Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
nastolatek wracał zmęczony do domu po wychowaniu fizycznym, które miał zazwyczaj na ostatnich dwóch lekcjach w środy i wtedy bez zawahania się mógł przysiąc, iż bywały to najgorsze dni ze wszystkich w roku szkolnym.
nawet poniedziałki nie sprawiały mu żadnej przyjemności, ale trzeci dzień tygodnia to była naprawdę przesada. czasami nawet zastanawiał się, kto układał taki plan lekcji i czy naprawdę nie miał serca wobec biednych uczniów, aby tak męczyć ich na sam koniec lekcji.
pogoda również mu nie sprzyjała, bo na zewnątrz wręcz lało i na dodatek zbierało się na burzę. kihyun nienawidził deszczu ani burzy i szczerze mówiąc, już wolał upały, gdy to z minhyukiem wybierał się na wycieczki rowerowe za miasto. spędzali wtedy ten czas na rozmawianiu ze sobą, jedząc przy tym kanapki przygotowane przez mamę różowowłosego.
mimo siedemnastu lat życia kihyuna mama nadal uważała go za dziecko i nieraz już kłócili się z takiego powodu, jednakże czasami nawet po kwadransie wszystko puszczali w niepamięć, oglądając ulubione seriale lub czasami komentując wygląd jakiejś kobiety z telewizji.
"nie masz przy sobie parasolki?" głos chłopaka znajdującego się obok niego momentalnie wyrwał go z zamyślenia i nawet trochę go przestraszył, aczkolwiek kihyun wolał się do tego nie przyznawać.
pokiwał głową, po czym odwrócił głowę w jego stronę, a widząc changkyuna, na jego usta wstąpił lekki uśmiech. w końcu nie czuł się samotny z myślą, że zmoknie, a przecież lepiej moknąc we dwójkę niż samotnie.
"odprowadzę cię pod sam dom, jeśli już mam taką okazję," powiedział, wyjmując z plecaka różową parasolkę, a kihyun tylko parsknął śmiechem, dziękując bogu za to, że ciemnowłosy zjawił się w samą porę.
