-Jeszcze raz Jin. Od początku – powiedział Suga. Sześciu mężczyzn siedziało przy długim stole. Starali się opracować plan działania. Wiedzieli, że jeśli Joker wrócił do miasta, to mieli poważny problem.
-Lee-Lee opisała go bardzo dokładnie. Magazyn był nie tknięty od środka. Joker musiał zdobyć klucz.
-Nie ma co, musimy jak najszybciej odbić V i przy okazji znaleźć twoją siostrę – odezwał się Jimin. – Cholera dlaczego on teraz wrócił?
-Jedno jest pewne. Jeśli nas znajdzie, będzie po nas. Już jest – mruknął Monster.
-Nie możecie być takimi pesymistami – wtrącił się Kookie. – Jak na razie Joker nam nie zagraża. Fakt faktem obrabował nasze dwa magazyny, ale... Tylko tyle, do nas się nie zbliżył, jeszcze. Poza tym mamy tak samo przesrane jak Jackson.
-Też racja – zgodził się Suga. – Monster, jaki masz plan? Co mamy w tej sytuacji robić?
-Nie wiem Suga – powiedział wyraźnie zmęczony i podirytowany blondyn. – Musimy odbić V i znaleźć moją siostrę. To są priorytety. Ale jednocześnie musimy uważać na Jokera.
-A jeśli spróbujemy nawiązać chwilowy rozejm z Jacksonem? – zaproponował J-Hope.
-Nie bądź głupi! – warknął Monster. – Nie ma szans.
-Spoko, spoko. Bez nerwów, tak tylko zaproponowałem – pomarańczowowłosy wzruszył ramionami.
Wszyscy wiedzieli, że to byłaby najrozsądniejsza opcja. Jednak mieli też świadomość, że Monster nigdy nie zgodzi się na kolaborację z mafią Jackosn'a. Nienawiść jaka płynęła od obu mężczyzn była zbyt silna, aby którykolwiek z nich zgodził się złożyć broń. Obaj byli zbyt dumni i pewni siebie.
Gang Monstera musiał polegać teraz tylko na sobie. Zostało ich sześciu. Nie mieli zbyt wielu środków. Reszta z ich ludzi, niższa rangą, nie nadawała się do walki z Jokerem. Mężczyźni musieli polegać na swoim sprycie i szczęściu, które ostatnio trochę ich opuściło. W zaistniałej sytuacji byli bezradni. Każdy z nich zastanawiał się ile czasu im pozostało do ostatecznego starcia. Czy wygrają? Teraz nie mogli być pewni niczego.'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Ten dzień był taki sam jak poprzednie. V siedział w "swoim" pokoju i rozmyślał jakby tu uciec. Czy jego przyjaciele go szukają? Czemu jeszcze go nie uwolnili? Co się dzieje? Wiele pytań kiełkowało się w jego głowie. Wiedział, że jest bezradny. Na szczęście udało mu się zbliżyć do Ayumi. Wiedział, że dziewczyna jest jego jedyną opcją ucieczki. Dlatego też postanowił, że spędzi z nią więcej czasu, niż dotychczas. Oczywiście, wszystko było zależne od niej. Jednak on też miał coś do powiedzenia, prawda?
Jego rozmyślania zostały przerwane przez zgrzyt klucza w zamku. Był pewien, że to Ayumi. Uśmiechnął się pod nosem. Już nie mógł się doczekać. W sumie to lubił jej wizyty. Przynajmniej wtedy się nie nudził. Co prawda dziewczyna traktowała go chłodno, jednak on wiedział, że tak naprawdę ona go lubi. To dało się wyczuć.
Jakże wielkie zdziwienie go ogarnęło, gdy w drzwiach zamiast Ayumi stanął Junior, jeden z najniebezpieczniejszych pracowników Jacksona. Junior był kimś w rodzaju egzekutora, wysyłany do najgorszej roboty. Jego pojawienie zawsze zwiastowało śmierć. V westchnął cicho. Czyżby Jackson postanowił pozbyć się go?-Co V, czyżbyś spodziewał się Ayumi? – Junior wyszczerzył się upiornie w stronę Aliena. – Wybacz, że nasza czerwonowłosa piękność nie zaszczyci cię dzisiaj swoją obecnością, ale coś jej wypadło.
CZYTASZ
House of Cards
ActionMafia to niebezpieczna gra. Jeden niewłaściwy ruch, a wszystko legnie w gruzach, niczym domek z kard.