#21 Pierwsze lekcje

413 21 9
                                    

Były wakacje a mama powiedziała, że będziemy uczyły inne dzieci jeździć na koniach u nas.Dzisiaj przyjechała pewna dziewczynka o imieniu Kaja.

-Dzień dobry-powiedziała zaciekawiona dziewczynka.

-Dzień dobry w czym mogę ci pomóc?-zapytałam

-Czy to tutaj jest szkółka jeździecka?

-Tak a chcesz się zapisać?-zapytałam ponownie.

-Oczywiście.

-To choć pójdziemy do mojej mamy i zrobimy listę osób, które będą chodził na lekcje.

Poszłam szukać mojej mamy nie było jej w domu więc poszłam z Kają do stadniny.Po czym znalazłam moją mamę.

-Cześć mamo to jest Kaja dziewczynka, która chce się zapisać na lekcje u nas i przychodzę z tym do ciebie abyś zrobiła listę-powiedziałam do mamy.

-Dobrze córeczko chodźcie za mną to zrobimy listę-powiedziała zaprowadzając nas do domu.

Mama poszła dalej do koni a ja byłam z Kają.Zapytałam dziewczynki czy ma jakiegoś konia i czy dopiero się będzie uczyła jeździć.Kaja powiedziała, że jest na etapie galopu i, że ma swojego konia.Ma na imię Spike jest rasy fryzyjskiej.Po czym pokazała mi zdjęcie swojego konia,którego sama narysowała:

Po czym pokazała mi zdjęcie swojego konia,którego sama narysowała:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  Miała ona niezwykły talent do rysowania. Poszłam zobaczyć czy ma taki sam talent do jeździectwa jak do rysowania.Poszłam zaprowadzić Kaję do naszej stadniny.Dałam jej się przejechać na Brusie, był on spokojny, lecz gdy ktoś na niego wsiądzie, biegnie jak szalony.Kaja szybko i bardzo dobrze go wyczyściła i osiodłała.Poszłam z Kają i Brusem na przejażdżkę.Szło jej znakomicie.Zaprowadziłyśmy Brusa do boksu, gdy usłyszałam głośne rżenie.Poszłam więc do Mgiełki zobaczyć czy wszystko jest w porządku.Ona zaczęła rodzić tylko, że ona była w siódmym miesiącu.Zaczęłam krzyczeć na Kaję, aby pobiegła po moją mamę.Mama na szczęście szybko przyszła i od razu zadzwoniła po weterynarza.Weterynarz szybko przyjechał i pomógł Mgiełce w porodzie.Zabrał Mgiełkę i Aarona, ponieważ tak miał mieć na imię nowy konik.Pojechałam z mamą do weterynarza, a Kaja pojechała do domu.Po wyjściu weterynarza z gabinetu powiedział, że małego trzeba będzie karmić mlekiem z butelki, a Mgiełka ma się dobrze, lecz musi wypoczywać.Był to dla niej naprawdę ciężki poród.Pojechałam z mamą do domu z małym Aaronem, zaprowadziłam go do boksu, w którym była jego mama, nakarmiłam go mlekiem, dałam mu dwie butelki, po czym poszedł spać, a ja poszłam do domu.  

Liczba słów:347

Moje przygody z koniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz