Dwójka młodych bohaterów stała właśnie na środku jednej z przestronnych sal w Górze Sprawiedliwości i uważnie słuchało tego, co ma im do powiedzenia ich przywódca.
No... przynajmniej jeden go słuchał, bo najmłodszy z herosów był zajęty wszystkim, tylko nie słuchaniem lidera. I nawet słowna nagana... kolejna, nie wywołała żadnego efektu.
W końcu zrezygnowany Nightwing, zdecydował się wtajemniczyć w plan jedynie Niebieskiego Żuka, z nadzieją, że tamten będzie miał później choć odrobinę większy posłuch u swojego młodszego przyjaciela.
- W takim razie podsumowując...- zaczął starszy z bohaterów, ale zamiast dokończyć myśl, spojrzał jedynie na Jaime'go, aby to właśnie on dokończył. Chciał się w ten sposób upewnić czy młody wszystko dobrze zapamiętał.
- Naszym zadaniem jest dostanie się w miarę możliwości po cichu do rezydencji Malika i odbicie przetrzymywanego tam zakładnika. Co zresztą jest priorytetem tej misji. Jeżeli jednak zostaniemy zauważeni, mamy się wycofać bez względu na to jak daleko byśmy nie zaszli. - odparł Niebieski bez nawet jednego zająknięcia. W przeciwieństwie do swojego partnera starał się zapamiętać cały plan, gdyż nie za bardzo uśmiechała mu się opcja zawalenia pierwszej samodzielnej misji.
W tej chwili Żuk już chyba poraz setny odetchnął głęboko. Wizja misji jedynie we dwójkę napawała go coraz większymi obawami. A zwłaszcza fakt, że miał być na niej wyłącznie z Bartem, który jak widać kompletnie nie przejmował się omawianym właśnie planem. A za chwilę nie będzie nawet wiedział, gdzie się właściwie udają.
Co innego zresztą, gdyby na mijsji byli jak zwykle całą ekipą, albo chociażby gdyby mięli Tima za dowódcę. Jednak reszta zespołu łącznie z Red Robinem, wyruszyła właśnie na inną misję. Wedle założeń zaś Żuk i Impuls mieli mieć dzisiaj wolny wieczór. Jednak jak to często bywa, wyskoczyło coś, co musiało im pokrzyżować plany.
A dokładniej mówiąc, publiczne rządanie okupu za jakiegoś złapanego gliniarza czy kogoś takiego. Tego akurat Jaime nie wyłapał. Mieli niecałą godzinę, a w innym wypadku zakładnika czekała śmierć. A kiedy stawką jest ludzkie życie, nie może być mowy o jakiejkolwiek pomyłce czy wpadce. Czyli zero stresu.
Najwidoczniej Nightwing domyślił się co gryzie młodszego chłopaka i w uspokajającym geście położył mu rękę na ramieniu, a następnie uśmiechnął się.
- Wiem, że nie spodziewałeś się, że taka odpowiedzialność spadnie akurat na twoje barki, ale tak właśnie wygląda życie superbohatera. Musimy się mierzyć z coraz to poważniejszymi zadaniami. I przykro mi, że musiało się to zdarzyć akurat teraz, ale nie miałem na to większego wpływu.
- Rozumiem. - Jaime jedynie skinął w odpowiedzi głową, jednak jego myśli ciągle zaprzątało jedno pytanie, które jednak wolał sobie odpuścić.
- Chyba nadal nie wydajesz się przekonany, co młody?- szatyn przekrzywił nieco głowę, jednak niespecjalnie czekał na odpowiedź, gdyż po chwili już kontynuował swoją wypowiedź.- Wydaje mi się, że poczułbyś się pewniej, gdybym przydzielił ci kogoś jeszcze.
Jaime podniósł na niego zaskoczone spojrzenie, niezbyt rozumiejąc, do czego ten zmierza.
- Ale przecież cała reszta jest w trakcie swojej misji, a nie mamy czasu, żeby czekać na ich powrót.
- Zgadza się. Jednak zawsze mam w zanadżu jeszcze jedną osobę, którą już miałeś przyjemność kiedyś poznać.- Na twarzy Nightwing'a zagościł niewielki, tajemniczy uśmiech, który z jakiegoś powodu kazał Jaime'mu zachować ostrożność.
A tym powodem okazał się nie kto inny jak Skarab, którego po chwili usłyszał.
"On coś knuje Jaime Reyes. Lepiej zachowaj ostrożność."
CZYTASZ
Liga młodych na co dzień
FanficŻycie bohatera jest pełne stresów i trudów. Dlatego od czasu do czasu trzeba się jakoś odstresować.