30

485 73 11
                                    

przeczytaj notatkę na końcu rozdziału!

Alex's pov

Usłyszałem dzwonek do drzwi więc zdziwiony skierowałem się do drzwi. Nikogo się nie spodziewałem także moje zdziwienie było dość duże.

-Do pana-uśmiechnął się znajomy mi listonosz i wcisnął mi do ręki kopertę.

Powiedziałem ciche "dziękuję" i zamknąłem drzwi. Spojrzałem na wręczony mi przedmiot.

-W końcu dała znak życia-westchnąłem, gdy zobaczyłem, że jest to list od Anastasi.

Skierowałem się do salonu i usiadłem na sofie. Moich rodziców nie było w domu tak jak zawsze więc nie miałem żadnego problemu z siedzeniem w salonie całymi dniami.

Otworzyłem kopertę i zacząłem czytać list. Nie wiedziałem czego się po nim spodziewać, nie wiedziałem co z Aną.

Hej Alex!

Boże piszę tą samą formułkę już po raz kolejny dzisiejszego dnia! A więc:

Nie martw się o mnie i nawet nie zastanawiaj się gdzie jestem. Przepraszam, że nie pożegnałam się w 2 pary oczy, a nawet więcej, ale to nie jest ważne. Chyba wiesz co stało się na twoich urodzinach.

W tym momencie przerwałem czytanie. Nie, Anastasio, nie wiem co stało się na moich urodzinach i dlaczego byłaś na nich tak krótko.

Ale przewidzę to, że możesz nie wiedzieć więc ci powiem, a jak wiesz to pomiń tą część listu.

Dziękuję.

W skrócie mówiąc, bo nie chcę płakać jeszcze bardziej - Kristian mnie zdradził. Poproś Melkę to opowie ci wszystko dokładniej.

W tym liście chciałabym ci tylko podziękować za te wszystkie lata. Jesteś najlepszym przyjacielem, denerwującym, ale najlepszym. Mogłam liczyć na ciebie zawsze i nigdy mnie nie zawiodłeś. Pozdrów Maddie i Katie. One również były dla mnie ważne, chociaż ostatnio straciłyśmy kontakt. Mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży i znów się spotkamy. 

Kocham cię, Ana xx

Cieszę się, że dała jakiś znak życia. Za jakiś czas pójdę do Melki dowiedzieć się wszystkiego - jeśli będzie trzeba pójdę do Kristiana. Jego sprawką jest to, że Any tu nie ma. Z sekundy na sekundę nienawidzę go coraz bardziej.

Anastasias pov

-Anastasia Harvey?-zapytał dyrektor pierwszego dnia szkoły.

Zostałam skierowana do jego gabinetu, mieli mi podać plan lekcji oraz książki. Zdziwiło mnie to, że nie było szafek, bo była to dość spora szkoła i nie wyglądała na biedną.

-Tak-odpowiedziałam z uśmiechem na co dyrektor podał mi książki na dzisiejszy dzień oraz średniej wielkość kartkę z planem lekcji. Włożyłam książki do torebki, a kartkę zostawiłam w ręce.

-Przyjdź po szkole z rodzicami po resztę książek, nie chcemy żebyś zniszczyła sobie kręgosłup dźwigając te wszystkie książki.

Kiwnęłam szybko głową na znak, że rozumiem i pożegnałam się z dyrektorem po czym wyszłam jego gabinetu. Spojrzałam na plan lekcji i starałam się znaleźć salę z numerkiem 40. Miałam mieć tam matematykę.

-Przepraszam?-Zatrzymałam pierwszą lepszą dziewczynę z prośbą o pomoc.

-Coś ważnego?-warknęła dziewczyna.

Zaczęłam się jej przyglądać. Cholera, znałam ją. Zielone, wyraziste oczy, ciemne włosy. Masywna, kobieca sylwetka. Lauren.

-Nie odezwiesz się?-prychnęła ze śmiechem.-Nie marnuj mojego czasu, dziewczynko.

Momentalnie spuściłam głowę w dół, kiedy dziewczyna mnie wyminęła. Zabolało mnie to, że mnie nie poznała i tak potraktowała.

-Nie martw się nią, jest szmatą-powiedziała jakaś dziewczyna podchodząc do mnie.-Pomóc ci w czymś? Jestem Michelle -dodała z uśmiechem.

-Nie mam pojęcia gdzie jest sala numer 40-odpowiedziałam podnosząc głowę.

