9

32 0 0
                                    


       Jin, Jimin i Suga. Cała trójka jeździła po mieście i sprawdzała inne magazyny, zgodnie z poleceniem Monstera. Nie była to dla nich przyjemna, a tym bardziej łatwa robota. Każdy z magazynów Monstera znajdował się w jak najdalej oddalonych od centrum miasta miejscach, z wyjątkiem jednego, który dla odmiany był ulokowany pod ulubionym domem uciech Jin'a. Dlatego też bardzo ucieszyła go wieść, gdy Suga oznajmił, że to właśnie on uda się do centrum.
       Jin z uśmiechem wymalowanym na twarzy stanął przed czerwonymi drzwiami budynku, który tak uwielbiał. Nie mógł już doczekać się, aż ujrzy wszystkie te piękne kobiety, czekające tylko na jego skinienie. Niestety wiedział, że nie będzie mógł tym razem skorzystać z ich usług. Gdyby to zrobił, wkurzyłby nie tylko Monstera, ale i całą resztę. Nie mógł sobie pozwolić na gniew przyjaciół. Dlatego też, spokojnym krokiem, z opanowaniem wymalowanym na twarzy wszedł do środka.
       Wnętrze budynku było obłożone czerwonym aksamitem. Na suficie wisiały przyciemnione lampiony, a na ścianach namalowane były złote smoki. Całość otaczała aura tajemniczości. To bardzo wpływało na zmysły Jin'a i gdyby tylko nie był w pracy...
       Mężczyzna zatrzymał się. Musiał odetchnąć głęboko i nie dać się ponieść jak zawsze. Miał proste zadanie. Musiał tylko wejść do piwnic, sprawdzić czy w magazynie wszystko jest i wyjść. Jednak wszystko utrudniał mu różany zapach, unoszący się w czerwonym korytarzu. Zapach ten drażnił go w nozdrza, powodując, że miał coraz większą ochotę zostać tam na zawsze. Ale nie mógł. Wiedział to i tylko dzięki temu nie poddał się zapachowi.

       -Panie Kim, miło pana widzieć – usłyszał przed sobą piękny, melodyjny i aksamitny głos. Spojrzał na jego źródło. Uśmiechnął się na widok uroczej blondynki, która stała przed nim w długiej do kostek sukni, czerwonej tak samo jak ściany w korytarzu, jednak z czarnym smokiem na piersi.

       -Lee-Lee miło cię widzieć – uśmiechnął się do niej przyjaźnie. – Prosiłem, byś mówiła do mnie po imieniu – mrugnął do niej, na co kobieta uśmiechnęła się ciepło.

       -Oczywiście Jin... Co cię do nas dzisiaj sprowadza? Na co masz ochotę? – zapytała uwodzicielskim głosem. Jednak Jin nie dał się tym razem omamić. Uśmiechnął się ciepło do kobiety.

       -Nie dzisiaj Lee-Lee. Muszę się dostać do piwnic.

       -Oczywiście, chodź za mną – kobieta odwróciła się do niego tyłem i lekko kołysząc biodrami udała się w stronę piwnic. Jin pokręcił z rozbawieniem głową. Znał jej wszystkie sztuczki. W końcu był stałym bywalcem Domu Orchidei, a Lee-Lee była najlepszą z najlepszych, jakie się tam znajdowały. Nie dziwił się, że przejęła interes po poprzedniej burdel mamie.

       -Jak idzie interes? – zagadnął blondynkę.

       -Nie narzekamy, aczkolwiek kiedyś było lepiej... - odparła spokojnie.

       -Jakieś problemy? – zapytał.

       -Tylko z niektórymi klientami, ale dajemy sobie radę – uśmiechnęła się lekko. – Jesteśmy na miejscu. – wskazała na wysokie drzwi, ukryte za kratami, do których tylko członkowie gangu Monstera mieli dostęp. – Wasz magazyn jest nie tknięty.

       -Mimo to muszę sprawdzić – odparł otwierając drzwi. Wszedł do środka, jednak to co tam ujrzał nie spodobało się mu. Wiedział, że to zdenerwuje Monstera. Obawiał się gniewu z jego strony. Ale niestety. Magazyn był pusty. – Lee-Lee dlaczego on jest pusty? – zapytał nieco ostrzej niż zamierzał.

       -N-nie mam pojęcia – zająknęła się kobieta. – Nikt tu nie schodził, klucz macie tylko wy. Nikt nawet o nim nie wiedział. Nie wiem dlaczego jest pusty.

       -Przyślę tu kilku ludzi. Sprawdzą to miejsce – oznajmił stanowczo. – Czy ktoś podejrzany ostatnio korzystał z usług twoich dziewcząt?

       -Nie, nikt, kogo byśmy nie znały... chociaż... był tu taki jeden... kazał mówić na siebie Joker. Był tu pierwszy raz. Nigdy wcześniej go nie widziałam.

       -Opisz mi go – zażądał.

       -Był wysoki, coś koło metra osiemdziesięciu. Umięśniony. Miał tatuaże na piersi. Brązowe włosy – zaczęła opisywać.

       -Jakie miał tatuaże?

       -Na lewej ręce miał wytatuowane trzy psie łapki – odpowiedziała po chwili zastanowienia.

       -Lee-Lee, nie pozwól nikomu wejść do piwnic, zamknij zabarykaduj wejście. Przyślę tu kogoś, kto je sprawdzi. Musisz być teraz bardziej ostrożniejsza – poinstruował ją napinając mięśnie.

       -Ale dlaczego Jin? Co się dzieje? – zapytała nie rozumiejąc nagłej zmiany w zachowaniu Jin'a.

       -Rób to co mówię – warknął. – Wybacz mi, dowiesz się kiedy indziej, a teraz muszę już iść.

       Jin bardzo szybko opuścił Dom Orchidei. Wiedział, że teraz liczy się czas. Jeżeli magazyny okradła ta osoba o której myślał, to gang Monstera był w poważnych tarapatach. Musiał jak najszybciej dostać się do Monstera i przekazać mu to czego się dowiedział. Sytuacja była bardzo trudna.

       Pędził ulicami miasta nie patrząc na znaki, nie zwracając uwagi na nic. To czego się dowiedział było zbyt ważne. W przeciągu dwudziestu minut dojechał do ich bazy, na obrzeżach miasta. Był to rekord, jaki ktokolwiek pokonał w drodze z centrum do ich fabryki. Zaparkował samochód z piskiem opon i wysiadł z niego jak poparzony. Od razu pobiegł do salonu, gdzie powinien znaleźć resztę.
       Nie mylił się, pozostała piątka siedziała na czerwonych kanapach. Ustalali właśnie to czego dowiedzieli się od Sugi i Jimin'a. Jednak teraz wszystkie pięć par oczu zwrócone były w stronę Jin'a.

       -Co się stało Jin? – zapytał J-Hope zdziwiony nagłą postawą przyjaciela.

       -Monster, wiem kto okradł twoje magazyny. On wrócił. Joker powrócił do miasta. Wiesz co to oznacza?

       -Już po nas – wyszeptał Monster. – Po nas... 

House of CardsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz