Thomas
Cisza. Zapada głucha cisza. Nie słyszę kompletnie nic. Czuję się odrętwiały i ciężko mi się oddycha.
Hawkins siedzi i trzyma się za głowę. Przy nim kuca Cam, jego pachołek, i trzyma rękę na jego plecach. Trzech innych chłopaków stoi blisko niego i uważnie obserwuje. Każdy z obecnych patrzy jak Christopher robi z siebie ofiarę. Nie. Jemu naprawdę mogło się coś stać. Piłka uderzyła prosto w jego głowę.
Nauczyciel wraca z zimnym okładem i podaje go blondynowi.
Niezauważony wychodzę z sali gimnastycznej. Osuwam się po ścianie. Siadam na zimnej podłodze. Kulę się i ciągnę za włosy.
Mam przejebane.
Zemści się.
Zabije mnie. Zarżnie. Wypruje ze mnie flaki.
Jestem trupem.
Ja pierdole.
Dlaczego ja?! Dlaczego to musiało się stać?! Dlaczego nie mogę być normalny?! Dlaczego urodziłem się tak pokraczny z tak wielkim pechem w życiu? Przecież to jest, kurwa, śmieszne! Po co ja w ogóle żyję?!
Zachłysnąłem się powietrzem. Zaczynam niekontrolowanie kaszleć. Nie mogę złapać oddechu. Płuca mnie palą, a serce pompuje strach zamiast krwi. Czuję jak pod powiekami pieką mnie łzy.
- Thomas uspokój się! – Ktoś potrząsa mnie za ramiona. Przez mdłą ciszę w mojej głowie przebija się głos Nicka.
Unoszę lekko głowę. Napotykam jego niesamowite tęczówki. Brąz kryje w sobie nutę strachu, ale szybko zastępują go pewność i opanowanie. Dzięki migoczącym plamkom bursztynu w jego oczach, udaje mi się złapać oddech. Jego troskliwe spojrzenie sprawia, że nieprzyjemny uścisk w klatce piersiowej znika. Czuję jego dłonie na moich, przez co moje ciało się spina. Czuję jakby po mojej skórze płynęły iskierki ciepła. Z palców do łokci i ramion, a następnie rozlewały się po piersi. Nick wkłada swoje długie palce między moje, a ja mimowolnie luzuję uścisk na włosach. Chłopak odciąga moje ręce od głowy, nieustannie wpatrując mi się w oczy. Jest spokojny, oddycha równomiernie i dzięki temu ja również powoli się uspokajam. Strach wyparowuje z żył.
Mimo, że już nie mam problemu ze złapaniem oddechu, to moje serce bije odrobinę przyspieszonym rytmem. I nic nie mogę na to poradzić, dopóki on jest tak blisko mnie.Słyszymy kroki. Nick odsuwa się ode mnie. Czuję dziwnie zimno na dłoniach, kiedy ręce Nicka znikają w kieszeniach jego spodenek. Nerwowo zakładam włosy za ucho i w tym samym momencie z sali wychodzi Hawkins z nauczycielem. Blondyn udaje się do szatni, wciąż trzymając zimny okład przy głowie. Clarke kuca obok nas, a ja ciężko przełykam ślinę.
- Wyglądasz, jakbyś miał zaraz zejść na zawał - komentuje. Przygląda mi się przez chwilę, po czym wzdycha ciężko. – To mój drugi dzień pracy w tej szkole, a wy już odwalacie jakiś szajs – prycha. – Nie przejmuj się tak. Ten chłopak na szczęście ma głowę twardszą od skały. Wyliże się. – W odpowiedzi kiwam głową. - Naprawdę. Nie denerwuj się tak, bo jedyne czego brakuje, to żebyś zemdlał ze stresu.
Nauczyciel wstaje i gestem ręki pokazuje nam, abyśmy wrócili do reszty. Nick szybko podnosi się z podłogi i wyciąga do mnie rękę. Chwytam ją i znów czuję to obce, ale przyjemne ciepło. Wstaję z jego pomocą i na nogach jak z waty z powrotem wchodzę do sali. Uparcie patrzę w podłogę, byleby nie dostrzec szydzących ze mnie spojrzeń chłopaków. Pewnie sobie myślą... Kurwa, nawet nie chcę wiedzieć co.
Wznawiamy grę. Atmosfera jest napięta, a ja mam ochotę zwinąć się w kulkę i zniknąć. Hawkins przebrany i z plecakiem na plecach siedzi na ławce, czekając aż ktoś po niego przyjedzie. Jest blady i ma nieobecne spojrzenie. Pan Clarke jest w pokoju nauczycielskim i rozmawia przez telefon z którymś z jego rodziców.
Zjebałem po całości. Jednak nie mam czasu na rozwinięcie tej myśli. Gra się toczy i akurat w tym momencie piłka leci w moją stronę. Będzie to trzecie dotknięcie, więc nie pozostaje mi nic innego, jak przebicie jej na drugą stronę siatki. Odbijam. Piła leci nad siatką w stronę... Błagam, serio? Cam odsuwa się jak poparzony z udawanym przerażeniem. Piłka uderza o parkiet. Każdy stoi jak wryty i patrzy się na tego błazna. Chcę zapaść się pod ziemię.
CZYTASZ
Nie pozwolę Ci zniknąć
Подростковая литература"Jesteś nikim, śmieciem, zerem, porażką, nienawiścią, zniszczeniem." Powtarzane dzień w dzień, niczym mantra, zakorzeniają się w umyśle Thomaca Coltona. Tworzą dla niego odrębny świat spowity ciemnością i cierpieniem, z którego nie potrafi się u...