 Zaczęłam się przyglądać dziewczynie. Była minimalnie niższa ode mnie. Miała ciemne włosy tak samo jak i oczy. Jej uroda mnie zachwyciła, nie dało się powiedzieć, że Michelle nie jest ładna. 

-Chodź-powiedziała i zaczęła iść w kompletnie drugą stronę niż ja chciałam iść na początku.-Masz tutaj matematykę, tak?

-Niestety-zaśmiałam się.-Nienawidzę matmy.

-Jak będziesz z nią miała jakieś problemy to spokojnie ci pomogę. Większym twoim zmartwieniem jednak powinna być ta dziewczyna, którą spotkałaś na korytarzu. Nazywa się Lauren i najwidoczniej jesteście razem w klasie.

-To będzie... ciekawe-powiedziałam.-Wiesz od jakiego przedmiotu jest mój wychowawca?

-Pan od historii, świetny człowiek-odpowiedziała.

Rozmawiałam z nią jeszcze chwilę po czym zabrzmiał dzwonek. Dziewczyna skierowała się do sali, w której miała mieć lekcje po czym poinformowała mnie, że przyjdzie po mnie by dotrzymać mi towarzystwa i oprowadzić po szkole. Przytuliłam się z nią na pożegnanie i weszłam do sali, w której miała odbywać się lekcja tortur.

-Anastasia Harvey?-zapytał mnie matematyk na co kiwnęłam twierdząco głową.-Usiądź w tej ławce, jak wszyscy się zejdą przedstawisz się żeby cię poznali.

Usiadłam w ławce, którą wskazał mi mężczyzna i czekałam na moich rówieśników. Nie czekałam długo. Gdy wszyscy już usiedli wstałam i stanęłam na środku klasy. Nie było tu Lauren.

-A więc-zaczęłam, ale usłyszałam trzask drzwi. Odwróciłam się w ich stronę tak jak cała klasa.

-Przepraszam za spóźnienie-warknęła i usiadła w ławce.

Usiadła w tej ławce, w której siedzę właśnie ja.

-Wracając-zaśmiałam się.-Jestem Anastasia Harvey, ale mówcie mi po prostu Ana. Przeniosłam się tutaj z Petersburga i to chyba wszystko istotne o mnie-dodałam z uśmiechem.

Starałam się pokazać siebie z jak najlepszej strony. Chcę żeby ludzie mnie polubili.

-Macie jakieś pytania do Any?-zapytał matematyk na co parę rąk wzniosło się w górę.

-Jesteś wolna?-zaśmiał się chłopak siedzący z tyłu.

-A czy to istotne?-odpowiedziałam również ze śmiechem.-Tak, jestem-dodałam na co usłyszałam parę chichotów.

Nastolatkowie dalej zadawali mi pytania żeby tylko zająć całą lekcję. Były kompletnie nie istotne na przykład czy mam psa, jaki jest mój ulubiony kolor albo czy lubię kwiaty. Te pytania były tak niepotrzebne, że aż nieraz się zaśmiałam. Jednak kiedy zauważyłam w górze rękę Lauren, zamurowało mnie.

-Jesteś tą Anastasią, którą poznałam w szpitalu, prawda?-zapytała, a ja nie wiedziałam czy ukryć moją tożsamość.

-Tak-odpowiedziałam niepewnie.

Dziewczyna wstała i rzuciła się na mnie zatrzymując mnie w szczelnym uścisku. Kątem oka zauważyłam zdziwione spojrzenia wielu osób. Zgaduję, że Lauren nie okazuje uczuć i zdziwiło ich to.

-Stęskniłam się za tobą, Ano. Mamy do obgadania wiele spraw po szkole-szepnęła mi na ucho.

Oj mamy, Lauren.

~~~~~~~~

Pewnie zdziwieni, ze dzisiaj rozdział? Niestety w poniedziałek nie miałabym jak dodać, bo nie ma mnie od rana do późnego wieczora w domu. Bardzo mnie ucieszył wasz pozytywny odzew na grupie o Krisie<3 ciesze się, że podoba wam się mój fanfik. 

Myślałam nad dodaniem niedługo takiego specialu, w którym będziecie mogli zadać pytania do bohaterów tej książki. Co o tym myślicie, macie jakieś pytania jakie chcielibyście im zadać? Jeżeli macie coś o co chcecie kogoś zapytać to piszcie! jak uzbiera się trochę pytań to dodam special w którym bohaterzy wam odpowiedzą.

do wtorku za tydzień xxxx

neighbour |kristian kostovOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz