z mrocznych grymas, by powiedzieć ci, że nie jesteś straszny.

A trochę byłeś. Zwłaszcza z tymi swoimi dziwactwami. Ale chciałem cię dobrze poznać i odkryć, że to tylko pozory.

Może to nawet nie było kłamstwo?

Tysiąc kłamstw √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz