Góra Sprawiedliwości. Miejsce, gdzie przebywają bohaterowie ratujący ludzkie życia, walczący ze złoczyńcami oraz chroniący przed najróżniejszymi zagrożeniami globalnymi. Od takich osób oczekuje się nieraz powagi, dostojeństwa oraz mądrości. Stawia się je jako wzory do naśladowania.
Jednak czy sytuacja rzeczywiście jest taka, jak niektórzy ją sobie wyobrażają?
- Ja byłem tutaj pierwszy!
Po salonie rozległ się krzyk młodego chłopaka, który właśnie został brutalnie zepchnięty z okupowanej dotychczas kanapy. A sprawcą tego chaniebnego czynu był nie kto inny jak kolejny trzynastolatek, z tym że od pozostałych przebywających w tej chwili w salonie wyróżniał go zielonkawy odcień skóry.
- Zapomnij! To moje miejsce.- zaprzeczył, jak zwykle zbyt głośno, Garfield, który z satysfakcją chwycił ostatniego już pada do gry.
Jeszcze parę dni temu dysponowali oni sztukami tego zacnego przedmiotu w liczbie dwóch, jednak po ostatniej przepychance między Virgilem a Bartem, ich dostępność została zminimalizowana do wyłącznie jednego.
Stąd też kłótnia pomiędzy najmłodszymi członkami Ligi, o to, kto dostąpi zaszczytu zagrania jako pierwszy.
Zaś trójka starszych chłopaków nie zamierzała ingerować w ten spór, mając znacznie ciekawsze, a co ważniejsze własne plany na kreatywne spędzenie tego popołudnia.
- Dawaj go z prawej. Już prawie go mamy.- odezwał się zachęcająco latynos do swojego kolegi z którym okupowali miejsce pod jedną ze ścian. Tutaj przynajmniej nie musieli się obawiać, że zaraz jeden z trzynastolatków wpadnie na nich, niszcząc im tym samym ich dwugodzinną pracę nad pokonaniem jednego z bossów w ich ulubionej grze.
- No coś ty? Lepiej zajść go od tyłu. To będzie bardziej skuteczne.- zaoponował ciemnoskóry, mając własny plan na rozegranie tej rundy.
Ostatni z zebranych tutaj, nie zamierzał wtrącać się ani do jednej, ani drugiej pary nastolatków. Obie były pogrążone we własnych światach, dlatego on postanowił zrobić to samo. Zajął położony nieco na uboczu fotel i zajął się tym czym każdy normalny nastolatek w jego wieku. A mianowivie wgapianiem się w telefon bez konkretnego czy z góry ustalonego celu.
Taki też widok zastało dwóch starszych chłopaków, którzy weszli do salonu, chcąc zapewne w ten sposób dostać się do położonej w pobliżu kuchni. Jak było do przewidzenia, nikt nie zwrócił na nich większej uwagi. A tak dokładnie... to żadnej.
Nightwing odchąknął znacząco, chcąc zapewne zwrócić na siebie uwagę młodzieży. Jednak nie odniosło to zamierzonego skutku. Nawet Tim nie zareagował, zbyt pochłonięty tym...co aktualnie akurat robił.
- Raju, chyba przydałby im się jakiś odwyk od technologii czy coś. Nie sądzisz Night?- odezwał się rudowłosy, który w przeciwieństwie do swojego przyjaciela, nie miał na sobie kostiumu bohatera. Po pierwsze, nie miał aż takiego bzika z "tajną tożsamością", a po drugie nawet jeśli nagle wypadłaby im jakaś niezapowiedziana misja, wskoczy w kostium raz dwa i po problemie.
- Zdecydowanie.- przytaknął brunet, a następnie podszedł do wciąż wpatrzonego w telefon Tima.- Hej, młody. Za pięć minut chcę was widzieć na odprawie. Zbierz swoją drużynę i ruszać się.
Nie czekając na reakcję Robina, a raczej na pytania z jego strony, ruszył w stronę głównej sali, gdzie zazwyczaj były przydzielane misje.
- No to szykuje się niezły ubaw.- zaśmiał się pod nosem Wally i szybko zrównał krok z odchodzącym przyjacielem. Jednak pomimo próśb i nalegań, nie zdołał się fowiwdzieć, co takiego Dick przyszykował dla młodych. Jedyną odpowiedzią jakiej się doczekał, było tajemnicze "zobaczysz".
