Normalnie jak dzieci

183 10 12
                                    

Gotham City, Batcave, godzina 22:35

-Może powinienem dać ci fory Grayson ?

-Może skup się na treningu, bo znów skopie ci tyłek.

-Wtedy miałeś farta. Nic więcej. Za to ja posiadam prawdziwe umiejętności.

-Czyli sugerujesz, że moje niepodważalne talenty ćwiczone od dobrych 13 lat, nie są...

W tym momencie Nightwing dostał mocnego sierpowego, po którym padł na ziemię, a dumny ze swego dzieła Robin, stał nad nim.

-Jak mówiłem. Amator.

-Dobra, dobra. Następnym razem "poćwiczysz" sobie z kimś, kto będzie stanowił dla ciebie jakieś wyzwanie.

-Czyli ?- robin popatrzył sceptycznie na Tima i Jasona.

-Co ? Na mnie nie patrz. Nie będę mu robił za worek treningowy.- po tych słowach red robin powrócił do swojego poprzedniego zajęcia. A było ono naprawdę najwyższej wagi. Przynajmniej dla niego. Co ? Ludzie mają różne priorytety.

-Nie sądzę. Przecież tak dobrze ci idzie Dick. -wtrącił tym tazem Jason.

-O serio ?

-Ta.. nie. Ale fajnie się patrzy jak dzieciak cię leje.

-Kogo nazywasz dzieciakiem, ty...

Najpewniej doszłoby do kolejnej kłótni, o którą tutaj nie trudno, ale do akcji wkroczył Dick.

-Dosyć. Po pierwsze, dzięki za szczerość. Po drugie, kiedy mówiłem "potrenuj z Timem" raczej nie miałem na myśli, żeby pobijał rekordy w swojej grze.- po tych słowach Grayson podszedł do nich i "brutalnie" odebrał  red robinowi telefon, na którym ten grał. Oczywiście na to niegodziwe postępowanie zaraz odezwał się okrzyk sprzeciwu.

-Hej ! Byłem już tak blisko.- jednak nikt nie zwrócił na niego większej uwagi.

Za to Jason tylko wzruszył ramionami i odpowiedział, jak gdyby nigdy nic.

-Od razu zapowiedziałem, że nie będę go szkolił, a on, że nie będzie mnie słuchał.

-Zobacz, a jednak posłuchał. Jak kazałeś mu się "czymś" zająć.

-Ćwiczy koordynację ręka-oko. To też ważne.

Dickowi nie pozostało nic innego jak tylko się dobić. Przynajmniej po Jasonie spodziewał się odrobiny dojrzałości.

-Poza tym przyznaj, że jak byłeś młodszy to sam wykorzystywałeś komputer batmana do grania.

-Co ? Serio ?- ożywił się nagle Tim.

-To było dawno. I nie o tym teraz rozmawiamy. Czy tylko ja z robinem tutaj ćwiczymy ?

-Nie. Tylko ja. Ty robiłeś to co zawsze. Przegrywałeś.- odezwał się Damian.

-Serio, wszyscy przeciwko mnie ?

-Takie życie.- odezwał się Jason.

-Myśliciel się znalazł.

-Tim spokój.

-No co znowu ?

-Trening. I to się tyczy każdego z was.

-Ale, że teraz ?- spytał Tim.

-Nie panosz się tak Grayson.

Nightwing patrzył na nich z niedowierzaniem. 

-Serio ? A ty co masz za wymówkę ?

-Nie chce mi się.

"No normalnie jak z bandą rozwydrzonych dzieci. Chociaż 2 z nich, nimi jest, ale mniejsza o to."- pomyślał Dick.

-Naprawdę ? Człowieku ile ty masz lat ?

-Dostatecznie, by nie musieć ciebie słuchać. W przeciwieństwie do nich.

-Jakbyś jeszcze nie zauważył bystrzacho, to ja nie słucham nikogo.

-Rozpieszczony bachor.

Po tej uwadze dla wszystkich było jasne co teraz nastąpi. Dick mimo prób nie zatrzymał Robina, zaś wkład Tima w to zdarzenie było ponad wszelkie wyobrażenia. Zszedł Damianowi z drogi, a ten dopadł do Jasona. No i zaczęło się. Oczywiście starszy chłopak nie pozostał dłużny.

Red robin zbyt cenił swoje zdrowie, żeby się wtrącać, dlatego tylko stał na uboczu i przyglądał się bójce. Poza tym nie miał nic przeciwko, żeby Damian przytarł Jasonowi nosa. Nadal niezbyt za nim przepadał.

Pewnie zabawa potrwałaby trochę dłużej, gdyby nie ingerencja Dicka. Znowu. Bezceremonialnie zdzielił obu walczących po głowach. Następnie stanął między nimi i w międzyczasie zablokował kolejny cios robina tylko, że tym razem w niego.

-Dosyć tego !- jeden z niewielu razy Dick uniósł głos.- Zostaliśmy tutaj, żeby się jakoś dogadać, a wy skaczecie sobie do gardeł. Raczej nie o to chodziło Batmonowi.- w tym momencie, znając swojego przyjaciela i przeczuwając co zaraz nastąpi, w jakże kulturalny sposób zapobiegł wtrącenie, że "Ma gdzieś o co chodziło Batmanowi".- Nie przerywaj mi Jason. Osobiście przypilnuję, że jutro o tem porze, taka sytuacja się nie powtórzy. Musimy wreszcie zacząć działać jako zespół. I tak się stanie.

-Z nimi ? Zapomnij.- Damian w końcu doszedł do głosu.

-To się okarze. Siadać za kółko. Przejedziemy się gdzieś. I nie chcę słyszeć, że wam się nie chce.

Wszyscy byli zaskoczeni takim zachowaniem Dicka, włącznie z nim samym. Ale nie pozostawili mu wyboru. Od 5 nocy próbuje ich ze sobą jakoś pogodzić, ale zawsze kończyło się na bójce. Jednak dziś wpadł na inny pomysł. To musiało zadziałać.

-Można chociaż wiedzieć dokąd jedziemy ?- zapytał Jason, któremu wcale ten pomysł się nie podobał.

-Do bardzo ciekawego miejsca. Chcę żebyście wyszli trochę do ludzi.

-Czemu mam wrażenie, że mi się to niespodoba ?

-Bo najprawdopodobniej, tak właśnie będzie.- po tych słowach Dick uśmiechnął się tryumfalnie.


Hej. Nie jestemm pewna jak wyszedł mi ten rozdział, ale trudno. Chciałam tylko zaznaczyć, że doskonale wiem, że oni nie do końca się tak zachowują, ale taki miałam akurat pomysł. Chciałam też spytać, czy mam pisać do tego kontynuację ? W skrócie byłoby tam, że Nightwing zabierze wszystkich do ligi młodych w odwiedziny, a to jak można się domyślić, nie może się skończyć inaczej niż sporą zadymą.

Liga młodych na co dzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz