Moje przygody z koniem

#4 Początek roku szkolnego

  Mama obudziła mnie o 7:00 rano, abym wstawała do szkoły. Gdy wstałam, od razu zaczęłam się ubierać:

czarna spódnica,

biała koszulka,

czarne baleriny oraz czarna opaska na głowę.

Po zjedzeniu śniadania poszłam do samochodu i czekałam, na mamę po przyjściu mamy pojechałyśmy do szkoły. Zapoznawałam się z ludźmi, których tam spotkałam, po wejściu do klasy nasza nowa wychowawczyni powiedziała, abym się przedstawiła i powiedziała, czym się interesuję.

Gdy im to opowiedziałam, to wszyscy mi klaskali.

Siedziałam sama w ławce, gdy dosiadł się do mnie chłopak, którego widziałam w stadninie.

-Nie wiedziałem, że jesteś tutaj nowa.

-A ja nie wiedziałam, że ty chodzisz tutaj do szkoły i, że chodzisz ze mną do klasy.

Wychowawczyni rozdała nam plan lekcji, który od razu mi się nie spodobał z tego powodu, że kończyłam, tylko we środę o 13:00 a tak to kończę o 14:00.

Zadzwoniłam, po mamę by po mnie przyjechała, gdy czekałam, na nią to zaczepił mnie Shawn.

-Hej może się zaprzyjaźnimy.

Muszę, nabrać do ciebie zaufania byśmy zostali przyjaciółmi.

To była dla mnie najbardziej stresująca rozmowa, którą do tej pory miałam.

W tym samym czasie przyjechała moja mama. Podczas wsiadania do samochodu powiedziałam, pod nosem do zobaczenia by Shawn nie usłyszał.

Do jutra odpowiedział, a ja w tym samym czasie się zarumieniłam.

Mama się śmiała, że się zakochałam, ale zaprzeczałam, bo nie wiedziałam, czy to jest prawda.

Na obiad było spaghetti z sosem.

Gdy jadłam, obiad musiałam być obecna w kuchni, ponieważ mama uważa, że może coś ciekawego powie i mogę ją wysłuchać.

Dzisiejszym tematem było dzisiejsze rozpoczęcie roku szkolnego.

Mama pytała, jak wygląda mój plan lekcji. Powiedziałam, że jest zły.

Mama zrobiła dziwną minę i zapytała, jak to możliwe powiedziałam, że codziennie będę kończyła o 14:00.

Po obiedzie poszłam na górę do pokoju i spakowałam się na jutro. Przez ten czas siedziałam na telefonie i nic się ciekawego nie działo, więc poszłam spać.

Liczba słów:312