Tymczasem Robin nie zamierzając wysłuchiwać reprymendy udzielonej przez starszego brata za spóźnienie się na praktycznie niezapowiedzianą odprawę, wstał z okupowanego dotychczas fotela i ruszył na środek salonu. Nie żeby spodziewał się, że zapewni mu to specjalny posłuch u pozostałych.
- Hej, ludzie!- zawołał i tak jak się spodziewał, nikt nie poświęcił mu więcej niż krótkie spojrzenie trwające niewięcej niż parę sekund. Następnie zaś wrócili do swoich poprzednio przerwanych zajęć.
Czarnowłosemu chłopakowi, któremu przypadł rola dowódcy tej grupy, nie pozostało nic innego jak tylko dobić się mentalnie poziomem reprezentowanym przez swoją grupę.
- Zbierać się ludzie!- tym razem krzyknął już głośniej, jednak i tym razem niewiele to dało. Otrzymał tylko krótkie "tak, jasne" od Jaimego, który prawdopodobnie nawet nie wiedział o zym mowa. Po prostu podświadomie mówił to, co Tim chciał usłyszeć.
Robinowi więc nie pozostało nic innego jak podejść do telewizora i zwyczajnie wyłączyć ekran, w ten sposób zwracając na siebie uwagę przynajmniej młodszej dwójki.
Jednak zanim zdążył choćby dojść do słowa, chcąc przekazać reszcie informację o zbiórce, dwójka trzynastolatków podniosła jeszcze głośniejszy raban.
- Hej! Już prawie rozstrzegnęliśmy kto ma tym razem zaczynać! Jak mogłeś?- jako pierwszy odezwał się Impuls, jednak na odpowiedź ze strony Bestii nie musiał długo czekać.
- Właśnie. Wreszcie ustaliliśmy, że teraz moja kolej...
- Co? Czekaj, czekaj...przecież to ja wygrałem.
Tim przestał słuchać kłótni pomiędzy nastolatkami, uznając, że nic więcej nie wskóra. Dlatego też skierował swoje kroki do drugiej pary przebywającej w salonie.
- Tylko wy też nie zaczynajcie tak jak tamci.- westchnął sam do siebie, jednak żadna odpowiedź nie padła. I już wiedział, że wcale nie wyjdzie z tej sytuacji lepiej.
Ale musiał spróbować.
- Nightwing chce nas widzieć. Ma nam coś ważnego do przekazania.- odezwał się, krzyżując ręce na piersi i przyglądając się przyjaciołom znad ciemnych okularów, z którymi nigdy się nie rozstawał. No... może w rezydencji.
- Już, jeszcze tylko chwila.- odpowiedział mu tym razem Virgil, nawet na chwilę nie odrywając wzroku od komórki.
Mlody Robin zaś powstrzymał się od dalszej kłótni, że Dick chciał ich widzieć teraz. Wiedział, że i tak nie ma szans przebicia wśród któregokolwiek z członków ekipy.
I na co mu rola przywódcy, jeśli i tak wszyscy mają gdzieś, to co próbuje im przekazać?
Tymczasem w sali odpraw
Nightwing uśmiechnął się pod nosem, oglądając akcję rozgrywającą się aktualnie w salonie przez jedną z umieszczonych tam kamer.
Mniej więcej tego właśnie się spodziewał, dlatego właśnie wyznaczył to zadanie Timowi. Sam nie zamierzał się wykłócać z dzieciakami.
- I co powiesz? Taki wyjazd może dobrze im zrobi?- zwrócił się do Wally'ego, który stał koło niego i również był świadkiem sceny salonowej.
- O, to na pewno.- przytaknął pomysłowi przyjaciela.
Już nie mógł się doczekać tego spokoju i ciszy, jaka zapanuje w górze, gdy cała ta hałastra się stąd wyniesie. Zapowiadał się piękny weekend.
Hej. Powracam z takim krótkim rozdziałem. Nie wiem czy ktoś się cieszy, ale jeśli jest osoba, która wytrwała do końca, mam pewne pytanie.
Potrzebuję opiekuna na ten wspomniany wyjazd młodych i chciałam spytać czy macie jakieś specjalne życzenia? Mogę wziąć kogoś z Ligi Sprawiedliwych lub starszy skład Ligi Młodych. A Może macie na myśli jeszcze kogoś innego?
W każdym razie będę wdzięczna za odpowiedź.
A tym czasem do następnego!
CZYTASZ
Liga młodych na co dzień
FanfictionŻycie bohatera jest pełne stresów i trudów. Dlatego od czasu do czasu trzeba się jakoś odstresować.