Wpadka

271 12 44
                                    

Góra sprawiedliwości, godz. 17:30

Virgil: To co uprzedzimy Jaimego, że do niego wpadniemy ?

Bart: Nie, a po co ? Zrobimy mu niespodziankę.

Wally: A czy niespodzianki nie powinny być bardziej no wiesz... miło zaskakujące ?

Conner: Oj, zaskoczony to on będzie.

Tim: Tylko nie koniecznie w tą dobrą stronę.

Virgil: Zwalimy wszystko na Barta.

Wally: Mi pasuje.

Bart: Ale mi nie.

Wally: I o to chodzi.

El Passo, godz. 17:56

Jaime: To jakieś chore !

Krzyczenie na książkę raczej nie pomorze ci w nauce, Jaime Rayes.

Jaime: Wiesz co ? Skoro nie chcesz mi pomóc to lepiej w ogóle się nie odzywaj.

Zostałem stworzony do wyższych celów niż pomoc w lekcjach.

Jaime: Na razie świat nie jest zagrożony. Żadni kosmici nie najeżdżają Ziemi, ani żaden złoczyńca nie grozi miastu.

Statystycznie rzecz biorąc, w Gotham takie groźby zdarzają się w nocy ok. raz na godzinę. A to oznacza, że jak zwykle się mylisz.

Jaime: Musisz mieć zawsze rację, nie ?

Ja zawsze mam rację.

Jaime: Jesteś nie możliwy, wiesz ? Poza tym Gotham pilnuje Batman, Nightwing i robini. A mi pomoc potrzebna jest tu i teraz.

W takim razie poproś o nią swoich przyjaciół.

Jaime: O czym ty gadasz ? O rany- chłopak przeczuwał co zaraz nastąpi i nie mylił się.

Po chwili usłyszał dzwonek do drzwi.

Chyba ktoś do ciebie.

Jaime: No co to nie powiesz ?- spytał retorycznie, schodząc po schodach.

Po chwili otworzył drzwi i zobaczył w nich sporą grupkę swoich przyjaciół.

Jaime: Bart, co ja ci mówiłem ?

Bart: Też się cieszę, hermano. W końcu dawno się nie widzieliśmy. A tak w ogóle, dlaczego zawsze zwalacie wszystko na mnie ?- chłopak mówił szybko, ale jego kumple i tak jakoś go rozumieli.

Jaime: Taa, nie widzieliśmy się od...- tu na chwilę zawiesił głos.- Dokładnie. Od jakiejś godziny.

Wally: No, dla sprintera to kupa czasu.

Jaime: Ale jakbyś przeoczył ten drobny fakt, ja sprinterem nie jestem. Dobra nie ważne. Jak już przyszliście to nie będziecie tu tak stać. Macie szczęście, że moi rodzice akurat gdzieś wyszli i nie będzie ich do późna.- mówiąc to zaprosił „gości" do środka.

Conner: A co, wstydzisz się przedstawić nas swoim rodzicom ?

Virgil: Yyy, no wiesz... tak trochę mu się nie dziwię.- mówiąc to pokazał na Barta, który nie wiadomo skąd wytrzasnął paczkę chrupek i biegał z nimi po całym domu drocząc się z Timem i Garfieldem, który po chwili zmienił się w tygrysa i jak było do przewidzenia, robili sporą zadymę.

Za to Wally jako kulturalny gość panoszył się w kuchni i trochę za dosłownie zrozumiał powiedzenie „Czuj się jak u siebie.".

Conner: Jakby się nad tym zastanowić to faktycznie nie są wzorowymi gośćmi.

Jaime: Ciekawe jak wyjaśnię rodzicom prawie pustą lodówkę i taki bałagan ? Nie, zostaw to !- po tych słowach poszedł i spróbował uspokoić szalejących chłopaków, aby jednak coś zostało z jego domu, jak rodzice wrócą. Dlatego co jakiś czas dało się słyszeć okrzyki takie jak: „Zostaw !", „Uważaj !", albo „Uspokójcie się wreszcie !".

Reszta patrzyła na to z zaciekawieniem, ale nie ruszyli się ,aby pomóc którejś stronie.

Jaime: Dobrze, że mogę na was liczyć „koledzy".

Virgil: No wiesz jeżeli chcesz ,żeby było 6 na 1, to wiesz zawsze możemy pomóc.

Jaime: W takim razie stój tam gdzie stoisz, a ty wreszcie się zamknij !

Tim: To drugie było do skarabeusza czy Virgila ?

Jaime: Nie ważne. Do obu.

Bart: Stary wyluzuj.Będzie fajnie.

Jaime: Owszem będzie, jeżeli wreszcie przestaniecie. Zobaczcie co żeście narobili.

Virgil: Hej chłopaki...

Jaime: Zaczekaj. Bart, nie można wpadać do kogoś tak nie spodziewanie. Zabierać jego rzeczy i na dodatek zdemolować całego jego domu.

Virgil: Hej, może jednak powinniście...

Bart: Tak właściwie to nie zdemolowaliśmy całego domu.

Garfield: No właśnie. Jeszcze nie doszliśmy na górę.

Jaime tylko groźnie na nich spojrzał.

Bart: No dobra, zostaniemy tutaj. Zobaczysz zdążymy to posprzątać zanim twoi rodzice wrócą. W końcu nie na darmo jestem jednym z najszybszych ludzi na świecie.

Virgil: Hej !- zwrócił na siebie uwagę chłopak.- Z tymi rodzicami, to już chyba za późno.- mówiąc to pokazał za okno, gdzie właśnie podjechał samochód.

Jaime: No to pięknie. Czemu nic nie mówiłeś ?

Virgil już chciał coś powiedzieć, ale po namyśle sobie darował.

Jaime: Dobra, idźcie na górę. Ja spróbuję to jakoś wyjaśnić.

Jestem ciekawy jak się za to zabierzesz.

Jaime: Ja też. I tak kończy się kiedy chcesz spędzić czas z przyjaciółmi. Oni narobią problemów, a ja zgarnę burę za nich. No po prostu rewelacyjnie.

Może przynajmniej wyciągniesz z tego jakąś lekcję.

Jaime: A żebyś wiedział. Na następny raz wolę odrabiać lekcje.

Liga młodych na co dzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz