Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
minął dokładnie tydzień od momentu, kiedy nastolatkowie się ze sobą nieco posprzeczali. kihyun z dnia na dzień zaczął wątpić w to, że jego „nauczyciel" się do niego kiedykolwiek odezwie. tymczasem changkyun myślał, gdzie zabrać rożowowłosego chłopaka i czy randka w mcdonaldzie to na pewno był dobry pomysł. znaczy, na początku miało to być coś w stylu przeprosin, ale już kilka razy przyłapał się na tym, że myśli o kihyunie. w sumie to przez większość czasu o nim rozmyślał, układając w głowie różne scenariusze, a między innymi znajdował się tam ich kolejny pocałunek. co changkyun mógł poradzić, skoro pragnął więcej takich pieszczot? on po prostu uwielbiał uczucie, gdy usta jego bratniej duszy się ocierały o te jego. tak, to zdecydowanie było najlepsze doznanie, jakie mógł odczuć na własnej skórze.
"ty w ogóle słuchasz, co do ciebie mówię?" zapytał oburzony jooheon, obserwując rozmarzony wyraz twarzy swojego kumpla. coraz częściej zdarzyło mu się przyłapywać changkyuna na tym, że go nie słuchał bądź był głową w chmurach. "znowu myślałeś o kihyunie?" westchnął, przyglądając się reakcji bruneta.
"nie prawda!" podniósł głos, nie zdając sobie sprawy z tego, że wzrok większość dziewczyn, jak i chłopaków spoczywa właśnie na jego osobie. "skąd ci to w ogóle do głowy przyszło," zaśmiał się, ale sytuacja i tak wydawała się dość niezręczna.
"małeś minę, jakbyś myślał o niebieskich migdałach i nawet ubrałeś dzisiaj dwie różne skarpetki..." mruknął jooheon, wskazując palcem na stopy changkyuna. i cholera, jego skarpety rzeczywiście się od siebie różniły. "zależy ci na nim i nawet nie próbuj zaprzeczać, bo i tak to wszystko widać, changkyun," stwierdził, następnie biorąc łyka mleka bananowego.
